Chodzi o tysiące hektarów. Mimo zakazu ziemia rolna trafiała w zagraniczne ręce, nie tylko do polskich rolników – wynika z danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa na przestrzeni ostatnich lat. KOWR miał zapobiegać tego typu transakcjom. Ostatnio ujawniono jego niejasne działania wobec sprzedaży działek pod CPK i nie skorzystania z prawa kupna działek w okolicy elektrowni atomowej, na czym skorzystała rodzina Daniela Obajtka. Dziennikarze „Agrobiznesu” wskazują, że proceder sprzedaż ziemi zagranicznym inwestorom miał odbywać się za wiedzą Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Od 2016 roku rozdysponowano w ten sposób ponad 14 tysięcy hektarów gruntów ornych i leśnych.– Kiedy przekazywaliśmy władzę w 2015 roku, 412 ha trafiło w obce ręce. Rok 2020 to jest 1560 ha, a rok 2022 – 5119 ha, które trafiły w obce ręce – potwierdził Stefan Krajewski, minister rolnictwa i rozwoju w wsi.Działo się to mimo obowiązywania ustawy o zakazie sprzedaży gruntów rolnych cudzoziemcom. Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że zgodę za każdym razem musiały wydać KOWR oraz resort rolnictwa. Opinię na temat transakcji miały wyrażać także rolnicze związki.Szef NSZZ „Solidarność” RI: Związki nie wiedziały– Związki rolnicze nic nie wiedziały, że ta ziemia jest sprzedawana. Rola KOWR-u jest taka, że powinien tej ziemi pilnować, a tak się nie zadziało – podkreślił Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Rolników Indywidualnych i doradca Prezydenta RP. Zaznaczył, że jego organizacja była „inicjatorem protestów, żeby polskiej ziemi nie sprzedawać”.Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, przyznał, że sprawa jest bulwersująca. – Jeżeli jakiś rolnik dzierżawi ziemię przez wiele lat i zgłasza chęć zakupu, to jak najbardziej (powinien mieć prawo kupna – przyp. red.). Jeżeli chce kupić, to niech tę ziemię kupuje. Jest tylko warunek, żeby to był Polak, żeby nie sprzedawać ziemi w obce ręce – zaznaczył.Czytaj także: „CBA miało zamknięte oczy”. Siemoniak o CPK, KOWR i „mitach PiS-u”