15 lat więzienia i przepadek ponad 11 mln zł. Na 15 lat więzienia oraz przepadek ponad 11 mln zł uzyskanych z handlu narkotykami, skazał Sąd Okręgowy Warszawa-Praga Roberta Sz., ps. Śledź, vel „Śledzik”, uważanego za jednego z bossów grupy markowsko-praskiej. Znany w środowisku hip-hopowym jako „RS77”, gangster został uznany winnym m.in. kierowania zorganizowaną grupą przestępczą oraz udziałem w obrocie 2,5 tonami substancji odurzających – głównie klefedronu (4 CMC). Słysząc wyrok, nie krył wściekłości. Robert Sz. jest głównym oskarżonym w procesie, który toczył się przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga. Na ławach oskarżonych zasiadło poza nim jeszcze siedem osób, ale sprawa jednej została wyłączona do odrębnego postępowania. W środę 22 października sędzia Małgorzata Wasylczuk, po 42 rozprawach, wydała wyroki skazujące wszystkich siedmiu podsądnych. Najsurowiej potraktowała Roberta Sz. ps. Śledź vel „Śledzik”. – Został on uznany za winnego m.in. kierowania w okresie od 1 października 2021 r. do 27 września 2022 r. zorganizowaną grupą przestępczą zajmującą się obrotem substancjami psychotropowymi i środkami odurzającymi. Nadto za udział w okresie od 1 stycznia 2015 r. do 27 września 2022 r. w obrocie znacznymi ilościami środków odurzających i substancji psychotropowych, w różnej konfiguracji osobowej. Zarzuty te obejmowały kupowanie narkotyków w celu ich sprzedaży innym osobom zajmującym się wprowadzaniem ich do obrotu, sprzedawanie i przekazywanie narkotyków pomiędzy członkami grupy, a także kierowanie produkcją narkotyków. Łącznie obejmowały nie mniej niż 2 500 kg środków odurzających i substancji psychotropowych – mówi portalowi TVP.Info prok. Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Śledczy z tej jednostki oskarżali Roberta Sz. i jego kompanów. „Śledź” został skazany także za nielegalne posiadanie broni. Wszystkich przestępstw narkotykowych miał się dopuścić w warunkach recydywy, a z działalności tej uczynić sobie stałe źródło dochodu. Sąd wymierzył bossowi karę łączną 15 lat więzienia, 60 tys. zł grzywny oraz przepadek 11,14 mln zł uzyskanych z narkobiznesu. Słysząc wyrok gangster był wściekły, choć próbował maskować ten stan niewyraźnym uśmiechem. Przed sądem wszyscy oskarżeni odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W czasie śledztwa twierdzili, że są niewinni i padli ofiarą pomówień tzw. sześćdziesiątek, czyli przestępców, którzy poszli na współpracę z prokuraturą w zamian za niższe wyroki. Czytaj także: Narcos po polsku. Ruszył proces rapera „Śledzia”, alias „RS77”Wszyscy winni Pozostali podsądni usłyszeli łagodniejsze wyroki. Kacper A. (oskarżony o udział w obrocie 90 kg narkotyków) został skazany na trzy lata więzienia, 35 tys. zł grzywny oraz przepadek 990 tys. zł korzyści odniesionych z przestępstw. Piotr Cz. Został uznany za winnego udziału w narkogangu oraz obrocie ok. 400 kg środków odurzających i substancji psychotropowych. Kara łączna wyniosła 7 lat pozbawienia wolności, 35 tys. zł grzywny i przepadek 2,16 mln zł uzyskanych z narkobiznesu. Za handel 150-200 kg narkotyków Kacper K. usłyszał wyrok 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, 35 tys. zł grzywny oraz przepadek 1,34 mln zł zarobionych na tym procederze. Marcin Sebastian M. został uznany za winnego udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, obrót 4 kg narkotyków oraz udział w pobiciu czterech osób. Sąd skazał go za to na 4 lata pozbawienia wolności, 35 tys. zł grzywny oraz przepadek korzyści majątkowej 20 tys. zł uzyskanej z przestępstwa. Za podobne przestępstwa Tomasz O. usłyszał wyrok 9 lat więzienia, 35 tys. zł grzywny i przepadek 30 tys. zł. Łukasz Kamil W. ma spędzić, według sądu, 8 lat w więzieniu, zapłacić 60 tys. zł grzywny i orzeczono wobec niego przepadek 885 tys. zł. On też został uznany winnym udziału w narkogangu, „wytworzeniu znacznej ilości substancji psychotropowych i wprowadzeniu ich do obrotu, obrocie 26 kg narkotyków oraz nabyciu prekursorów służących do wytworzenia substancji psychotropowych” Czytaj także: Proces narkogangu. „Sześćdziesiątka” odwołał wyjaśnienia pogrążające kolegówKlefedron w pralce, a gangsterzy w tarapatach Głównym liderem organizacji był wg śledczych Robert Sz., ps. Śledź vel Śledzik, znany w środowisku hip-hopowym jako „RS77”. Boss wpadł we wrześniu 2022 r. w podwarszawskich Markach. Wówczas to policjanci stołecznej brygady „antynarkotykowej” urządzili zasadzkę pod jednym z miejscowych klubów sztuk walki. Z ich ustaleń