Spór o podział funduszy unijnych. We wtorek Niemcy oficjalnie poparły plany Komisji Europejskiej dotyczące nowego, wieloletniego budżetu Unii Europejskiej. Berlin zapowiedział jednak, że zablokuje każdą umowę, która nie będzie uwzględniać zasady tzw. finansowania opartego na wynikach. Przedstawiony w lipcu projekt Wieloletnich Ram Finansowych zakłada połączenie dopłat rolnych oraz funduszy spójności w zintegrowane krajowe plany. Każdy z nich miałby być negocjowany indywidualnie między Komisją Europejską a państwami członkowskimi.Pomysł ten już wcześniej wywołał silny sprzeciw europosłów, rolników oraz władz regionalnych, które uznały go za próbę „renacjonalizacji” unijnych funduszy.Niemcy: modernizacja jest koniecznaNiemcy, jako największy płatnik netto do unijnego budżetu, pozostają nieugięte.– Niemcy nie zgodzą się na budżet, który nie zakłada modernizacji. Potrzebujemy nowych struktur i popieramy reformę zaproponowaną przez Komisję — oświadczył 21 października niemiecki ambasador przy UE, Thomas Ossowski, podczas debaty ministerialnej.Czytaj także: Ponad bilion rubli w miesiąc. Bank Rosji odkrył tajemniczy napływ walutySpór o Fundusz KonkurencyjnościAmbasador Ossowski odrzucił także postulaty biedniejszych państw UE, które domagają się, by Europejski Fundusz Konkurencyjności o wartości 234 mld euro był dzielony według kryteriów geograficznych. Taki podział miałby zagwarantować wszystkim krajom równy dostęp do środków — niezależnie od jakości projektów.Najbogatsze państwa, w tym Niemcy i Francja, opowiadają się natomiast za modelem opartym na zasługach, w którym pieniądze trafiają do najlepiej przygotowanych projektów.„To proste jak drut”– Jeśli zasadę przyznawania środków z Funduszu Konkurencyjności w oparciu o zasługi podważy się, to również dotacje dla biedniejszych państw można zakwestionować. To proste jak drut — podkreślił Ossowski.Komisja Europejska już wcześniej zapowiedziała, że ograniczy skalę tradycyjnych dotacji na rzecz instrumentów finansowych uzależnionych od wyników i innowacyjności projektów.Czytaj także: „Nie” dla gazu z Rosji. UE ma dość wspierania gospodarki Kremla