Komentarze po decyzji radnych. Warszawa doczekała się wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w dwóch dzielnicach. Decyzję radnych poprzedziły burzliwe dyskusje, wewnątrzpartyjne napięcia i światopoglądowe wolty. Czy program okaże się sukcesem? Jedno jest pewne – warszawiacy w najbliższych miesiącach będą czekać na pierwsze efekty ograniczeń, a sprawa w przestrzeni publicznej ponownie pojawi się już wiosną. Wprowadzanie nocnej prohibicji w Warszawie ma za sobą burzliwą historię. Walka polityczna i przepychanki na argumenty trwały wiele miesięcy. Najpierw przeciwny zakazowi był prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który potem zmienił zdanie i zaproponował wprowadzenie zakazu na terenie całego miasta. Swój projekt uchwały, minimalnie różny od prezydenckiego, złożył też Klub Lewica-Miasto Jest Nasze. Następnie prezydent wycofał się ze swojego pomysłu i zaproponował wprowadzenie pilotażowo nocnej prohibicji na terenie dwóch dzielnic: Śródmieścia i Pragi-Północ. Poinformował przy tym, że wiosną 2026 r. złoży projekt wprowadzenia zakazu na terenie całego miasta, który miałby obowiązywać od 1 czerwca przyszłego roku. Po wielomiesięcznej batalii, finalnie warszawscy radni 16 października poparli zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w dwóch stołecznych dzielnicach – Śródmieściu i Pradze-Północ. Zakaz, który dotyczy sklepów i stacji benzynowych, będzie obowiązywał w godzinach 22-6. „Turystyka alkoholowa” realnym zagrożeniem?Wprowadzenie pilotażu w jedynie dwóch dzielnicach zdaniem części radnych wygeneruje nowe problemy. Mowa tu szczególnie o „turystyce alkoholowej”. Zjawisko to może pojawić się w dzielnicach ościennych, czyli np. na Woli i Pradze Południe, zwłaszcza na ulicach biegnących na granicy dzielnic.Sceptyczna w tej sprawie jest m.in. radna z Klubu Lewica – Miasto Jest Nasze Melania Łuczak.– Pytanie, po co ten pilotaż, skoro zakaz i tak ma być wprowadzony 1 czerwca przyszłego roku? Przez okres pilotażu dzielnice wokół Śródmieścia i Pragi-Północ będą musiały zmierzyć się z nowymi problemami. To na pewno nie będzie dobre rozwiązanie, tylko potwierdzenie tego, o czym mówiliśmy – że wprowadzenie zakazu w całym mieście od razu rozwiązałoby wiele kwestii. Natomiast pilotaż będzie stwarzać nowe problemy, które dopiero będą mogły być rozwiązane przy wprowadzeniu zakazu w całej Warszawie 1 czerwca 2026 r. – oceniła w rozmowie z TVP Info Melania Łuczak. – Trochę niezrozumiałe było, dlaczego najpierw, w grudniu 2024 r., prezydent Rafał Trzaskowski był skłonny złożyć uchwałę dotyczącą całej Warszawy. Została przygotowana i mogła być przegłosowana w każdej chwili. Prezydent stolicy czekał 10 miesięcy, żeby temat znowu został podjęty. Zmarnowano bardzo wiele czasu. Mieszkańcy, którzy również w tym czasie ucierpieli, zostali zignorowani. Gdyby już w grudniu 2024 r. prezydent miał jakieś wątpliwości, mógłby przez te 10 miesięcy znaleźć pewne rozwiązania. Natomiast nie zrobił tego i zmarnował dużo czasu. Nie wiadomo, dlaczego – oceniła radna.Jej zdaniem, Rafał Trzaskowski zareagował dopiero po ogromnej burzy wśród mieszkańców, służb i wszystkich, których ta sprawa dotyczy. – Natomiast zareagował również w sposób, który był dla nas mało zrozumiały. Wydawało się, że nie był dobrze przygotowany do tej sytuacji – podkreśliła. – Mamy teraz w sumie większy bałagan niż gdyby wprowadzono zakaz w całej Warszawie – podsumowała Melania Łuczak.Czytaj też: Samorząd mówi „dość”. Kolejne miasto z zakazem sprzedaży alkoholu„Zakazy terytorialne miały swoją siłę”Innego zdania jest wiceprzewodniczący Rady Warszawy z klubu Koalicji Obywatelskiej Sławomir Potapowicz.