Kryzys wiedzy. Nauka i sami naukowcy cieszą się sporym zaufaniem społecznym. Nic dziwnego, że miłośnicy dezinformacji często próbują ten autorytet wykorzystać do szerzenia fałszywych i niebezpiecznych narracji. Ludowe porzekadło mówi, że „nauka to potęgi klucz”. Niestety, coraz częściej jest ono rozumiane nie jako potęga ludzkiego intelektu, wznoszenia się na wyżyny wiedzy, lecz potęga służąca manipulowaniu umysłami i decyzjami innych ludzi.CZYTAJ TAKŻE: W Czechach rosyjska dezinformacja już „wyprzedza” rzetelne wiadomościPseudonakowe teorie zalewają internet i przybywa ich zwolenników. Niezweryfikowane twierdzenia, powielane przez nieświadomych użytkowników portali społecznościowych padają na żyzny grunt, a ich wyplenienie graniczy z cudem.Polacy ufają nauce i naukowcomZważywszy na wysoki poziom zaufania do samej nauki w społeczeństwie jest to zjawisko niezwykle niebezpieczne.Uniwersytet SWPS opublikował dość niedawno wyniki badań międzynarodowego zespołu naukowców, z którego wynika, że Polska znalazła się wśród krajów z relatywnie wysokim wynikiem zaufania do nauki. W pięciostopniowej skali ten poziom wynosi 3,51. Największym zaufaniem do nauki mogą pochwalić się Egipcjanie (4,30), mieszkańcy Indii (4,26) i Nigerii (3,98). Najniższe miejsca należą do Etiopii (3,23), Rosji (3,23), czy Boliwii (3,22). Ostatnie miejsce zajmuje zaś Albania z wynikiem 3,05.ZOBACZ TAKŻE: Pryszczyca w Polsce? To fake news, ale jest mobilizacja służbZ kolei, jeśli chodzi o poziom zaufania do poszczególnych zawodów w naszym kraju, to z opublikowanego przez IPSOS w listopadzie 2023 roku badania wynikało, że w Polsce jedynie naukowcy budzą zaufanie u więcej niż połowy (55 proc.) respondentów.Fałszywa naukaSuplement przywracający wzrok reklamowany przez jednego z najwybitniejszych okulistów w kraju? Takie reklamy pojawiły się w mediach społecznościowych i były oglądane przez dziesiątki tysięcy odbiorców. Twarzą tej reklamy stał się prof. Jerzy Szafik, który… nie miał o tym pojęcia. Okazało się, że reklamy były wygenerowane przez AI.Technologię deep fake wykorzystano również w przypadku znanego chirurga prof. Krzysztofa Bieleckiego.Często naukowcy sami zgłaszają fałszywe nagrania do platform społecznościowych, ale jest to niestety walka z wiatrakami. Na miejsce starych reklam pojawiają się nowe, a część odbiorców daje się zwieść.ZOBACZ RÓWNIEŻ: Dodatkowe środki na walkę z dezinformacjąCudowne leki i medyczne „autorytety”W nieuczciwy sposób naukę wykorzystują także przedstawiciele biznesu. W 2023 roku „New York Times” donosił, że fałszywa nauka jest dźwignią handlu w branży wellnes.Ileż razy słyszeliśmy, że coś jest cudownym remedium, polecanym przez naukowców lub różne towarzystwa naukowe lub, że dany specyfik został przebadany, a badania pokazują, że niczego bardziej nie potrzebujemy, jak tego właśnie produktu, który rozwiąże nasze problemy w mgnieniu oka?Po głębszej analizie okazuje się, że takie badania nie istnieją, że nazwiska „naukowych autorytetów” są wymyślone.W reklamach osoby ubrane w biały fartuch mówią nam, że np. materace danej firmy są najlepsze dla naszego kręgosłupa. Odruchowo przyjmujemy, że mamy do czynienia z medykiem, nie zwracając uwagi na to, że dany człowiek jest np. pracownikiem linii produkcyjnej.W czasie pandemii koronawirusa pojawiły się informacje powołujące się na autorytet chińskiego naukowca prof. Chena Horina. Profesor miał przekonywać, że groźny wirus nie ma szans w zetknięciu ze szklanką wody z cytryną. Przed pandemią naukowiec miał wygłaszać podobne „porady” na temat leczenia nowotworów. Okazało się, że taka postać, jak Chen Horin, nigdy nie istniała.„Fałszywa nauka i kryzys wiedzy”Problem jest poważny i podważa zaufanie do nauki i naukowców. Niestety, również w ich gronie pojawiają się osoby poszukujące rozgłosu i popularności poprzez głoszenie kontrowersyjnych i fałszywych teorii.„Skala problemu fałszywej nauki staje się coraz bardziej oczywista. Odsetek artykułów naukowych wycofanych z powodu oszustwa wzrósł o rząd wielkości od 2000 r., a wysokie wskaźniki wycofań obserwuje się w przypadku najbardziej prestiżowych czasopism, co ilustruje zarówno skalę, w jakiej błędne twierdzenia są popełniane przez naukowców poszukujących rozgłosu, jak i słabości, a nawet fałszerstwa w obecnej praktyce recenzowania” – pisze brytyjskie wydawnictwo naukowe Royal Society Publishing, związane z Royal Society of London, czyli jedną z najstarszych i najbardziej prestiżowych organizacji naukowych na świecie.CZYTAJ RÓWNIEŻ: UE walczy z fałszywymi reklamami i manipulacją w sieciJak czytamy w artykule „Fałszywa nauka i kryzys wiedzy” z 2019 roku, coraz częstsze jest zjawisko „drapieżnych czasopism, rozpowszechniających fałszywą naukę dla zysku”.„Wkraczanie takich czasopism w tradycyjnie szanowaną przestrzeń publikacji naukowych poważnie podważa integralność i wiarygodność nauki i jeśli nie zostanie natychmiast zatrzymane i ukarane, może okazać się fatalne w skutkach dla dziedziny, jaką znamy” – podkreślono.Dziś, ponad 6 lat od ukazania się tego artykułu, kiedy mamy wielkie modele językowe AI, sprawa jest jeszcze bardziej poważna i nagląca.Badania wskazują, że podobnie, jak w przypadku różnych chorób, tak w przypadku dezinformacji najlepsza jest profilaktyka. Obalanie fałszywych narracji zajmuje o wiele więcej czasu. Szczególna odpowiedzialność w tym zakresie spoczywa na nauczycielach i pedagogach oraz samych naukowcach.