Strach przed ukraińskimi dronami. Strach przed ukraińskimi dronami nękającymi sektor naftowy i fabryki w Rosji narasta. Postanowiono więc sięgnąć po pomysł sprawdzony już w czasie... I wojny światowej. Na razie będzie bronił jednego z zakładów chemicznych w obwodzie tulskim, ale kremlowscy eksperci już proponują, by rozciągnąć go „od Bałtyku po Morze Czerwone”. Tylko ostatniej doby ukraińskie drony uderzyły w rosyjskie zakłady zlokalizowane w Dagestanie i Republice Mordowii. Kijów niszczy infrastrukturę paliwową i energetyczną agresora, żeby utrudnić zaopatrzenie rosyjskiej armii i w odwecie za codzienne ataki na ukraińskie miasta. Rosja łata dziury w obronie przeciwlotniczej Sektor paliwowy i energetyczny mocno ucierpiały w ukraińskich atakach dronowych. Na froncie brakuje żołnierzy, a nastroje społeczne gwałtownie spadają. Obrona przeciwlotnicza okazała się dużo bardziej dziurawa niż najbardziej optymistyczne (z perspektywy Ukrainy) szacunki. Rosja musi więc łatać dziury w systemie na wszelkie sposoby. Postanowiono sięgnąć po metody sprawdzone w czasie dwóch wojen światowych. Dwa sterowce i siatka. Drogo i archaicznie Jednym z rozwiązań ma być system obrony przeciwdronowej oparty na aerostacie, czyli sterowcu. A właściwie kilku sterowcach, między którymi rozciągana jest siatka. Technologia zaporowa z balonów była wykorzystywana w czasie I i II wojny światowej do ochrony miast przed nalotami. Zasada pozostała ta sama – choć zamiast sieci z gigantycznych podniebnych maszyn zwisały łańcuchy i liny, utrudniając samolotom wroga penetrację własnej przestrzeni powietrznej. Bronili tak Moskwy w ubiegłym stuleciuTego typu zapory służyły do ochrony Moskwy i innych miast przed niemieckimi nalotami. W Armii Czerwonej sformowano nawet oddzielne dywizje. Nie ma na razie informacji, by tego typu rozwiązania oparte na siatkach przeciwdronowych były stosowane już w Rosji. Serwis Daily Storm ujawnił jednak rządowy kontrakt na ochronę jednego z zakładów chemicznych w obwodzie tulskim. Lokalizację i szczegóły zostały jednak utajnione. Tego typu rozwiązania proponuje m.in. firma Stratospheric Systems, która składała oferty rosyjskim samorządom. Problemem była cena: ponad 9 milionów rubli (ponad 400 tys. zł) za pojedynczy system, który jest w stanie zabezpieczyć jedynie fragment nieba. „Siatka od Bałtyku po Morze Czarne” Ale pomysł podoba się w kręgach wojskowych ekspertów. Emerytowany pułkownik Jurij Knutow przekonuje, że Rosja powinna rozmieścić sterowce z siatkami antydronowymi „wzdłuż linii od Bałtyku po Morze Czarne” Podobny patent opracowano już rok temu. „System nazwano ‘Bariera’. Twórca twierdził, że został on przetestowany na poligonie i jest zdolny do przechwytywania dronów na wysokości do 300 metrów, a pojedynczy aerostat może zatrzymać maszynę o masie do 30 kg. Niektóre ukraińskie bezzałogowe statki powietrzne są jednak znacznie cięższe. Na przykład dron ‘Luty’ waży 250–300 kg, a E-300 Enterprise – do 540 kg” – zauważa niezależny serwis The Moscow Times. Zobacz także: Wielki pożar rafinerii na Węgrzech. Problem z paliwem w całym regionie