Nie będzie ekstradycji do Niemiec. Wolodymyr Żurawlow, podejrzany o udział w wysadzeniu podmorskich gazociągów Nord Stream Ukrainiec nie zostanie przekazany Niemcom – orzekł w piątek Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędzia Dariusz Łubowski przekazał, że obywatel Ukrainy ma zostać natychmiast zwolniony z aresztu. – Jeśli to Ukraina zorganizowała misję zniszczenia rurociągów wroga, to działania te nie były bezprawne. Były uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe – uzasadniono. Sprawa ma związek atakiem na gazociąg Nord Stream w 2022 roku po inwazji Rosji na Ukrainę.Zatrzymany Ukrainiec uwolnionyObywatel Ukrainy został zatrzymany 30 września 2025 roku w swoim miejscu zamieszkania w podwarszawskim Pruszkowie. Niemcy wydali za nim Europejski Nakaz Aresztowania w związku z podejrzeniem udziału w ataku na niemiecko-rosyjski gazociąg.W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie odmówił wydania stronie niemieckiej podejrzanego o ten akt sabotażu. Uchylił mu też tymczasowy areszt. – Po pierwsze, panie Żurawlow, jest pan wolny – podsumował sędzia, ogłaszając decyzję. Wysadzenie Nord Stream „uzasadnione, racjonalne i sprawiedliwe”Sędzia Dariusz Łubowski uzasadniając orzeczenie, podkreślił, że wszyscy działający w Siłach Zbrojnych Ukrainy, także jej siłach specjalnych lub na ich zlecenie, nie mogą być uznawani za terrorystów lub sabotażystów, bowiem „realizując cel, jakim jest obrona ich ojczyzny, osłabiają wroga”.O ile – przyznał – wysadzenie infrastruktury krytycznej dowolnego państwa w czasie pokoju przez wrogie służby specjalne czy grupy terrorystyczne, są sabotażem i stanowią przestępstwo sabotażu, o tyle w przypadku, który był rozpatrywany, nie mogło być mowy o takiej kwalifikacji. – Tego samego rodzaju działania, podejmowane przez siły zbrojne, w tym siły specjalne, ale w czasie wojny, w tym wojny sprawiedliwej, obronnej, na infrastrukturze krytycznej agresora, nie są sabotażem, a działaniem militarnym o charakterze dywersji, które sabotażem być nie mogą – orzekł sąd. Orzeczenie nie jest prawomocne.Zdaniem premiera Donalda Tuska decyzja sądu jest „słuszna” i „zamyka sprawę”. Połowa Polaków nie chciała wydania Wołodymyra Ż. NiemcomJuż w październiku sąd zastosował wobec niego 40-dniowy areszt. Z sondaży wynika, że niemal połowa Polaków nie chciała, by Wołodymyr Ż. (zgoda na publikację jego danych została wydana w piątek, po orzeczeniu sądu) został wydany stronie niemieckiej.Przed południem w Sejmie (jeszcze przed orzeczeniem sądu w tej sprawie) premier Donald Tusk tłumaczył dziennikarzom, że także on prowadził dyskretną dyplomację w tej sprawie.Tusk: Budowa Nord Stream 2 była problemem, a nie jego wysadzenie– W naszej ocenie prawdziwym problemem była budowa Nord Stream 2, a nie jego wysadzenie, jakkolwiek te słowa brzmią brutalnie i mogą denerwować niektórych Niemców – powiedział szef rządu.Zobacz także: AfD atakuje Polskę. „Z nimi próbuje przyjaźnić się ekipa Nawrockiego”Dodał, że jest „kilka powodów”, dla których państwo polskie z oczywistych względów nie jest zainteresowane, by ścigano tych, którzy walczą z Rosją.Sąd: Informacje z Niemiec na jednej stronie A4– Niemieckie służby oczekiwały, że podejrzany obywatel Ukrainy zostanie przez Polskę przekazany i osądzony w Niemczech. Sędzia Dariusz Łubowski wyjaśniał, że Niemcy nie dostarczyli odpowiednich dokumentów. – Strona niemiecka w ramach Europejskiego Nakazu Aresztowania przesłała jedynie bardzo ogólne, formalnie wymagane w takim postępowaniu, informacje dotyczące czynu. Ten niemiecki nakaz aresztowania formalnie jest poprawnie sporządzony, ale informacje dotyczące samego czynu zmieścić można na jednej stronie papieru A4 – wyjaśnił. Piątkowe orzeczenie jest w całości po myśli obrony Wołodymyra Żurawlowa.„Nie można karać za działania przeciw Rosji”Żaden obywatel Ukrainy nie może stawać pod zarzutami czy finalnie być skazany za jakiekolwiek działania wymierzone przeciwko Rosji – podkreślał jeszcze piątkowym posiedzeniem sądu mec. Tymoteusz Paprocki, obrońca Wołodymyra Żurawlowa.