Izrael zapewnia, że rozejm obowiązuje. Izrael oświadczył, że pozostaje zaangażowany w zawieszenie broni w Strefie Gazy, mimo że w środę przeprowadził rozległe naloty po śmierci żołnierza. Według strony palestyńskiej w atakach zginęły co najmniej 104 osoby, w tym kobiety i dzieci. Prezydent USA Donald Trump stanął w obronie izraelskich władz. Izraelskie wojsko przekazało, że naloty były odpowiedzią na wtorkowy atak, w którym zginął izraelski żołnierz. Do zdarzenia doszło na terytorium, z którego armia wycofała się po wprowadzeniu rozejmu.Władze w Tel Awiwie podkreśliły, że chodziło o „precyzyjne uderzenia” w cele Hamasu – w tym magazyny broni, tunele i pozycje bojowników. Wśród wyznaczonych 24 celów miał znajdować się także dowódca Hamasu biorący udział w ataku na kibuc 7 października 2023 roku.Hamas oskarża Izrael o kłamstwaBiuro prasowe Hamasu nazwało izraelską listę celów „kampanią dezinformacji i kłamstw”, mającą na celu „ukrycie zbrodni przeciwko cywilom”. Ministerstwo zdrowia w Gazie poinformowało, że wśród ofiar środowych nalotów znalazło się 46 dzieci i 20 kobiet. Ratownicy wciąż przeszukują gruzy, a lokalne władze mówią o „tragedii bez precedensu”.Środowe bombardowania były najpoważniejszym zaostrzeniem konfliktu od czasu rozejmu z 10 października, wynegocjowanego przy udziale prezydenta USA Donalda Trumpa. Izrael utrzymuje, że mimo eskalacji, porozumienie o zawieszeniu broni nadal obowiązuje, a wojsko „będzie reagować stanowczo na każde jego naruszenie”.Trump broni IzraelaPomimo izraelskich bombardowań, prezydent Trump zapewnił, że zawieszenie broni w Strefie Gazy pozostaje w mocy. – Z tego, co wiem, izraelski żołnierz został porwany. Izraelczycy odpowiedzieli i mieli do tego prawo. Gdy coś takiego się dzieje, muszą reagować stanowczo – powiedział dziennikarzom na pokładzie Air Force One.Prezydent USA zapewniał, że „nic nie zagraża rozejmowi”, zaznaczając jednocześnie, że Hamas stanowi „niewielką część szerszego procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie” i „musi zachowywać się odpowiedzialnie”.Zobacz też: Masakra w fawelach Rio de Janeiro. Kilkadziesiąt osób nie żyje