Węgierski rząd bada cyberatak. Dane 200 tysięcy osób powiązanych z największą węgierską partią opozycyjną zostały skradzione z powodu wadliwych zabezpieczeń aplikacji mobilnej. Premier Viktor Oran zarządził śledztwo w tej sprawie, ale sam ma już pewne podejrzenia. Węgierski przywódca incydent wiąże z obywatelami Ukrainy. – Zwołałem przedstawicieli rządu odpowiedzialnych za kwestie bezpieczeństwa i (...) ustaliliśmy, że w przetwarzanie danych zaangażowane były osoby z Ukrainy. Stwierdziliśmy również, że wyciek danych osobowych, które trafiły w ręce Ukraińców, stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego – powiedział Viktor Orban, cytowany przez dziennik „Nepszava”.Premier nakazał natychmiastowe śledztwo w celu ujawnienia wszystkich szczegółów wycieku.Prorządowy dziennik „Magyar Nemzet” poinformował, że w internecie pojawiły się dane osobowe około 200 tys. sympatyków opozycyjnej partii TISZA. Lista rzekomo zawiera imiona i nazwiska, adresy e-mail, adresy domowe, numery telefonów i nazwy użytkowników – dane wymagane przez partyjną aplikację mobilną.Za atakami stoją rosyjscy i chińscy hakerzyWcześniej rząd oskarżał TISZĘ, że jej aplikacja została opracowana przez Ukraińców, twierdząc, że może to doprowadzić do wpadnięcia danych węgierskich obywateli w niepowołane ręce. Peter Magyar, lider TISZY, zaprzeczył oskarżeniom, ale przyznał, że aplikacja jest nieustannie atakowana. Dodał, że za atakami stoją rosyjscy i chińscy hakerzy.Aplikacja ma umożliwić zwolennikom najważniejszej partii opozycyjnej na Węgrzech wybór jednego z trzech kandydatów w każdym okręgu wyborczym, który miałby konkurować z Fideszem premiera Orbana w wyborach zaplanowanych na kwiecień 2026 roku.Zobacz także: Orban już planuje rozbiór Ukrainy. „Strefa rosyjska, zachodnia i buforowa”Kierowana przez Magyara TISZA utrzymuje stałą przewagę nad rządzącym Fideszem w większości przedwyborczych sondaży.