„Nieunikniony schyłek Europy”. „Najważniejsze filary, na których opiera się polityka zagraniczna i światopogląd Europy, zostały w krótkim czasie podkopane, a niektóre nawet całkowicie zniszczone” – tak niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) ocenił obecną sytuację Europy. Autor komentarza opublikowanego w „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Nikolas Busse wymienia priorytety Unii Europejskiej i ich konsekwencje. „Kontynent, który sądził, że obronność nie ma już znaczenia, został pouczony przez Putina, że jest inaczej. Kontynent, który przedkładał ochronę klimatu nad wszystko inne, znalazł niewielu partnerów mających podobne ambicje. Kontynent, który opowiadał się za wolnym handlem, został skonfrontowany z cłami Trumpa”.Podkopanie najważniejszych filarów światopoglądu EuropyZdaniem Nikolasa Busse Europa, „która wierzyła w globalizację, padła ofiarą załamania się łańcuchów dostaw”. Autor skrytykował domaganie się ważnej roli dla siebie w polityce światowej i ocenił, że bez Stanów Zjednoczonych nasz kontynent nie był w stanie podjąć żadnych działań w Ukrainie, a na Bliskim Wschodzie nie był nawet potrzebny.Jak czytamy, lista ta może być jeszcze dłuższa. Konkluzją jest zaś to, że „najważniejsze filary, na których opiera się polityka zagraniczna i światopogląd Europy, zostały w krótkim czasie podkopane, a niektóre nawet całkowicie zniszczone”.Zdaniem autora komentarza do niedawna uważano, że „Europejczycy stają się silniejsi, gdy działają wspólnie”. „Teraz jednak ciągną się nawzajem w dół” – ocenia.Czytaj także: Antyukraiński sojusz w UE? Doradca Orbana ujawnia planyWśród przykładów Busse powołuje się na Francję, która kiedyś była określana mianem „lokomotywy wzrostu gospodarczego”, teraz ciągnie Europę w dół przez swoje zadłużenie. Autor tekstu wspomina również Niemcy, które w jego ocenie negatywnie wpływają na cały kontynent, ze względu na swoją słabość gospodarczą.Jednak przytoczone kraje nie są niechlubnymi wyjątkami wśród innych państw Unii Europejskiej, gdyż przez konflikty społeczne i „zaległości w zakresie obronności, których nie da się nadrobić w krótkim czasie”, również źle oddziałują na wspólnotę.„Najlepiej ilustruje tę trudną sytuację fakt, że premier Węgier ma obecnie większy wpływ w Waszyngtonie niż przewodnicząca Komisji Europejskiej. Europa nie jest traktowana poważnie na arenie międzynarodowej, ponieważ nie musi być traktowana poważnie” – ocenia Nikolas Busse.Autor zarzuca politykom, że „wciąż toczą bitwy przeszłości”. Dotyczy to przede wszystkim dwóch kluczowych państw UE: we Francji nadal wszystko kręci się wokół reformy emerytalnej, zaś w Niemczech – wokół migracji. O „głębokim kryzysie partii głównego nurtu” świadczy – zdaniem autora – to, że akurat „prawicowo-populistyczny rząd we Włoszech stał się jedną z ostatnich ostoi stabilności”.Kryzys Unii EuropejskiejBusse przyznaje, że „schyłek Europy” jest nieunikniony i trwa już od lat, wraz ze wzrostem potęgi USA, przemysłowego rozwoju Azji i krajów bogatych w surowce.„W tym wielobiegunowym świecie, charakteryzującym się konkurencją między mocarstwami, wielonarodowy kontynent, jakim jest Europa, nie może grać pierwszych skrzypiec” – ocenia dziennikarz „FAZ”. Koncepcję „Stanów Zjednoczonych Europy” uznaje za nierealną politycznie, a nawet chybioną, bo UE nie stanie się drugimi USA.„Jeśli wszystko pójdzie dobrze, utrzymamy trzecią pozycję (wśród mocarstw – red.), za Ameryką i Chinami. Jeśli pójdzie źle, unia rozpadnie się, a Europa ponownie zostanie podzielona na strefy wpływów obcych mocarstw” – prognozuje autor.„Unia Europejska potrzebuje przede wszystkim silnych państw członkowskich, zarówno pod względem gospodarczym, jak i militarnym”. Dziennikarz „FAZ” uważa, że „Europie brakuje realistycznego zrozumienia świata, w którym żyjemy. Trump, Xi Jinping czy Putin nie są wypadkami historycznymi.Reprezentują oni to, z czym Europa ma coraz częściej do czynienia: krajami, które bezlitośnie realizują swoje interesy narodowe” – konkluduje Busse.Czytaj również: Po ataku hybrydowym na Litwę. „Destabilizacja i prowokacja”