Wykorzystano stare nagrania. W mediach społecznościowych krążą nagrania z niemieckich jarmarków bożonarodzeniowych, którym towarzyszy antymuzułmańska narracja. Na portalu X pojawiły się liczne komentarze, takie jak: „Muzułmanie wdarli się na jarmark w Moguncji, chwaląc Allaha”. Sprawdzamy, jak nagrania te mają się do faktów. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele filmików rzekomo pokazujących lekceważące zachowania muzułmanów wobec tradycji chrześcijańskiej. Nagrania udostępniane od 7 grudnia przedstawiały demonstrantów z syryjskimi flagami w pobliżu bożonarodzeniowych jarmarków w Moguncji i Berlinie. W rzeczywistości protestujący nie „przejęli” świątecznych festynów. Oba widea przedstawiały pokojowe demonstracje upamiętniające rocznicę upadku reżimu Baszszara al-Asada w Syrii, które odbywały się niedaleko jarmarku. Jak informowała niemiecka policja, zgromadzenia były rejestrowane i przebiegły bez incydentów. CZYTAJ TAKŻE: Niemcy kończą misję w Polsce. Ich wyrzutnie chroniły polskie niebo Fakty są inne Stare nagrania często przypisuje się nowym, nieprawdziwym narracjom. Przykładem są filmy z Essen, które od połowy listopada krążą w sieci. Pokazują one ludzi wykrzykujących hasło: „Nie ma boga prócz Allaha”. Jednak to nagrania sprzed roku, kiedy Syryjczycy świętowali koniec Asada. Nie miały więc żadnego związku z bożonarodzeniowymi jarmarkami. W błąd wprowadzają także nagrania z centrum Stuttgartu. Wideo pokazuje ludzi poruszających się rytmicznie w strefie pieszych przy muzyce, na tle drzew ozdobionych świątecznymi lampkami. Jeden z użytkowników X opisał je jako scenę z jarmarku bożonarodzeniowego, na którym „rozbrzmiewa arabska muzyka”. Choć na nagraniu nie widać żadnego jarmarku, w komentarzach pojawiały się oskarżenia o rzekomą wrogość wobec „naszej kultury i tradycji”. Tymczasem film powstał na Koenigstrasse – głównej ulicy handlowej Stuttgartu, około 250 metrów od najbliższego jarmarku. Od kilku tygodni w sieci pojawiają się także doniesienia o rzekomej „śmierci jarmarków bożonarodzeniowych”, często w kontekście antyimigracyjnym. Fakty temu jednak przeczą. Choć część miast zwiększyła wydatki na bezpieczeństwo – np. Brema przeznaczyła w tym roku 2,8 mln euro – w wielu miejscach koszty wzrosły jedynie nieznacznie. Analiza stacji NDR wykazała tylko dwa przypadki odwołania jarmarków z powodów finansowych, a pozostałe wydarzenia nie odbyły się z innych przyczyn. W Niemczech, gdzie co roku organizuje się około 7 tysięcy jarmarków, mowa jest raczej o wyjątkach niż o trendzie. Takie fałszywe narracje wzmagają nieufność i podziały społeczne, budując poczucie zagrożenia tam, gdzie go nie ma. Mogą też prowadzić do stygmatyzacji całych grup ludzi, zamiast skupienia się na faktach. CZYTAJ TEŻ: Niemiecka policja udaremniła zamach na jarmark bożonarodzeniowy