wynikało, że może on być przykrywką dla handlu i magazynowania narkotyków. Kiedy pod lokal podjechali w kilkuminutowych odstępach dwaj mężczyźni i weszli do pomieszczenia, funkcjonariusze postanowili ich zatrzymać. Gangsterzy zdążyli się zabarykadować, licząc, że zanim stróże prawa wyłamią drzwi, usuną obciążającego ich dowody. Nie zdążyli. W będącej na wyposażeniu kluby pralce funkcjonariusze znaleźli 13 kg klefedronu (4 CMC). Nie wiadomo, czy było to miejsce, w którym przechowywano ten dopalacz, czy też może pranie miało wypłukać zakazaną substancję. Na miejscu zatrzymano 45-letniego wówczas Roberta Sz. ps. Śledź oraz jego 33-letniego kompana. Obaj trafili do aresztu. Portal i.pl, który jako pierwszy napisał o wpadce „Śledzia”, zwrócił też uwagę, że gangster od jakiegoś czasu udzielał się w środowisku hip-hopowym. Występował pod pseudonimem „RS77”, nawiązującym do jego inicjałów i roku urodzenia. Czytaj także: Kibole Legii przemycili tony narkotyków. Zaopatrywali gangi z całej PolskiCBŚP rozbija gang W listopadzie 2022 r. do Roberta Sz. dołączyło 13 osób zatrzymanych podczas akcji CBŚP w trzech województwach: mazowieckim, warmińsko-mazurskim i śląskim. Dopiero wtedy okazało się, że „RS77” był już od pewnego czasu na celowniku śledczych. Nie wiadomo więc, czy wpadka z września była przypadkowa, czy też elementem skomplikowanej operacji policyjnej. Robert Sz. usłyszał kolejne zarzuty. – Sprawa zaczęła się, gdy do policjantów dotarła informacja, że na Dolnym Śląsku dochodzi do handlu substancjami niezbędnymi do produkcji amfetaminy. Trop doprowadził do osób mających związek ze stołecznymi pseudokibicami różnych klubów sportowych. Z ustaleń śledczych wynika, że członkowie gangu tylko w przeciągu ostatniego roku mogli wprowadzić do obrotu ponad dwie tony różnego rodzaju substancji psychotropowych i środków odurzających – mówiła w listopadzie 2022 r. podinsp. Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka CBŚP. Gang nie stronił także od brutalnej przemocy, napadając na dilerów, którzy nie chcieli mu się podporządkować lub spóźniali się z rozliczeniem za towar. Ofiary były często bite pałkami, tzw. batonami czy maczetami. Podczas przeszukań mieszkań i domów zatrzymanych znaleziono m.in. ponad 4 kg różnego rodzaju narkotyków (w tym kokainę i heroinę), dwie jednostki broni, cztery maczety, ponad 60 telefonów, kilkaset kart SIM oraz równowartość przeszło 270 tys. zł w różnej walucie. Zabezpieczono także mienie na rachunkach bankowych oraz nieruchomościach o łącznej wartości ponad 550 tys. zł. Czytaj także: Przemycili „trawkę” w transporcie ryb. Pogrążył ich człowiek „Goryla”Burzliwa kariera na gruzach prawobrzeżnego półświatka Robert Sz. to postać doskonale znana stołecznej policji. Znaczną część swojego życia spędził za kratami. W 2015 r. został zatrzymany, gdy robił sobie tatuaż w jednym z warszawskich studiów. Gangster miał wyjątkowego pecha. Tatuator zaczął już bowiem swoją pracę, ale Robertowi Sz. niedane było zakończenie tatuażu. „Śledź” trafił od razu do więzienia, w którym miał do odsiadki trzy lata. W 2018 r. został oskarżony o współudział w sprzedaży kilku kilogramów marihuany i heroiny. Robert Sz. dotarł na szczyty półświatka z północno-wschodnich okolic Warszawy na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Przez wiele lat był prawą ręką – Andrzeja P. ps. Salaput, osławionego bossa z Marek. Kiedy policja rozbiła gang markowski i wołomiński, wyczuł okazję do awansu. Razem z Grzegorzem K. ps. Małpa (reprezentującym zbuntowany odłam „Wołomina”) stworzył swoisty duumwirat, łącząc niedobitki dwóch band. Jechali „na robotę”. Nie dojechali W przeszłości gangstera nie zabrakło jednak i dosyć mało „zaszczytnych” dokonań. Bodajże w 2004 r. został zatrzymany, gdy razem z dwoma kompanami był w drodze na „akcję”. W bagażniku auta, którym jechali, znaleziono butelkę z benzyną. W tym samym czasie w powiecie wołomińskim doszło do 12 podpaleń sklepów, warsztatów czy małych firm. Siedem lat później ponownie niedane mu było dotrzeć „na robotę”. Policjanci z Marek postanowili skontrolować toyotę avensis, którym jechał znanym im „Śledź”, w towarzystwie młodego mężczyzny. Na widok funkcjonariuszy obaj zaczęli uciekać. W czasie jazdy kierowca wyrzucił przez okno pakunek. Po krótkim pościgu samochód jednak się zatrzymał. W bagażniku funkcjonariusze znaleźli 2 siekiery i 3 kominiarki. W pakunku zaś znajdowała się broń palna. Czytaj także: Szef CBŚP: Pruszków nie spędza nam snu z powiek. Zagrożeniem gangi ze Wschodu