Śledztwo ws. wyborów kopertowych. Prezes PiS przesłuchany. Prezes PiS został przesłuchany w środę w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie jako świadek w śledztwie związanym z organizacją w 2020 r. wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym. W śledztwie tym zarzuty usłyszał były premier Mateusz Morawiecki.Na briefingu po zakończeniu przesłuchania, prok. Skiba powiedział, że prowadziło je dwóch prokuratorów z zespołu zajmującego się tą sprawą, a obecni byli także pełnomocnik Kaczyńskiego i dwóch obrońców Morawieckiego. Dodał, że jeden z obrońców z powodu ważnych czynności w sądzie opuścił przesłuchanie, nie było ono rejestrowane, w trakcie zarządzono przerwę.Czytaj więcej: Wszystko już jasne. Komisja śledcza przedstawiła raport ws. wyborów kopertowychPrezes PiS w prokuraturze. O co pytany był Kaczyński?Rzecznik warszawskiej prokuratury powiedział, że szef PiS „był przesłuchany w charakterze świadka z pouczeniem o treści art. 183 Kodeksu postępowania karnego, mówiącego o możliwości odmowy odpowiedzi na pytanie, na które odpowiedź pociągnęłaby świadka lub jego osobę najbliższą do odpowiedzialności karnej, karno-skarbowej lub dyscyplinarnej”. Zaznaczył, że Kaczyński w przypadku żadnego pytania nie powołał się na ten artykuł.– Wszystkie pytania zakończyły się odpowiedziami, w kilku przypadkach świadek nie pamiętał danych okoliczności – powiedział prok. Skiba, podkreślając jednocześnie, że żaden z obrońców Morawieckiego obecnych na przesłuchaniu nie miał dodatkowych pytań ponad to, o co pytali prokuratorzy. Dodał, że przesłuchanie było dokładne i odbywało się „w dobrej atmosferze, co było też podkreślane przez świadka”.Wchodząc do siedziby warszawskiej prokuratury, Kaczyński zapytany został przez dziennikarzy jak odczytuje wezwanie na to przesłuchanie. – Odczytuję to jako element tej operacji, która mam nadzieję będzie kiedyś rozliczona przez sądy – powiedział prezes PiS. Zobacz również: Wybory kopertowe. Poczta Polska z rekordową karąWybory kopertowe w PolsceMorawiecki jako szef rządu wiosną 2020 r. (w trakcie pandemii COVID-19) polecił Poczcie Polskiej działania niezbędne do przygotowania i przeprowadzenia wyborów prezydenckich, które w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa miały odbyć się 10 maja 2020 r. wyłącznie w trybie korespondencyjnym.Ustawa w sprawie głosowania korespondencyjnego weszła w życie 9 maja 2020 r., natomiast Morawiecki już 16 kwietnia 2020 r. wydał dwie decyzje: Poczcie Polskiej – polecającą podjęcie działań zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich w formie korespondencyjnej, a Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych – polecającą rozpoczęcie drukowania kart do głosowania i innych dokumentów niezbędnych w procesie wyborczym.Jednak 7 maja Państwowa Komisja Wyborcza oświadczyła, że ustawa z kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 pozbawiła ją instrumentów koniecznych do wykonywania jej obowiązków, zatem głosowanie 10 maja 2020 r. nie może się odbyć. Ostatecznie wybory odbyły się 28 czerwca (I tura), a głosowano w lokalach wyborczych.Zobacz także: Akt oskarżenia wobec Michała Wosia. Polityk PiS stanie przed sądemProkuratura bada nieprawidłowościW listopadzie 2024 r. w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie powołany został zespół śledczy do prowadzenia sprawy wyborów prezydenckich zarządzonych na 10 maja 2020 r. w trybie wyłącznie korespondencyjnym. Jak wówczas poinformowano, w skład zespołu weszło czterech prokuratorów, a nadzór nad zespołem powierzono prokuratorowi okręgowemu w Warszawie.Wniosek o uchylenie Morawieckiemu immunitetu w związku ze śledztwem ws. wyborów korespondencyjnych 2020 r. trafił do Sejmu w styczniu 2025 roku. Kilka dni później b. premier poinformował, że zrzekł się immunitetu. Prokuratura Okręgowa w Warszawie pod koniec lutego postawiła Morawieckiemu zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w sprawie organizacji tych wyborów. Były premier nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień.Gdy wniosek o uchylenie immunitetu Morawieckiemu trafił do Sejmu, Kaczyński stwierdził, że zarzuty formułowane wobec byłego premiera w związku ze sprawą wyborów korespondencyjnych z 2020 r. „są absurdalne”. Zapytany o swój udział w sprawie organizacji tych wyborów powiedział dziennikarzom, że „nie mógł ich zablokować”, a ponadto „realizacja przepisów konstytucji zupełnie jasnych” i decyzji ówczesnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która zarządziła wybory, była wymogiem konstytucyjnym i „w żadnym wypadku nie jest działalnością przestępczą”.Zobacz też: Nowy etap śledztwa ws. Pegasusa. Katarzyna Tusk ze statusem pokrzywdzonej