Zginęli dwaj mężczyźni. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wstępny raport dotyczący tragicznego wypadku awionetki w Krzycku Wielkim pod Lesznem. Zginęły w nim dwie osoby. Do tragedii doszło 25 sierpnia. Awionetka, na pokładzie której znajdował się 37-letni pilot i 20-letni pasażer, rozbiła się o ziemię, po czym stanęła w płomieniach.20-latek był młociarzem, młodzieżowym wicemistrzem Polski, który tuż przed tragedią brał udział w mistrzostwach kraju w Bydgoszczy. Lot awionetką odbył się w ramach vouchera na przelot, którym dysponował.Pilot, 37-letni ratownik wodny związany z WOPR od dwóch dekad, pracował także jako strażak Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej na lotnisku Poznań-Ławica oraz ratownik medyczny. Jego pasją było lotnictwo.„Mężczyzna posiadał licencję pilota samolotowego turystycznego, odpowiednie doświadczenie lotnicze do przeprowadzenia planowanego lotu oraz spełniał wszystkie wymagania formalne w zakresie PIC” – poinformowali śledczy.Raport dotyczący tragediiZ raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych wynika, że awionetka wystartowała z poznańskiej Ławicy o godzinie 10.55 (EPPO), miała dolecieć na lotnisko Leszno-Strzyżewice (EPLS) i wrócić do Poznania. Do katastrofy doszło w drodze powrotnej.W dokumencie zaznaczono, że warunki meteorologiczne umożliwiały bezpieczne wykonanie lotu.W momencie, gdy samolot znajdował się nad Krzyckiem Wielkim, zniknął z radaru wtórnego, co – jak wskazano – oznaczało, że transponder nie działał lub został wyłączony. Z tego powodu nie było możliwe ustalenie „umiejscowienia statku powietrznego w przestrzeni przez służby kontroli oraz informacji powietrznej”.„Ewolucje na małej wysokości”„Świadkowie obserwujący lot samolotu nad miejscowością Krzycko Wielkie zwrócili uwagę na ewolucje wykonywane przez maszynę na małej wysokości – szybkie zmiany kierunku, prędkości oraz wysokości lotu. W trakcie tych manewrów samolot rozpoczął lot po torze spiralnym w kierunku ziemi, który zakończył się uderzeniem. Miejsce upadku znajdowało się w odległości kilkuset metrów od domu rodzinnego pasażera” – czytamy w raporcie.Maszyna została całkowicie zniszczona. Uszkodzenia łopat śmigła wskazują, że silnik pracował aż do momentu zderzenia z ziemią.Komisja potwierdziła, że samolot posiadał wszystkie wymagane dokumenty i pozwolenia w zakresie zdatności do lotu, a także był sprawny technicznie.Czytaj też: Katastrofa lotnicza w Hongkongu. Jumbo jet wpadł do morza