„Zwyczajna kradzież”. W ostatnim czasie część rolników decyduje się na możliwość samozbiorów, gdyż ceny w skupach są dla nich nieopłacalne. W sieci pojawiło się wiele ogłoszeń. Właściciel gorzelni z Dąbrowicy na Podkarpaciu stracił 150 ton ziemniaków, gdyż media społecznościowe zalała informacja o tym, że rozdaje je za darmo. Ogłoszenie zdawało się wiarygodne. Wskazywało na to, że skup odmówił przyjęcia ziemniaków, wobec czego zrozpaczony właściciel wysypał je na pole, by każdy wziął ich tyle, ile potrzebuje. Ziemniaki zniknęły w błyskawicznym tempie, ale cały problem polegał na tym, że właściciel nie chciał ich rozdawać. CZYTAJ TAKŻE: Rolnik ma zapłacić sąsiadom wysokie odszkodowanie za brzydkie zapachy„Zwyczajna kradzież”„Towar kupiliśmy w czwartek. W piątek za niego zapłaciliśmy. Przyjechał tego dnia i zrzuciliśmy go na pole, bo nie było gdzie trzymać. Produkcja miała ruszyć dopiero za kilkanaście dni. W weekend nie byłem w pracy. A kiedy dowiedziałem się, co się stało… już nie było czego zbierać” – powiedział w rozmowie z mediami. ZOBACZ TAKŻE: Ziemniaczana fobia Łukaszenki. Chce zabezpieczyć zapasy w „sposób wojskowy”To, co go spotkało, nazwał „zwyczajną kradzieżą”. Szokujące dla niego było także to, że nikt go nie zapytał, czy faktycznie rozdaje ziemniaki, a ludzie uwierzyli w internetowe ogłoszenie. Właściciel zaapelował o to, by osoby, które zabrały ziemniaki, zwróciły je. „W przeciwnym razie będzie to musiało zostać zgłoszone do prokuratury. To był mój towar. Legalny, zapłacony. To, co się wydarzyło, jest po prostu nie do uwierzenia” – powiedział.