„Nie było to celowe, ale lekkomyślne”. Sekretarz generalny NATO Mark Rutte stwierdził, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony nie było działaniem celowym. Taką opinię wyraził po spotkaniu z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie. Polskie władze uznają incydent za świadomą prowokację. W rozmowie z telewizją Fox News szef Sojuszu Północnoatlantyckiego w podobny sposób ocenił również incydent w Estonii, gdzie w przestrzeń powietrzną tego kraju wleciały rosyjskie myśliwce.– Trzy MiGi-31 wleciały w przestrzeń Estonii, mieliśmy też drony w Polsce. Na tyle, na ile jesteśmy w stanie ustalić, nie było to celowe, ale lekkomyślne. Nieakceptowalne – powiedział Rutte.Szef NATO nie sprecyzował, kto i na jakiej podstawie dokonał takiej oceny. Zaznaczył natomiast, że podobne sytuacje zdarzały się za czasów ZSRR. Dodał, że NATO może zestrzelić samoloty, które stanowią realne zagrożenie, natomiast te, które go nie powodują, są przechwytywane i „spokojnie kierowane” poza granice przestrzeni sojuszniczej. „To nie była pomyłka”W środę Mark Rutte rozmawiał w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który 18 września w komentarzu dla mediów odniósł się do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony.– Po prostu nie mogę skomentować, czy to była pomyłka, czy nie. Nie powinno ich tam być, bądźmy szczerzy. Ale podobno zostały wyłączone. Dzisiaj można wyłączać drony. Świetnym sposobem ataku na drona jest jego wyłączenie – a wtedy spadają gdziekolwiek. Więc miejmy nadzieję, że tak właśnie było – powiedział Trump.Stanowisko Polski jest jednak odmienne. „Chcielibyśmy, żeby atak dronów na Polskę był pomyłką. Ale nie był. I to wiemy” – napisał na platformie X po incydencie premier Donald Tusk.Podobnie wypowiedział się m.in. minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który stwierdził wprost, że „nie, to nie była pomyłka”.Rosyjskie drony nad PolskąW nocy z 9 na 10 września polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony podczas nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Maszyny, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo.W miejscowości Wyryki-Wola (woj. lubelskie) uszkodzony został dach domu mieszkalnego oraz samochód osobowy. To skutek uderzenia w budynek rakiety wystrzelonej z polskiego myśliwca F-16 podczas próby zestrzelenia rosyjskiego drona.Tydzień później trzy rosyjskie myśliwce MiG-31 naruszyły przestrzeń powietrzną Estonii.Czytaj też: Rosyjskie bombowce nad Bałtykiem. Latały ponad pięć godzin