Reżim Łukaszenki cofa się w czasie. Atak na któregokolwiek członka Państwa Związkowego Białorusi i Rosji lub Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ/ODKB) zostanie uznany za napaść na Białoruś. Taka „kopia” artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego została przegłosowana przez białoruską Izby Reprezentantów. Jej korzenie sięgają czasów sowieckich. O przyjęciu ustawy „O zmianie ustaw w kwestiach gwarancji bezpieczeństwa zbrojnego i obrony” poinformował reżimową agencję BiełTA Hienadź Lepiaszka, przewodniczący Stałej Komisji ds. Bezpieczeństwa Narodowego przy Izbie Reprezentantów – niższej izbie parlamentu Białorusi.Biełsat zwrócił uwagę, że zgromadzenie to nie jest wybierane demokratycznie i nie toczy się w nim realna walka polityczna – jego celem jest realizacja woli dyktatora Alaksandra Łukaszenki.Do ODKB należą Rosja, Białoruś, Armenia, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan. Wciąż posiada realne możliwości działania. W styczniu 2022 roku wysłała misję stabilizacyjną do Kazachstanu, w którym wybuchły zbrojne zamieszki antyrządowe. W ich wyniku prezydent Kasym-Żomart Tokajew umocnił swoją władzę, odsuwając od niej ludzi swojego poprzednika Nursułtana Nazarbajewa, który rządził republiką jeszcze w czasach Związku Sowieckiego.Na rozkaz KremlaODKB działa zgodnie z interesami Kremla. W 2023 roku nie udzieliła pomocy Armenii, która przegrała wojnę z Azerbejdżanem o Górski Karabach (Mińsk sprzedawał wcześniej broń Baku), gdyż Władimirowi Putinowi zależy na osłabianiu rzekomego sojusznika. W związku z tym Erywań zawiesił swoje członkostwo w organizacji i zbliżył się do NATO.Organizacja nie ma natomiast pomysłu na konflikt Kirgistanu z Tadżykistanem, także swoich członków, którzy regularnie toczą walki na pograniczu. Zgodnie z przyjętą ustawą Mińsk powinien uznać, że został zaatakowany przez obydwa państwa i jednocześnie stanąć w ich obronie.Niejasne pozostaje też podejście do ataków Ukrainy na obiekty strategiczne na terytorium Federacji Rosyjskiej, czyli partnera w ramach Państwa Związkowego. Biełsat przypomniał, że Łukaszenka nie wsparł wcześniej Putina zbrojnie po wejściu Sił Zbrojnych Ukrainy do obwodu kurskiego. Przyznał – nie bez racji – że to „nie Ukraina napadła na Rosję”.Łukaszenka grozi NATOBiałoruski dyktator zdaje się mieć coraz większą antyNATO-wską paranoję. Groził, że jego kraj ma duży potencjał – zapewne myślał, że rosyjskich pociskach wysyłanych z rozkazu Putina – i potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach.Mówił także pod adresem między innymi Polski, że niektóre kraje sąsiednie przeznaczają obecnie na potrzeby wojskowe nawet 5 procent swojego PKB, co jest bardzo wysokim wskaźnikiem. Dopytywał, dlaczego tak się dzieje? Stwierdził, że nie będzie możliwe „zagarnięcie” zachodniej części Białorusi ani Ukrainy, jak to miało miejsce wcześniej – „to się nie stanie”.– Jeśli przyjdziecie do nas bez pozwolenia w butach podkutych gwoździami, to was porządnie zlejemy – zwrócił się bezpośrednio do Zachodu Łukaszenka.Czytaj także: Mińsk narzeka na Polskę. „Sąsiadów się nie wybiera, oni są od Boga”