Czują się zagrożeni. Załoga Polskich Linii Lotniczych LOT została zakwaterowana w jednym z hoteli w Kairze, który – jak donoszą lokalne media – był miejscem, gdzie zlokalizowano około 150 członków Hamasu zwolnionych wcześniej z izraelskich więzień. – „LOT umywa ręce, nie chce podjąć działań w tej sprawie” – oznajmił anonimowy pracownik krajowego przewoźnika. „Zwracam się z pilnym zgłoszeniem dotyczącym bezpieczeństwa załóg Polskich Linii Lotniczych LOT w Kairze” – napisała jedna z osób z personelu PLL LOT do redakcji Radia ZET.Poinformowała również, że pracownicy linii zakwaterowani w jednym z hoteli w Kairze, kilkukrotnie „rozpoznali osoby związane z Hamasem”. Jak relacjonują, spotykali ich w windach, przy hotelowym basenie, a także w restauracji. „Proszę o nagłośnienie tej sprawy oraz o interwencję medialną, ponieważ członkowie załóg nie są w stanie samodzielnie wymóc na pracodawcy zmiany hotelu mimo realnego zagrożenia i rosnącego niepokoju wśród personelu pokładowego i lotniczego” – dodała anonimowa osoba.Załogi LOT rozpoznały bojowników Hamasu w hoteluBrytyjski dziennik „Daily Mail” opublikował 25 października wyniki dziennikarskiego śledztwa autorstwa Andrew Jehringa i Natalie Lisbony, które ujawnia, że 150 palestyńskich ekstremistów związanych z Hamasem, zwolnionych z izraelskich więzień w ramach porozumienia pokojowego dotyczącego Strefy Gazy, zostało zakwaterowanych w luksusowym hotelu w Egipcie. Chodzi o pięciogwiazdkowy Marriott Renaissance Cairo Mirage City w Kairze.Jak opisują autorzy śledztwa, terroryści mieszkają tam wśród niczego nieświadomych turystów – korzystając z hotelowych udogodnień, restauracji i basenu.Reporterzy działający pod przykryciem rozpoznali wielu z przebywających tam byłych więźniów. Wśród nich znaleźli się m.in. Mahmoud Issa (57 lat) – założyciel specjalnej jednostki Hamasu zajmującej się porwaniami, Izz ad-Din al-Hamamrah (47 lat) – odpowiedzialny za rekrutację zamachowców-samobójców i planowanie porwań oraz Samir Abu Nima (64 lata) – skazany za zamachy bombowe na autobusy w Jerozolimie z 1983 r., w których zginęło sześć osób, w tym 11-letnie dziecko.Według relacji pracownika LOT-u, pomimo powtarzających się sygnałów, kierownictwo nie zdecydowało się na zmianę miejsca zakwaterowania załóg. Inaczej postąpiły jednak inne linie – Lufthansa i British Airways miały przenieść swoich pracowników do bezpieczniejszych miejsc.„LOT umywa ręce”„LOT umywa ręce, nie chce podjąć działań w tej sprawie” – oznajmił anonimowy informator.Przedstawiciele LOT-u odnieśli się do sytuacji. Biuro prasowe potwierdziło, że załogi narodowego przewoźnika przez pewien okres były zakwaterowane w tym samym hotelu, w którym przebywali bojownicy Hamasu zwolnieni z izraelskich więzień.„Załogi samolotów nie nocowały w Kairze od marca do 25 października, gdyż w tym czasie loty były wykonywane w formule tam i z powrotem” – czytamy.„Hotel potwierdził również, że służby zareagowały na zdarzenie będące przedmiotem medialnych doniesień oraz że wdrożone zostały środki bezpieczeństwa, by zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. Dodatkowo, z uzyskanych przez nas informacji od przedstawicieli hotelu Renaissance Cairo Mirage City wynika, że aktualnie operacje hotelowe przebiegają w pełni normalnie, a w obiekcie nie przebywają osoby mogące stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa gości” – przekazano.Rozmówca Radia ZET mówi, że takie działania nie rozwiązują problemu. „Personal nadal ma obawy dotyczące bezpieczeństwa w obiekcie”.Czytaj też: CPK zmieni nazwę. Minister Klimczak: Jest skompromitowana