Tego w historii USA nie było. Prezydent USA Donald Trump domaga się od Departamentu Sprawiedliwości 230 milionów dolarów odszkodowania za wcześniejsze śledztwa federalne w jego sprawie. Amerykańskie media piszą o bezprecedensowym konflikcie etycznym. Decyzję o wypłacie odszkodowania ma podjąć podwładny prezydenta i jednocześnie jego obrońca w sprawach karnych. Roszczenia zostały złożone jeszcze przed powrotem Trumpa do Białego Domu. Chodzi o śledztwa dotyczące Rosji i przetrzymywania przez Trumpa tajnych dokumentów państwowych w jego rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie. CZYTAJ TAKŻE: „Nie mamy króla”. Masowe protesty przeciwko autorytarnym zapędom TrumpaKontrowersje budzi jednak fakt, że o ewentualnej wypłacie odszkodowania zdecydują urzędnicy Departamentu Sprawiedliwości, którzy wcześniej byli jego prawnikami. Konflikt etyczny„New York Times” pisze o „potencjalnych konfliktach etycznych”.„Sytuacja ta nie ma sobie równych w historii Ameryki, ponieważ Trump, kandydat na prezydenta, był ścigany przez federalne organy ścigania i ostatecznie wygrał wybory, przejmując władzę w rządzie, który teraz musi rozpatrzyć jego roszczenia” – wskazuje amerykański dziennik.NYT podkreśla także, że jest to również najbardziej jaskrawy jak dotąd przykład potencjalnych konfliktów etycznych, jakie mogą powstać w wyniku umieszczenia byłych prawników prezydenta na czele Departamentu Sprawiedliwości.„Co za parodia” Profesor etyki na Uniwersytecie Pace Bennet L. Gershman skomentował sytuację słowami: „Co za parodia”. – Konflikt etyczny jest tak podstawowy i fundamentalny, że nie potrzeba profesora prawa, żeby go wyjaśnić – podkreślił.Zgodnie z zasadami Departamentu Sprawiedliwości, ugody w sprawie roszczeń przeciwko departamentowi na kwotę przekraczającą 4 miliony dolarów „muszą zostać zatwierdzone przez zastępcę prokuratora generalnego”.Problem polega na tym, że obecny zastępca prokuratora generalnego to zarazem główny obrońca Trumpa w sprawach karnych.