Stanął przy wejściu do Zatoki Lubeckiej. Rosyjski okręt wojenny Aleksander Szabalin zakotwiczył u wybrzeży Niemiec przy wejściu do Zatoki Lubeckiej. Desantowiec pojawił się wcześniej u wybrzeży Danii – w czasie, gdy niezidentyfikowane drony krążyły nad tamtejszymi lotniskami i bazami wojskowymi. Nie ma jednak dowodów, że to z tej jednostki wysłano bezzałogowce. O pojawieniu się rosyjskiego desantowca poinformował niemiecki portal t-online. „Rosyjski okręt wojenny stoi od kilku dni na kotwicy przy wejściu do Zatoki Lubeckiej, na wodach międzynarodowych, ale zaledwie kilka kilometrów od wybrzeża Niemiec” – ustalił portal t-online. Według ukraińskiej agencji Ukrinform Aleksander Szabalin od miesięcy pływa po Morzu Bałtyckim. We wrześniu operował na granicy wód terytorialnych Danii, w czasie, gdy z powodu obecności niezidentyfikowanych dronów zamknięto sześć duńskich lotnisk cywilnych i wojskowych. Nie ma jednak dowodów, że bezzałogowce startowały z tej jednostki. Desantowiec projektu 775 (radzieckiej klasy „Ropucha”) został zbudowany w 1985 roku w Gdańsku i jest częścią rosyjskiej Floty Bałtyckiej. Wykorzystywano go do transportu wojska oraz sprzętu do rosyjskiej bazy morskiej w Tartusie w Syrii. „Aleksander Szabalin jest wyposażony w wyrzutnie rakiet typu Grad i działa przeciwlotnicze. Może przewieźć aż dziesięć czołgów i 340 żołnierzy na pokładzie. Obecnie nosi numer boczny 110” – donosi Biełsat. Czytaj także: Londyn do Moskwy: Polujemy na wasze okręty podwodne