Armia błyskawicznie ustaliła, skąd się wziął. Fragmenty drona znalazł na plaży w Ustce jeden ze spacerowiczów. Urządzenie miało oznaczenia, wystawały z niego również kable. Na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby. Szybko udało się ustalić, skąd pochodzi maszyna. Połamane urządzenie znajdowało się kilka metrów od brzegu. Odkąd w rejonie Bałtyku zaczęło dochodzić do incydentów z naruszaniem polskiej przestrzeni powietrznej przez Rosjan, służby na każde tego typu zgłoszenie reagują błyskawicznie. Na szczęście okazało się, że tym razem było to fałszywy alarm.Tajemniczym znaleziskiem okazał się tak zwany imitator celu powietrznego. To po prostu dron ćwiczebny, którego wojskowi używają często na poligonach. Takie urządzenia są wykorzystywane podczas ćwiczeń ze strzelania i ułatwiają przeprowadzenie szkoleń, „udając” na przykład samolot. W Ustce, kilka kilometrów od odnalezienia drona, znajduje się poligon wojskowy, więc Żandarmeria Wojskowa szybko ustaliła, skąd sprzęt wziął się na plaży.Dron ćwiczebny znaleziony na plaży w Ustce. „Zasada ograniczonego zaufania”– Trzeba pogratulować spacerowiczowi, który znalazł urządzenie i od razu zgłosił tę sprawę. W przypadku takich znalezisk zawsze prosimy o powiadomienie służb. Tego typu wraki traktujemy bowiem jak materiały niebezpieczne, na przykład niewybuchy – powiedziała portalowi TVP.Info mjr Karolina Krzewina-Hyc, oficer prasowa Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce. Rzeczniczka przypomniała, żeby w przypadku tego typu znalezisk zawsze zachowywać ostrożność. – Stosujemy zasadę ograniczonego zaufania: nie podnosimy, nie dotykamy takiego sprzętu, nie zabieramy go do domu – podkreśliła mjr Karolina Krzewina-Hyc. Nawet jeśli takie urządzenie samo w sobie okaże się niegroźne, może mieć na przykład ostre krawędzie, które potrafią poranić dłonie.CZYTAJ TEŻ: Drony nad lotniskiem w Berlinie. „Stoi za tym Rosja”