– Wersja, którą zaproponował prezydent Trzaskowski, czyli pilotaż w Śródmieściu i na Pradze-Północ razem z programem Warszawa Bezpieczna Nocą, jest kompatybilna. Da szansę na sprawdzenie, jak ten zakaz funkcjonuje. Da nam też doświadczenie i wiedzę niezbędną do tego, żeby rozważyć wprowadzenie zakazu w całej Warszawie, zgodnie z deklaracją prezydenta, że taki zakaz miałby obowiązywać najpóźniej od 1 czerwca 2026 r. – podkreślił. Zaznaczył, że zakaz dotyczy dwóch dzielnic, w których kumuluje się najwięcej różnego typu problemów związanych ze sprzedażą alkoholu nocą. – Doświadczenia, które będziemy czerpać z tych dwóch dzielnic w połączeniu z programem, który wprowadzimy, dadzą nam odpowiedź na pytania, na które miejsca należy szczególnie zwracać uwagę przy wprowadzeniu zakazu w całym mieście. Wydaje się, że jest to rozwiązanie optymalne, dające czas na to, żeby sprawdzić, jak to funkcjonuje i działa – wskazał. Wiele innych miast na początku również wprowadziło ograniczenie w wybranych dzielnicach czy osiedlach. Zrobiły tak np. Poznań, Katowice, Wrocław, Kraków i Gdańsk. Niektóre z nich zdecydowały potem o rozszerzeniu strefy na kolejne dzielnice lub na całe miasto.Wiceprzewodniczący Rady Warszawy pytany, czy nie ucierpią okoliczne dzielnice odparł, że „czerpiemy doświadczenia z Krakowa, Wrocławia, Poznania”.– Widać wyraźnie, że zakazy, które miały charakter terytorialny, miały swoją wagę i swoją siłę i że problemy nie przenosiły się w istotny sposób na pozostałe dzielnice. Zakładam więc, że Warszawa nie będzie szczególnym wyjątkiem, a handel i ruch związany z zakupem alkoholu nocą nie przeniesie się do dzielnic obrzeżnych – ocenił. Podkreślił przy tym, że „będzie to niezwykle istotne doświadczenie”.– Zgodnie z zapowiedzią prezydenta Trzaskowskiego w ramach programu Warszawa Bezpieczna Nocą przeznaczymy znacznie więcej środków i wysiłku na to, żeby zwiększyć liczbę patroli. W tym szczególnym okresie przejściowym patrole będą uczulone na te obiekty, lokale, które będą miały możliwość sprzedaży alkoholu w dzielnicach graniczących z Pragą-Północ i Śródmieściem – podsumował. Czytaj też: Wrocław z nocną prohibicją. Obejmie całe miastoPiS proponowało zakaz już od 2006 r. O ocenę wprowadzenia pilotażu w dwóch dzielnicach zamiast w całym mieście zapytaliśmy też radnego Filipa Frąckowiaka z Klubu Prawo i Sprawiedliwość.– Błędem jest to, że zakaz nie będzie obowiązywał w całym mieście, oraz że nie będzie wprowadzony we wszystkich dzielnicach, które pozytywnie zaopiniowały poprzednią uchwałę (oprócz Pragi-Północ i Śródmieścia zrobiły to Ochota oraz Bielany – red.). Natomiast jako klub Prawa i Sprawiedliwości poparliśmy wprowadzenie zakazu w Śródmieściu i na Pradze Północ. Jest to oczywisty postęp, mimo że jest to drobna kwestia – zaznaczył. Przypomniał też, że Prawo i Sprawiedliwość projekt wprowadzenia zakazu w całej Warszawie proponowało już od 2006 roku. – Projekt kilka razy został utrącony. W związku z tym, kiedy zaproponował go prezydent Trzaskowski i Lewica, byliśmy po prostu za jego wprowadzeniem. Źle się stało, że pan prezydent potem zmienił zdanie, bo mieszkańcy oczekują wprowadzenia zakazu od lat. Jest to zmiana zaskakująca, ale niech ją ocenią raczej publicyści albo politolodzy – mówił Frąckowiak. Referendum kością niezgody Radni PiS zaproponowali też przeprowadzenie referendum wśród warszawiaków na temat nocnej prohibicji. Pomysł jest o tyle kontrowersyjny, że odbyły się już konsultacje społeczne, w których 80 proc. warszawiaków poparło wprowadzenie zakazu.Pomysł organizacji referendum poparł Filip Frąckowiak. – Niech mieszkańcy powiedzą wyraźnie, czy chcą zakazu w całej Warszawie. Będziemy mieć wówczas wyraźną podstawę do jego wprowadzenia – wskazał. Przeciwna takiemu rozwiązaniu jest Melania Łuczak.– Referendum nie jest potrzebne dlatego, że mieszkańcy już wypowiedzieli się w konsultacjach społecznych. Takie referenda nie były potrzebne w innych miastach. Sytuacja byłaby inna, gdyby tyle miast nie wprowadziło jeszcze zakazu. Natomiast zakaz obowiązuje w wielu gminach i mamy pewność, że funkcjonuje dobrze, mamy odpowiednie dane na ten temat – zaznaczyła.Sławomir Potapowicz pytany, czy powinno odbyć się referendum dla warszawiaków, ocenił, że „absolutnie nie”. – Jest to niepotrzebna polityczna hucpa ze strony Prawa i Sprawiedliwości. Jej celem nie jest rozwiązanie problemu, ale wyłącznie polityczne żerowanie na problemie, który jest rzeczywisty, prawdziwy i który staramy się jako Koalicja Obywatelska wraz z prezydentem Trzaskowskim rozwiązać – podsumował. Czytaj też: Prohibicja w Polsce. W tych miastach w nocy nie kupisz alkoholuDwa tygodnie na implementację uchwały. Czy to wystarczy?Kolejnym potencjalnym problemem jest okres implementacji uchwały. Zakaz w Śródmieściu i Pradze-Północ zacznie obowiązywać już od 1 listopada. Uchwały w tej sprawie zostały opublikowane w piątek w dzienniku urzędowym województwa mazowieckiego.Zapytaliśmy najbardziej zainteresowanych – burmistrza Śródmieścia Aleksandra Ferensa oraz burmistrzynię Pragi-Północ Gabrielę Szustek – jakie mogą być negatywne efekty wprowadzenia pilotażu w ich dzielnicach. Burmistrz Śródmieścia Aleksander Ferens wskazał, że w Śródmieściu zakaz będzie dotyczył około 220 sklepów.