Pijany, bez uprawnień uciekał przed policją. Emocjonującą końcówkę akcji „Znicz” zaserwował stołecznym funkcjonariuszom pijany kierowca na Pradze Południe. W pościg zaangażowano policyjny śmigłowiec, a w operacji na ziemi pomagał jadący za uciekinierem przypadkowy świadek. – Takie osoby w policji byłyby bardzo dobrym zasileniem naszych szeregów – chwalił pomocnego kierowcę mł. insp. Robert Szumiata ze stołecznej policji w rozmowie z TVP Info. Podejrzanie zachowującego się kierowcę peugeota zauważył w sobotnie popołudnie przypadkowy świadek przy ulicy Kramarskiej. Powiadomił o tym policję i czekał na przyjazd funkcjonariuszy. Jechał na awaryjnych, by zauważyli go ze śmigłowcaZanim patrol dotarł na miejsce, niesforny kierowca odjechał z impetem. Mężczyzna, który zgłosił interwencję, nie zwlekał – ruszył za nim i na bieżąco informował policyjnego koordynatora o przebiegu akcji. Do pościgu zaangażowano też policyjny śmigłowiec. Goniący za peugeotem kierowca – by ułatwić identyfikację z powietrza – włączył światła awaryjne. Samochód odholowany na parking, a kierowca do celi„Dzięki skoordynowanej akcji z powietrza i lądu oraz wzorowej postawie świadka policjanci w alei Wieniawy-Długoszowskiego zatrzymali pijanego 39-latka. Mężczyzna w organizmie miał prawie 2 promile alkoholu, kierował bez uprawnień, a jego pojazd nie posiadał obowiązkowego ubezpieczenia i aktualnego przeglądu technicznego” – przekazała stołeczna policja. Peugeot został odholowany na policyjny parking, a zatrzymany 39-latek – do policyjnej celi. Gdy wytrzeźwiał, usłyszał zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Grozi mu kara do 3 lat więzienia. Zobacz także: Rzucił się na kolegę z nożem. Wpadł, gdy sam zgłosił się do szpitala