Dalej produkują rakiety. Śledztwo dziennikarzy RTL Nieuws ujawniło, że w rosyjskich dronach i rakietach wciąż wykorzystywane są mikrochipy pochodzące z Holandii. Dzieje się tak mimo obowiązującego od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zakazu eksportu technologii do Rosji. Według redakcji przyczyną nie jest świadome łamanie sankcji, ale tzw. import równoległy, czyli sprzedaż produktów przez pośredników w innych krajach. Ukraina wielokrotnie apelowała do państw Unii Europejskiej o zaostrzenie kontroli nad handlem technologiami, które mogą zostać wykorzystane przez Rosję do celów militarnych.Dziennikarze RTL Nieuws przeanalizowali ponad pięć tysięcy komponentów elektronicznych wydobytych przez ukraiński wywiad ze szczątków rosyjskich dronów, rakiet i innego uzbrojenia. Wśród nich znaleziono 379 chipów wyprodukowanych w Holandii, co stanowi około 7,3 proc. wszystkich zidentyfikowanych elementów. Część z nich powstała mniej niż rok temu, a z komponentów z określoną datą produkcji aż 44 proc. wyprodukowano po 24 lutego 2022 roku, czyli po rozpoczęciu wojny.Ukraina alarmuje: europejskie technologie wciąż w rosyjskich rakietachZ danych RTL Nieuws wynika, że Holandia zajmuje czwarte miejsce na świecie pod względem liczby części elektronicznych wytworzonych po rozpoczęciu inwazji, które trafiły do rosyjskiego uzbrojenia. Spośród 32 chipów holenderskiej produkcji o znanej dacie produkcji, dwie trzecie powstało już w czasie wojny. Dla porównania – w przypadku Niemiec tylko jeden z dziewięciu podobnych komponentów został wyprodukowany po 2022 roku.Na doniesienia zareagowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Holandii, które nazwało obecność krajowych mikrochipów w rosyjskim sprzęcie wojskowym „skrajnie niepożądaną”. Resort zapewnił, że pozostaje w kontakcie z władzami Ukrainy i „zdecydowanie dąży do uniemożliwienia obchodzenia sankcji”. Rząd zapowiedział też zwiększenie środków na kontrolę eksportu o 36,5 mln euro.Eksperci z Instytutu Clingendael i organizacji PAX tłumaczą, że nie chodzi o celowe działania producentów, lecz o niewystarczalną kontrolę nad globalnymi łańcuchami dostaw. Jak podkreślają Maike Okano-Heijmans i Frank Slijper, problemem jest odsprzedaż przez Chiny i inne państwa tranzytowe, które ułatwiają Rosji dostęp do zakazanych komponentów. Zdaniem ekspertów nawet niewielka liczba holenderskich chipów w rosyjskiej broni świadczy o poważnych lukach w systemie nadzoru sankcyjnego.Holenderskie komponenty w uzbrojeniu KremlaPrezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski od miesięcy apeluje do krajów Zachodu o wzmocnienie kontroli nad przepływem technologii. Zwraca uwagę, że Rosja nadal korzysta z europejskich komponentów do produkcji dronów i rakiet. W październiku Zełenski poinformował, że podczas jednego z ostatnich zmasowanych ataków Rosja użyła ponad 500 pocisków i dronów, zawierających dziesiątki tysięcy importowanych części.– 102 785 komponentów zagranicznej produkcji – firm z USA, Chin i Tajwanu, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Szwajcarii, Japonii, Republiki Korei i Niderlandów. W użytych dronach bojowych znajdowało się około 100 688 części zagranicznych, w Iskanderach – około 1500, w Kinżałach – 192, a w Kalibrach – 405 komponentów – przekazał Zełenski.Podczas październikowej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO prezydent Ukrainy ponownie wezwał do większej presji na firmy, które – nawet pośrednio – dostarczają Rosji komponenty elektroniczne. Podkreślił, że rosyjska broń nie mogłaby działać bez zagranicznych elementów, pochodzących nie tylko z Azji, ale także z Europy.Czytaj też: Ukraina otworzy ośrodki sprzedaży broni. Pierwsze w Berlinie i Kopenhadze