Grozi mu pięć lat odsiadki. Parczewscy policjanci zatrzymali 41-latka, który chciał wymierzyć sprawiedliwość, w celu zwrotu zaległych pieniędzy od swojego byłego pracodawcy. Doszło pomiędzy nim a 42-latkiem do kłótni i szarpaniny, w wyniku której napastnik bez wahania uderzył mężczyznę młotkiem, powodując u niego uraz głowy. Teraz napastnikowi grozi długa odsiadka. Do zdarzenia doszło w minionym tygodniu, a poszkodowany 42-latek z Parczewa zgłosił się na komendę aby złożyć stosowne zawiadomienie. Z jego relacji wynikało, że kiedy przebywał w rejonie swojej posesji podszedł do niego jego były pracownik.Parczew: Zaatakował pracodawcę młotkiem, domagając się zaległej wypłatyDoszło pomiędzy nimi do wymiany zdań odnośnie wypłaty zaległej gotówki za powierzone prace pomocowe. Mężczyzna wyjaśnił, że inwestor nie wypłacił mu umówionej kwoty ponieważ miał zastrzeżenia co do stanu jego trzeźwości, więc jest to jednoznaczne z okrojeniem umówionej kwoty wynagrodzenia. Nie spodobało się to 41-latkowi i ten zaatakował go od tyłu.Obaj mężczyźni upadli na ziemię i zaczęli się szarpać, kiedy 41-latek oswobodził się, zadał 42-latkowi cios młotkiem w głowę w okolicę płata czołowego. Całą sytuację zauważyli świadkowie zdarzenia, którzy pomogli poszkodowanemu, a następnie wezwano patrol policji i zespół ratownictwa medycznego. Poszkodowany 42-latek z urazem głowy trafił do szpitala.W toku prowadzonych czynności parczewscy kryminalni zatrzymali 41-letniego mieszkańca miasta, któremu postawiono zarzuty zmuszenia do określonego zachowania w celu wymuszenia wierzytelności oraz spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu.Mężczyzna został doprowadzony do prokuratury, gdzie przyznał się do zarzucanych mu czynów, twierdząc, że działał pod wpływem złości i nerwów. Jako środek zapobiegawczy prokurator wydał w stosunku do niego zakaz zbliżania i kontaktowania z pokrzywdzonym, zakaz opuszczania kraju oraz policyjny dozór. Zgodnie z Kodeksem karnym za popełnione przestępstwo grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.Zobacz także: Ma 45 lat, mówi po polsku, ale nie wie, kim jest. Policja apeluje o pomoc