„Pjongjang zawsze będzie z Moskwą”. W Pjongjangu, stolicy Korei Północnej, rozpoczęła się budowa Muzeum Pamięci Czynów Bojowych w Zagranicznych Operacjach Wojskowych. Placówka będzie poświęcona żołnierzom, którzy zginęli, walcząc po stronie Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie. W czwartkowej ceremonii wziął udział przywódca kraju Kim Dzong Un, który symbolicznie rozpoczął budowę, wbijając w ziemię pierwszą łopatę – przekazała Koreańska Centralna Agencja Informacyjna (KCNA), tuba propagandowa komunistycznego reżimu.Agencja raportowała, że dyktator potwierdził rozwój więzi między Koreą Północną a Rosją, oświadczając, że „Pjongjang zawsze będzie z Moskwą”. Przekonywał, że „siły dążące do hegemonii” są skazane na porażkę, czego dowodem jest „niezwyciężoność” sojuszu Korei Północnej i Rosji.Żołnierze z KRLD i walki z obwodzie kurskimKim podkreślał też rolę „dumnych bohaterów wojennych” Korei Północnej w walkach w obwodzie kurskim Rosji, do którego w ubiegłym roku wkroczyły wojska ukraińskie. „Dokładnie rok temu ostatnia grupa bojowników naszych sił ekspedycyjnych wyruszyła do Rosji (...), nie oczekując nagrody ani pożegnania” – mówił.KCNA opublikowała zdjęcia przedstawiające dyktatora ściskającego się z weteranami. W uroczystości uczestniczył ambasador Rosji w Korei Północnej Aleksandr Matsegora.Reżim planuje też powstanie w Pjongjangu ulicy Porannej Gwiazdy oraz postawienie pomnika „nieśmiertelnych czynów bojowych”.Wojna Rosja-Ukraina: Kim wysłał tysiące żołnierzyWedług danych wywiadu Korei Południowej od października ubiegłego roku Pjongjang wysłał do Rosji około 15 tysięcy żołnierzy. Szacuje się, że w walkach zginęło blisko 600 z nich, a ponad 4 tysiące odniosło rany.Reżim Kima wysyła również robotników, którzy pracują na budowach w warunkach zbliżonych do niewolniczych. Z oficjalnych danych rosyjskiej administracji wynika, że w 2024 roku do kraju wjechało ponad 13 tysięcy Koreańczyków z Północy, co stanowi dwunastokrotny wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim. Prawie 8 tysięcy z nich wjechało na wizach studenckich, co ma na celu obejście sankcji ONZ.Ustalono, że północnokoreańscy robotnicy otrzymują zazwyczaj od 100 do 200 dolarów (360-720 złotych) miesięcznie, większość ich zarobków jest przesyłana bezpośrednio do państwa północnokoreańskiego w formie „opłat lojalnościowych”, czyli zasila reżim. Dodatkowo, pracownicy otrzymują dramatycznie niskie wynagrodzenie dopiero po powrocie do domu, co ma ich powstrzymać przed ucieczką.Czytaj także: Reżim Kima testował pociski hipersoniczne. Odtrąbił sukces