Dramat w Kołobrzegu. W żłobku w Kołobrzegu u 1,5-rocznego dziecka doszło do zatrzymania krążenia. Pomimo reanimacji, dziecka nie udało się uratować. Do tragedii doszło przed południem w prywatnym żłobku na Radzikowie w południowo-zachodniej części w Kołobrzegu. Dziecko przebywało w prywatnym domu, w którym nieformalny kameralny klubik prowadzi małżeństwo. W momencie zdarzenia było tam 12 dzieci.Z informacji przekazanych PAP przez rzecznika kołobrzeskiego magistratu Michała Kujaczyńskiego wynika, że działalność opiekuna dziennego została zarejestrowana pod wskazanym adresem, jest w miejskim wykazie, z tym, że zgodnie z wnioskiem może sprawować opiekę maksymalnie nad pięciorgiem dzieci.Według wstępnych informacji, które w rozmowie z portalem przekazała Pamela Borkowska z kołobrzeskiej policji, to opiekunka zauważyła, że jedno z dzieci nie oddycha. – Według jej relacji 1,5-roczna dziewczynka przestała oddychać i zrobiła się sina – mówi policjantka.Na miejscu poza przyjazdem straży pożarnej i pogotowia, lądował także śmigłowiec LPR. Walka o życie dziecka trwała kilkadziesiąt, jednak mimo akcji resuscytacyjnej, nie udało się go uratować.Czytaj także: Groził krakowskiej lekarce. 42-latek tymczasowo aresztowanyPamela Borkowska potwierdziła w wysłanej do redakcji portalu TVP Info wiadomości, że na miejscu obecnie pracują policjanci pod nadzorem prokuratora, którzy wyjaśniają okoliczności i przyczyny tego tragicznego zdarzenia.