Werdykt Sądu Apelacyjnego. Decyzja o uchyleniu wyroku dożywotniego więzienia za potrójne zabójstwo wywołała falę oburzenia. Sąd Apelacyjny zdecydował o powtórzeniu procesu, ponieważ w składzie orzekającym znalazł się tzw. neosędzia – Daniel Jurkiewicz. Opinię, dzięki której dostał awans od nowej KRS, napisał sędzia Henryk Komisarski – ten sam, który teraz zapewniał, że proces trzeba powtórzyć. Serhij T. został skazany na dożywotnie pozbawienie wolności za potrójne zabójstwo. Chociaż uznano go winnym pozbawienia życia żony i dwóch córek, Sąd Apelacyjny uchylił wyrok. Uzasadniono to obecnością w składzie orzekającym tzw. neosędziego Daniela Jurkiewicza.– Stwierdzam z ubolewaniem, że w tak poważnej sprawie, w której doszło do zabójstwa trzech osób, sąd jest zmuszony uchylić wyrok, czego nie chciałby absolutnie czynić – powiedział ogłaszając wyrok w czwartek sędzia Sądu Apelacyjnego w Poznaniu Henryk Komisarski. – Sąd nie miał wyboru. Musiał podjąć taką decyzję. Niestety – dodał. „Moja opinia była jednoznacznie negatywna”Sędzia Komisarski tłumaczy, że jego ocena pracy Jurkiewicza wcale nie była pozytywna, mimo że tak została przedstawiona w dokumentach KRS.– Napisałem, że spełnia wymogi formalne, jest sprawnym sędzią i ma odpowiednią praktykę, ale to tylko część opinii. W mojej ocenie jego praca była na poziomie przeciętnym lub poniżej średniej, a doświadczenia w dużych sprawach mu brakowało – podkreśla Komisarski.Jak dodaje, nie rozumie, dlaczego Krajowa Rada Sądownictwa pominęła w swojej uchwale fragmenty dotyczące merytorycznej oceny Jurkiewicza. – Wskazałem wiele uchybień, zwłaszcza jeśli chodzi o stabilność orzeczeń. Moja opinia była jednoznacznie negatywna i tak została oznaczona – zaznacza sędzia.Czytaj także: Wybuch w Rawie Mazowieckiej. Są poszkodowaniZabił żonę i dwie córkiDo zbrodni, której dotyczy wyrok sądu apelacyjnego, doszło w listopadzie 2023 r. W jednym z domów w podpoznańskim Puszczykowie śledczy odnaleźli ciała kobiety i jej dwóch córek. Wszystkie zostały uduszone. Najpierw zamordowana została matka, a potem dzieci - dziewczynki w wieku 4,5 lat i 1,5 roku.W momencie zbrodni w domu był jeszcze nastoletni syn kobiety z poprzedniego związku. Spał w swoim pokoju, na parterze. Oskarżony Serhii T. miał mu powiedzieć, że jego matka i siostry są w szpitalu. Po kilku dniach mężczyzna zadecydował, że odda się w ręce policji. Serhii T. zgłosił się wówczas do pracownika ochrony centrum handlowego w Poznaniu i oświadczył, że zabił swoją żonę i dwie córki. Zatrzymała go policja.Czytaj także: Nie pij tej wody! Bakterie coli w wodociągu Dolska i okolic