Adam Bodnar w „Trójkącie politycznym”. Adam Bodnar zapewnił w programie „Trójkąt polityczny” w TVP Info, że nie ma żalu do premiera Donalda Tuska o odwołanie z funkcji ministra sprawiedliwości, bo „w polityce takich uczuć nie powinno się mieć”. Trójkąt polityczny prowadzony przez Renatę Grochal i Aleksandrę Pawlicką rozpoczyna się od tradycyjnego politycznego ping-ponga, czyli krótkich pytań i szybkich odpowiedzi „tak” lub „nie”, ale były minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie podjął gry i odpowiadał szerzej. Bodnar: Nie mam żalu do TuskaPierwsze pytanie dotyczyło tego, czy były szef resortu sprawiedliwości ma żal do premier Donalda Tuska, który go odwołał i zastąpił Waldemarem Żurkiem.Czytaj także: Premier o zatrzymaniach przez ABW. „Wszystkie ślady prowadzą na wschód”Bodnar odparł, że „nie ma żalu” do szefa rządu, bo „w polityce nie można mieć tego typu uczuć” i zastrzegł, że nie rozczarował się polityką, bo „tego się spodziewał”Żurek odnowił sposób komunikacjiByły rzecznik praw obywatelskich przyznał, że byłby skłonny wrócić do rządu, bo decydując się na wejście do polityki, chce się mieć wpływ na władzę wykonawczą. Oceniając pracę swojego następcy, stwierdził, że „minister Żurek odnowił sposób komunikacji z obywatelami”. W dalszej części padło pytanie o najważniejszą lekcję, jaką były prokurator generalny wyniósł z czasu szefowania resortem sprawiedliwości.Bodnar przyznał, co można było poprawić– Najważniejsza lekcja, jest taka sama, którą każda osoba powinna mieć, aczkolwiek, jak się jest ministrem czy prokuratorem, to ona ulega zwielokrotnieniu – to jest pokora. To jest głębokie zobowiązanie do pracy na rzecz obywateli, a w kontekście wykonywania tych funkcji, to się wiąże z gigantycznym poczuciem odpowiedzialności i tego, że człowiek jest każdego dnia oceniany – odpowiedział Bodnar. – Natomiast to, jak jest oceniany, też zależy od tego, jak się komunikuje i tłumaczy obywatelom to, co robi. I jeżeli gdzieś bym dostrzegał pewne niedoskonałości mojej pracy, to być może za mało tłumaczyłem? Za mało wchodziłem w zwarcie, a może czasami to było potrzebne. Za mało, być może, przypominałem dlaczego wygraliśmy wybory 15 października i jaką Polskę powinniśmy zbudować – zastanawiał się Bodnar.Bodnar zaprzeczył sugestiom, że o tym, że pożegna się ze stanowiskiem, dowiedział się za granicą. – Byłem w tym czasie w ministerstwie, czekałem na wynik rekonstrukcji, nie jechałem na żadne wakacje. W zasadzie czerwiec to była kwestia wyborów i tych protestów wyborczych, później w lipcu już dyskutowaliśmy na temat rekonstrukcji. Z premierem rozmawiałem ponad godzinę. To była dobra rozmowa, przyzwoita rozmowa na temat wyzwań politycznych, motywów, także mojej przyszłości politycznej. Pan premier złożył propozycję, żebym został prezesem NIK, ale uznałem, że pisałem się na bycie ministrem, a nie na wykonywanie innych funkcji – wspominał i w jego ocenie Donald Tusk przyjął taktykę, że najpierw prezentował w rekonstrukcji nowych ministrów, a później dziękował odchodzącym. Bodnar: Nie należy odpuszczać i się przyzwyczajaćByły prokurator generalny ocenił, że w strona liberalno-demokratyczna krajowego sporu politycznego szybko się przyzwyczaja i odpuszcza sprawy, które w Polsce się dzieją, a są istotne z perspektywy jakości życia społecznego. Za przykład podał sprawę tzw. Rodaków Kamratów, czyli Wojciecha O. i Marcina O., znanych także jako odpowiednio „Jaszczur” i „Ludwiczek”. – W wielu miejscach pomstuję wręcz publicznie na to, że w Polsce aktualnie się toczy największa w polskiej historii sprawa dotycząca przestępstw z nienawiści, która jest – praktycznie rzecz biorąc – ignorowana czy lekceważona przez media. To jest sprawa Braci Kamratów. Mamy panów, którzy są tymczasowo aresztowani i w sprawie mamy 154 zarzuty. Nie było większej sprawy w polskiej historii. I media przechodzą obok tej sprawy tak, jakby nie miała znaczenia – mówił Bodnar.Czytaj także: Weto pod ustawą o osobie najbliższej? Szef ludowców apeluje do Nawrockiego– Może my potrzebujemy nie tylko zastanawiać się, że jest ten jeden Bąkiewicz czy Braun i wtedy gdzieś się budzimy, tylko powinniśmy bardzo konkretnie i twardo reagować, że każdy czyn nienawistny od razu podlega publicznemu napiętnowaniu i sprawdzaniu na ile szybko działa policja, prokuratura w takich sprawach – tłumaczył polityk i podkreślił, że jedną z istotniejszych rzeczy, jakie wdrożył to wytyczne, jak należy postępować przy tego typu przestępstwach.