Najwięcej agentów Kremla wpadło w Polsce. Od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę, europejskie agencje wywiadowcze wydaliły około 700 rosyjskich oficerów wywiadu działających pod przykrywką misji dyplomatycznych, a w ich miejsce werbuje teraz „jednorazowych agentów” spośród cywilów i uchodźców wojennych – informuje Służba Wywiadu Zagranicznego Ukrainy (SZRU). Najwięcej oskarżeń o szpiegostwo lub sabotaż na rzecz Moskwy odnotowano w Polsce – aż 47 osób. Od początku pełnej inwazji Rosji na Ukrainę, kraje europejskie wydaliły ok. 700 rosyjskich dyplomatów, będących najprawdopodobniej oficerami wywiadu działającymi pod przykrywką. Największe czystki miały miejsce w Bułgarii, gdzie 82 przedstawicieli rosyjskich misji dyplomatycznych otrzymało status „persona non grata”. Niemcy wydaliły 65 osób, Polska – 58, Rumunia – 52, Słowacja – 39, Holandia i Słowenia – po 34. „Po utracie swojej siatki dyplomatycznej rosyjskie służby wywiadowcze zaczęły rekrutować agentów jednorazowego użytku spośród cywilów w Europie. W Polsce odnotowano 47 przypadków oskarżeń o szpiegostwo na rzecz Moskwy, w Estonii – 20, na Łotwie – 19, w Niemczech – 12, a w Wielkiej Brytanii – 10. Łącznie 130 osób w 12 krajach europejskich było podejrzanych o współpracę z Rosją” – poinformowała Służba Wywiadu Zagranicznego Ukrainy. W Polsce agenci Kremla, głównie Ukraińcy i Białorusini, nie ograniczali się tylko do zbierania informacji wywiadowczych, ale bardzo często byli wykorzystywani do akcji sabotażowych jak np. podpalenia obiektów wielkopowierzchniowych, w tym Centrum Handlowego Marywilska 44 w Warszawie, do którego doszło 12 maja 2024 r Czytaj także: Zarzuty dla sabotażystów w sprawie Marywilskiej 44. Znamy szczegóły Od haseł na murach do podpaleń Jak donosi portal Vot Tak, rosyjskie służby wywiadowcze poszukiwały sprawców za pośrednictwem Telegramu, oferując im zarobki poprzez pisanie prorosyjskich i antyukraińskich graffiti lub rozwieszanie plakatów z hasłami takimi jak „Polska to nie Ukraina”, „NATO, wracaj do domu” i „Nie bądź Bidenem”.Później agentom zlecano poważniejsze i lepiej płatne zadania, takie jak monitorowanie rozładunku i przemieszczania się sprzętu wojskowego przybywającego do Polski, instalowanie kamer monitorujących na liniach kolejowych, w pobliżu portów morskich i w miejscach interesujących Rosję. A na koniec kazano dokonać aktów sabotażu. „Rosyjscy rekruterzy aktywnie wykorzystują internet, portale społecznościowe, wspólnoty kościelne, kluby sportowe i imprezy masowe, aby znaleźć potencjalnych sprawców. Takie osoby są zazwyczaj rekrutowane jednorazowo – w celu zdobycia informacji lub wykonania określonych zadań dla agresora. Jest to element hybrydowej strategii Kremla, mającej na celu podważenie bezpieczeństwa państw europejskich” – ostrzega SZRU. Czytaj także: „Raport specjalny”: Seria tajemniczych pożarów to nie przypadek