Ujawniono kulisy groźnego incydentu. Dramatyczne chwile przeżyło we wrześniu 50 pasażerów oraz załoga samolotu, który lądował na jednym z lokalnych lotnisk w Wirginii w USA. Maszyna omal się nie rozbiła, bo kapitan całkowicie zignorował ostrzeżenia drugiego pilota. Niebezpieczne zdarzenie miało miejsce 24 września. Od razu zajęła się nim specjalna komisja, a śledztwo wykazało skandaliczne zachowanie kapitana samolotu, który podczas pochodzenia do lądowania zupełnie nie reagował na uwagi drugiego pilota. W efekcie maszyna wypadła z pasa i zatrzymała się na obrzeżach lotniska.Ustalenia śledczych wskazują, że drugi pilot kilkukrotnie wzywał kapitana do przerwania procedury lądowania i odejścia na tzw. drugi krąg, jednak dowódca nie zrobił tego. Gdy samolot był ok. 150 metrów nad ziemią, drugi oficer zauważył, że maszyna jest za wysoko na wskaźniku ścieżki podejścia precyzyjnego (PAPI). Kapitan próbował wtedy korygować lot, ale maszyna wciąż była za wysoko, gdy doleciała do pasa.Samolot wylądował poza pasem, ale obeszło się bez ofiarPo przekroczeniu oznaczeń pasa startowego, drugi pilot kolejny raz wezwał do odejścia na drugi krąg, ale kapitan nie reagował. Nie zrobił tego nawet wtedy, gdy znów pojawił się sygnał o konieczności przerwania procedury lądowania. Samolot ostatecznie wylądował, minął koniec pasa startowego i zatrzymał się dzięki zastosowanemu poza pasem systemowi EMAS (specjalne podłoże spowalniające maszynę). Na szczęście żaden z 3 członków załogi i 50 pasażerów nie został ranny, a samolot nie doznał uszkodzeń. Zobacz także: Samolot rozbił się o inne maszyny podczas lądowania