– Kiedy uchwała zostanie formalnie opublikowana i zacznie biec termin realizacji, wystosujemy pisma do wszystkich właścicieli sklepów, którzy będą musieli dostosować funkcjonowanie swoich placówek do tego dokumentu i do tego ograniczenia – mówił. Pytany, jakie mogą być potencjalnie negatywne efekty i zagrożenia w trakcie pilotażu, wskazał, że „oczywiście przedsiębiorcy sygnalizują, że będą mieli duże kłopoty finansowe z tego powodu”. – No ale cóż, to są profesjonaliści. Każdy musi ocenić szanse swojego biznesu i dostosować się do warunków, które niedługo będą przecież obowiązywały w całej Warszawie. To jest tylko pierwszy etap i nie ma wątpliwości, że od 1 czerwca przyszłego roku zakaz będzie obowiązywał na terenie całej Warszawy i dotyczył wszystkich przedsiębiorców – mówił burmistrz.Pytany, czy okres dwóch tygodni nie jest za krótki na implementację tak znacznego przepisu, ocenił, że „alkohol nie ma terminu przydatności do spożycia, w związku z czym to nie jest problem”.Jak dodał, wątpliwości mogą pojawić się w związku z czasem pracy osób zatrudnionych w tych placówkach. – Moim zdaniem właśnie w tym aspekcie przedsiębiorcy będą musieli przeprowadzić największe zmiany – wskazał.Czytaj też: Stolica poczeka na nocną prohibicję, ale szlak przetrą dwie dzielnicePraga-Północ stawia na edukację Burmistrzyni Pragi-Północ Gabriela Szustek wskazała, że zmiany dotyczą nie tylko wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu, ale również szeregu innych aspektów, w tym edukacji. – Liczymy przede wszystkim na poprawę bezpieczeństwa w dzielnicy i większy spokój w godzinach ciszy nocnej. Mowa tu np. o ul. Inżynierskiej, gdzie sklep nocny stwarzał największe problemy oraz ulicach Targowej i Wileńskiej – powiedziała. – Chodzi o edukowanie nie tylko osób spożywających alkohol, ale też sprzedawców, żeby nie sprzedawali alkoholu np. osobom nieletnim. Mieliśmy ostatnio taki przypadek na jednej z ulic, że sklep stracił koncesję właśnie ze względu na taką sytuację – wskazała. Burmistrzyni dodała, że dzielnica będzie realizować projekt Warszawa Bezpieczna Nocą, a miasto przekaże wszystkie wytyczne dotyczące programu. Sprzedawca będzie osobą, która też będzie odpowiadała za ten program, przede wszystkim właśnie w zakresie sprzedaży alkoholu osobom nieletnim. – Mówimy więc nie tylko o zakazie sprzedaży alkoholu nocą, ale też szerzej o kwestiach edukacyjnych, bezpieczeństwa. Warszawski Program Bezpiecznej Nocy to też zmapowanie problemów, egzekwowanie prawa, wsparcie, edukacja – podkreśliła burmistrzyni. Dodała, że w dzielnicy nie ma dużej liczby sklepów całodobowych. – Połowa punktów sprzedaży alkoholu to stacje benzynowe, a sklepów całodobowych jest niewiele. Wszystkie będą musiały dostosować się do godzin, które są programie – wyjaśniła Gabriela Szustek. Kompromis osiągnięty, ale co dalej?Nocną ciszę alkoholową w latach 2018-2024 wprowadziło około 180 gmin w Polsce. W 30 przypadkach ograniczenie dotyczy tylko części gminy lub miasta. Najwięcej takich przepisów przyjęły samorządy województw mazowieckiego, małopolskiego i wielkopolskiego. Wprowadzenie nocnej prohibicji w dwóch stołecznych dzielnicach jest próbą kompromisu między oczekiwaniami mieszkańców i służb a głosami m.in. przedsiębiorców i zwolenników wolnego rynku. Wydaje się, że emocje na chwilę ucichły, mogą jednak powrócić ze zdwojoną siłą, jeśli sprawa zostanie znów odsunięta w czasie. Jakie będą efekty pilotażu i czy do 2026 roku uda się przekonać wszystkich do objęcia zakazem całego miasta – pokażą najbliższe miesiące. Czytaj też: Nocna prohibicja i zakaz reklamy. Lewica chce ograniczyć sprzedaż alkoholu