Prostujemy fake newsy. Spory rozgłos w social mediach zyskał wpis o zaostrzeniu przepisów migracyjnych w Japonii. Łatwo jednak się przekonać, że w całości jest on nieprawdziwy. Autor posta stwierdził, że „Sanae Takaichi, pierwsza kobieta na fotelu premiera, została zaprzysiężona i NATYCHMIAST utworzyła ministerstwo ds. masowych deportacji”. Przypadkowa kobieta i wymyślone ministerstwoInformacja opatrzona jest nagraniem wideo na którym widać przechadzającą się kobietę o azjatyckich rysach twarzy. Zarówno film jak i treść „polskiej” wersji wpisu zostały żywcem przekopiowane z zachodniego posta. Wpis zagraniczny miał 8-milionowy zasięg, a polski – ponad 200 tysięcy.Fakty są takie, że kobieta na nagraniu, to nie jest premier Sanae Takaichi. Nie ma też żadnych sygnałów z japońskiego rządu, które wskazywałyby na to, że powstanie jakieś specjalne ministerstwo. Zobacz także: Jak zachować się w ekstremalnych sytuacjach? Japońskie lekcje przetrwaniaAni nowo powołana premier, ani jej gabinet nie wydali żadnych oświadczeń wskazujących na plan masowych deportacji cudzoziemców.Jest mowa tylko o „harmonijnym współistnieniu społeczeństwa”Na stronie internetowej premiera także nie można znaleźć żadnej wzmianki o ministerstwie zajmującym się deportacjami, chociaż wśród tytułów w zakresie obowiązków członka gabinetu Kimiego Onody znajduje się wzmianka o „ministrze odpowiedzialnym za uporządkowane i harmonijne współistnienie społeczeństwa z obcokrajowcami”.Zobacz także: Japonia zaniepokojona ćwiczeniami Chin i Rosji. „Coraz większe zagrożenie”Japonia od dawna utrzymuje surowe kontrole imigracyjne. Jednak liczba obcokrajowców gwałtownie wzrosła w ostatnich latach, osiągając rekordowy poziom 3 procent populacji w 2024 roku. Tokio ostrożnie złagodziło wymogi wizowe dla pracowników kluczowych branż, borykających się z niedoborami siły roboczej w związku ze spadkiem wskaźnika urodzeń i starzeniem się siły roboczej.