Szczyt UE w Brukseli. Premier Donald Tusk uczestniczył w szczycie Unii Europejskiej w Brukseli. Jednym z najważniejszych tematów była przyszłość klimatyczna Europy i regulacje z tym związane – tzw. ETS2. Głównie za sprawą Polski kluczowe decyzje nie zapadły, a za dwa lata dojdzie do „rewizji” planów klimatycznych i być może zupełnie nowe podejście do tematu. – Byliśmy chyba pierwszymi przestrzegającymi w Unii o dramatycznych skutkach przesady – powiedział szef rządu dziennikarzom w Brukseli. Projekt ETS2 (Europejski System Handlu Emisjami 2) wprowadza istotne zmiany zarówno dla przedsiębiorstw, jak i konsumentów, kształtując nowe mechanizmy cenowe i motywując do przejścia na technologie niskoemisyjne. Planowana data wejścia systemu w życie to miał być 2027 r. Dzięki zabiegom polskiej delegacji, ta data nie jest pewna i w tym terminie dojdzie jedynie do analizy sytuacji, co pozwoli skorygować przyjęte wcześniej założenia.– Udało się dla nas wpisać kluczowe słowo: rewizja. Rewizja czyli zmiany w tym projekcie, kiedy to będzie, według państw członkowskich potrzebne. To oznacza jeszcze nie gwarancje, ale możliwość, a o to szedł bój, zablokowania, żeby to nie weszło w roku 2027 roku. Wraz z innymi państwami członkowskimi będziemy mieli czas na rewizję tych projektów. Nie było to proste, bo ciągle lobby klimatyczne w Europie jest bardzo silne. Kluczem była bardzo dobra relacja jaką udało się zbudować z państwami nordyckimi – powiedział premier RP bezpośrednio po szczycie w Brukseli.Przesadne ambicje klimatyczne to jest błąd i paliwo dla radykałówDonald Tusk podkreślał, że to co mogło się podobać, to to iż niemal wszyscy zgodzili się, że musimy zmienić europejską politykę klimatyczną na bardziej elastyczną.Zobacz także: To może być najważniejszy budżet w historii UE. Arcytrudne negocjacje– Jesteśmy świadkami bardzo poważnego zwrotu w tej kwestii. W tej sprawie Komisja była bardzo przywiązana do swojego projektu. On jest nieaktualny, po prostu. Tak jak z migracją się upierali – powiedział szef polskiego rządu, dodając: – Przesadne ambicje klimatyczne to jest błąd i paliwo dla radykałów.Premier gotowy, by się założyć: „Wygramy wybory w 2027 r.”Według sondażu OGB dla portalu stan360 Koalicję Obywatelską popiera obecnie 38,12 proc. badanych, Prawo i Sprawiedliwość – 29,81 proc., a Konfederację - 15,5 proc. respondentów. Pod progiem wyborczym znalazłyby się: Nowa Lewica (4,13 proc.), PSL (2,78 proc.), Razem (2,03 proc.) oraz Polska 2050 (1,61 proc.).O badanie pytany był w Brukseli premier Donald Tusk. Zdaniem szefa rządu nie jest to pierwszy sondaż pokazujący, że w 2027 r. – kiedy zaplanowane są najbliższe wybory parlamentarne – „każdy scenariusz jest możliwy”. Premier stwierdził, że w związku z licznymi słowami krytyki, które – jak mówił – są skierowane w jego stronę, również z jego własnego środowiska politycznego, wyniki sondażu są dla niego szczególnie satysfakcjonujące.– Ten sondaż, moim zdaniem, jest (...) znakiem, że dajemy radę i że tak naprawdę to nie jest tylko kwestia sympatii czy antypatii partyjnych, ale wszystkie bez wyjątku dane pokazują, że dzisiaj Polakom żyje się wyraźnie lepiej. To jest skok nieporównywalny z jakimkolwiek okresem w naszej historii – ocenił Tusk.Zobacz także: Niespodzianka w sondażu. Kolejna partia wchodzi do SejmuStwierdził też, że w kwestii wyborów parlamentarnych w 2027 r. – chociaż nie lubi tego robić – „może przyjmować zakłady”.– Nie na duże kwoty, ale my wygramy wybory w 2027 roku i nie oddamy władzy Kaczyńskiemu, czy Święczkowskiemu, czy Ziobrze, czy tym przemiłym, sympatycznym panom – powiedział premier RP.