„Ojciec narodu” zajął się gastronomią. Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka głęboko „zatroskany” losem młodzieży szkolnej. Podczas spotkania z radą ministrów zapytał o stan systemu żywienia i realizację centralnych zaleceń. Białoruski przywódca oświadczył ministrom, że stale monitoruje kwestię uporządkowania sektora gastronomicznego w placówkach oświatowych.„Wielokrotnie ostrzegałem: okradanie dzieci i zatruwanie ich żywnością niskiej jakości to przestępstwo! I poleciłem wam opracowanie odpowiedniego systemu. Chciałbym usłyszeć, co zostało zrobione w tej sprawie” – grzmiał Alaksandr Łukaszenka.Łukaszenka: Tego nie da się kontrolować!Państwowa agencja BiełTA, będąca tubą propagandową reżimu, zwróciła uwagę na zapewnienia urzędników, twierdzących, że wszystko jest w porządku. Dyktator przekonywał jednak, że czasami trudno sobie wyobrazić, kto i jak przygotowuje jedzenie w szkołach oraz co jest serwowane uczniom. „Tego nie da się kontrolować!” – ocenił.Łukaszenka przekonywał, że właśnie dlatego konieczne było opracowanie jasnego systemu karmienia w placówkach oświatowych, wobec kolosalnych kwot przeznaczanych przez państwo na ten cel.Inną ważną kwestią w tym obszarze – zwróciła uwagę reżimowa agencja – jest stopień, w jakim same dzieci domagają się oferowanego jedzenia. „Połowa się marnuje. Czy to normalne? Co zrobiono, aby temu zapobiec? Jak będziemy karmić dzieci, żeby jedzenie było smaczne, zdrowe i ciepłe?” – dopytywał.Czytaj także: Represje za naukę języka polskiego. Łukaszenka wziął na cel uczniów