Kupujący chronieni ustawą. Co zrobić, jeśli deweloper ociąga się z przeniesieniem własności mieszkania, choć minął termin zapisany w umowie? Warto rozważyć jej wypowiedzenie. Eksperci portalu RynekPierwotny.pl zwracają uwagę, że może się to opłacać, jeśli za podobne lokum u innego dewelopera zapłacimy mniej albo będzie ono miało większy metraż. W odzyskaniu pieniędzy pomoże Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. Wydawałoby się, że umowa to rzecz święta. Niestety, zdarzają się przypadki jej niedotrzymywania przez deweloperów, np. w kwestii terminu przeniesienia własności mieszkania. Na szczęście kupujących chroni w takim przypadku tzw. ustawa deweloperska.Zgodnie z tą ustawą, jeżeli minął zapisany w umowie deweloperskiej termin przeniesienia własności domu lub mieszkania, kupujący ma dwa wyjścia: może dalej cierpliwie na nie czekać albo… odstąpić od umowy. Jednak nie od razu. Wcześniej musi wyznaczyć deweloperowi dodatkowe 120 dni na wywiązanie się z tego zobowiązania. Jeśli w tym czasie transakcja nie dojdzie do skutku, nabywca ma prawo domagać się zwrotu pieniędzy w ciągu 30 dni. A co, jeśli deweloper tego nie zrobi? Z pomocą nabywcy przychodzi Deweloperski Fundusz Gwarancyjny, który na jego wniosek wypłaca należność, a następnie wszczyna procedurę windykacyjną wobec dewelopera.Portal RynekPierwotny.pl ustalił, że z tej ścieżki skorzystało w tym roku 35 nabywców. Przy czym 24 z nich odzyskało swoje pieniądze (w sumie ponad 6,5 mln zł, czyli średnio ok. 270 tys. zł na osobę). Czas oczekiwania na wypłatę nie przekraczał ustawowych 30 dni. Jednak w DFG zastrzegają, że w szczególnych przypadkach ten termin może zostać wydłużony do nawet 90 dni.Z takiej możliwości mogą skorzystać tylko ci, których umowa z deweloperem jest objęta ochroną DFG. Początkowo nie obejmowała ona inwestycji, w których sprzedaż mieszkań rozpoczęła się przed lipcem 2022 r. Dopiero od 1 lipca 2024 r. ochrona DFG dotyczy wszystkich nowo zawieranych umów. Pod koniec września korzystało z niej już blisko 203 tys. klientów firm deweloperskich, którzy zawarli z nimi umowy na zakup ponad 131 tys. mieszkań i domów. Najwięcej w Warszawie (ok. 21,3 tys.), Krakowie i Wrocławiu (po ok. 8,5 tys.), Gdańsku (ok. 6,7 tys.), Łodzi (ok. 6,2 tys.) i Poznaniu (ok. 5,6 tys.), czyli tam, gdzie aktywność inwestycyjna firm deweloperskich jest największa.Oczywiście w poprzednich latach nie opłacało się odstępować od umowy z deweloperem z powodu przeciągającej się budowy lub problemów z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie budynku. Powodem były rosnące ceny mieszkań. Cóż z tego, że nabywca odzyskałby swoje pieniądze, skoro mógłby za nie kupić znacznie mniejszy metraż. Zdarzało się, choć były to raczej incydentalne przypadki, że to deweloperzy zrywali umowę rezerwacyjną, aby sprzedać lokal komuś innemu za wyższą cenę. Jednak w tym roku sytuacja diametralnie się zmieniła. Na rynkach największych miast oferta mieszkań, w tym gotowych, jest rekordowo wysoka, a to oznacza, że przewaga negocjacyjna wróciła w ręce kupujących. Niektórzy deweloperzy obniżają ceny albo dają spore rabaty, żeby je sprzedać. Po drugie, podjęcie racjonalnej decyzji ułatwia jawność cen.Łódź jest pierwszą metropolią, w której średnia cena metra kwadratowego była we wrześniu niższa niż w analogicznym okresie przed rokiem (-3 proc.). Z kolei w Krakowie i Poznaniu zmiana średniej w okresie 12 miesięcy wynosiła już tylko 1%. Jednak dużo istotniejsze z punktu widzenia kupujących jest to, że wzrosła podaż mieszkań z cenami bardziej przystępnymi na kieszeń kredytobiorców.Z danych BIG DATA RynekPierwotny.pl wynika, że w Krakowie kupujący mieli pod koniec września do wyboru ok. 1,7 tys. mieszkań z ceną 12-14 tys. zł za metr kwadratowy, czyli o 31 proc. więcej niż w końcówce ubiegłego roku. Więcej takich lokali było też w Warszawie (+21 proc.) i Wrocławiu (+5 proc.). Tylko w Trójmieście ich liczba zmniejszyła się o 2 proc. Z kolei w Łodzi, Poznaniu i w miastach Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii przybyło mieszkań z ceną 10-12 tys. zł za metr kwadratowy. W tym pierwszym mieście oferta zwiększyła się w tym roku z ok. 3,1 tys. do ponad 4,2 tys., czyli aż o 37 proc.Wysyp tańszych mieszkań może rodzić pokusę rozwiązania zawartej wcześniej umowy z deweloperem. Czytaj też: Latem deweloperzy odczuli ulgę. A co z kupującymi?Oczywiście musi być ku temu ważny powód. Niedotrzymanie przez dewelopera terminu przeniesienia własności mieszkania jest jednym z nich. Jednak są też inne. Okazuje się, że miały już miejsce pierwsze przypadki wypowiedzenia umów ze względu na istotną wadę lokalu. W największym skrócie: jeśli deweloper nie uzna takiej wady, nabywca może wystąpić z wnioskiem o wydanie opinii przez rzeczoznawcę budowlanego. I jeśli tenże rzeczoznawca uzna, że występuje wada istotna, nabywca może odstąpić od umowy. Problem w tym, że ustawa deweloperska nie określa, jaka wada jest istotna i czym się ona w praktyce różni od zwykłej. Polski Związek Firm Deweloperskich (PZFD) wskazywał więc na ryzyko, że przepis może być nadużywany. Ewentualne spory rozstrzygać będą sądy. Tymczasem także w tym przypadku DFG wypłaci pieniądze klientowi w przypadku odmowy dewelopera.Dla wielu kupujących to pierwszy raz, gdy mogą powiedzieć deweloperowi: albo dotrzymujesz słowa, albo się rozstajemy.