„Nie stanowi realnego zagrożenia militarnego”. Putin pęka z dumy i straszy świat nową bronią, ale wojskowi są bardziej sceptyczni. Buriewiestnik i Posejdon to produkty rosyjskiej propagandy – stwierdził ekspert ds. obronności kmdr por. rez. Maksymilian Dura. Jego zdaniem nie stanowią one realnego zagrożenia militarnego, chociaż ewentualna awaria rakiety albo torpedy mogłaby mieć katastrofalne skutki. Pod koniec października Władimir Putin ogłosił zakończenie prac nad napędzaną atomowo rakietą manewrującą Buriewiestnik oraz torpedą Posejdon. Obydwoma systemami Kreml chwali się jako „nową” strategiczną bronią. Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało też o zwodowaniu okrętu Chabarowsk, który ma przenosić Posejdony. Wraz z pozostającym w służbie od 2022 roku Biełgorodem utworzy on morski komponent strategicznego uzbrojenia Rosji.Nie jest to pierwsza taka sytuacja. Jeszcze w 2018 r. Putin przedstawiał sześć „przełomowych” systemów. Były to: rakieta międzykontynentalna Sarmat, międzykontynentalny pocisk hipersoniczny Awangard, pocisk powietrze-ziemia Kindżał, broń laserowa oraz właśnie Posejdon i Buriewiestnik.Takich systemów nie mają inne państwa. To prawda, ale jest ważny powód– Do tej pory z tych sześciu systemów na uzbrojenie udało się wprowadzić jeden – Kindżał. Choć i ten się nie sprawdził. Miał być game changerem, a okazało się, że – choć Ukraińcy dysponują nielicznymi systemami Patriot – to jednak są one zdolne do niszczenia Kindżałów – powiedział Dura. Zdaniem eksperta doniesienia sugerujące, że Moskwa już wkrótce będzie dysponować „dwoma zabójczymi systemami” to typowy element rosyjskiej propagandy. Kreml zawsze bowiem przedstawia nowe uzbrojenie jako wyjątkowe i „nieposiadające analogów” w arsenale innych państw.W obu tych przypadkach – paradoksalnie – to prawda. Posejdony rzeczywiście są ogromne, ale nie jest to efekt ambicji Rosjan, lecz wynik ograniczeń technologicznych. – Gdyby potrafili zbudować te torpedy w mniejszej skali, z pewnością by to zrobili – przekonywał specjalista. Inne państwa – jego zdaniem – nie stworzyły odpowiedników Buriewiestnika i Posejdona właśnie dlatego, że są one niezwykle niebezpieczne – nie jako broń zmieniająca oblicze wojny, lecz z powodu ryzyka, jakie niesie samo ich użycie.Kilkanaście testów „superbroni” to kilkanaście przypadków skażenia terenów lub mórz– Musimy pamiętać, że mówimy o systemach bezzałogowych wyposażonych w reaktor atomowy. I to jest najgroźniejszy element. O ile w razie awarii Posejdona można jeszcze wydobyć z morza, by ograniczyć skutki zdarzenia, o tyle utrata Buriewiestnika oznaczałaby katastrofalne skażenie terenu – i to na wiele lat – podkreślił były wojskowy, dodając, że testy tych systemów już doprowadziły do skażeń i ofiar. Dura przypomniał o wypadku z sierpnia 2019 r., gdy podczas testu Buriewiestnika na platformie w obwodzie archangielskim zginęło kilka osób, a nastąpiło wydzielanie promieniowania. Według niego seria testów (Rosja przeprowadziła ich kilkanaście) mogła oznaczać wielokrotne przypadki lokalnego skażenia. Pod koniec października br. Rosja chwaliła się próbą Buriewiestnika, który miał pokonać 14 tys. km i pozostawać w powietrzu przez 15 godzin. – To oznacza, że po tych 15 godzinach nieosłonięty reaktor atomowy gdzieś spadł, powodując skażenie – wskazał Dura. Ekspert przekonywał, że militarne znaczenie tych systemów jest ograniczone – zanim torpeda z dużą głowicą dotarłaby do celu, doszłoby do otwartego użycia broni jądrowej. Rosyjskie okręty atomowe są bowiem obserwowane przez Amerykanów. Nowa broń Rosjan: „towar eksportowy” do zastraszania Zachodu i narzędzie wewnętrznej propagandy – Dlatego nie powinniśmy przejmować się rakietami nuklearnymi, lecz wszelkimi systemami, które podprogowo pozwalają Rosjanom terroryzować świat. Drony to dla nas o wiele większe niebezpieczeństwo – podkreślił Dura.Buriewiestnik to eksperymentalny pocisk manewrujący o napędzie atomowym, Posejdon – eksperymentalna torpeda atomowa. Oba systemy – zdaniem ekspertów – niosą przede wszystkim ryzyko awarii i skażeń, a część medialnych komunikatów służy celom propagandowym Kremla.Sprawdź też: Trzęsienie ziemi na Kremlu. Putin wściekły na Ławrowa