Pomogła mu Francja. Ukrywający się prezydent Madagaskaru Andry Rajoelina, opuścił kraj na pokładzie samolotu francuskiej armii – poinformowało Radio France Internationale (RFI). W kraju od ponad dwóch tygodni trwają masowe protesty pokolenia Z. Według RFI, do ewakuacji doszło po zawarciu porozumienia z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Radio zwróciło uwagę, że francuskie władze utrzymują, że nie ingerują w kryzys, który trwa od pierwszych protestów, które rozpoczęły się 25 września.W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym widać wojskowy samolot – prawdopodobnie francuski – który odlatuje z wyspy. Według komentujących, to właśnie nim miał uciec Rajoelina. Nie zostało to jednak oficjalnie potwierdzone. Zobacz także: Rosja ma nowego przyjaciela w Afryce. Zachód traci sojusznikaPrezydent wygłosi orędzie?Wcześniej w poniedziałek gabinet Rajoeliny informował, że jeszcze tego dnia prezydent wygłosi orędzie do narodu. Mimo doniesień o ucieczce jego otoczenie, cytowane m.in. przez AFP, utrzymywało, że pozostał on w kraju.Jak podała ta agencja, zapowiedziane na poniedziałek wieczór orędzie Rajoeliny budzi wśród Malgaszów (rdzennych mieszkańców Madagaskaru) nadzieje, że prezydent poda się do dymisji.Na placu 13 maja, centralnym miejscu zgromadzeń w stolicy Madagaskaru, Antananarywie, w poniedziałek rano zgromadziło się – według różnych źródeł – od około tysiąca do kilku tysięcy osób. Na rozstawionej scenie wystąpił były prezydent kraju Marc Ravalomanana, który w 2009 roku został obalony przez Rajoelinę wspieranego przez armię.Zobacz również: Burkina Faso znów spłynęło krwią. Największy atak dżihadystów od rokuMasowe protesty na MadagaskarzeRelacjonując przebieg protestów, francuski dziennik „Le Monde” zwrócił uwagę, że u boku Ravalomanany wystąpił 19-letni student Mikolo, który na początku protestów, stojąc przed funkcjonariuszami służb, wzniósł dramatyczny apel o uchronienie Madagaskaru przed złymi osobami. Przedstawiające tę scenę nagranie obiegło internet i stało się symbolem demonstracji.W sobotę elitarna jednostka armii Madagaskaru CAPSAT przyłączyła się do protestów. Ta sama jednostka w 2009 roku wzięła udział w zamachu stanu. Z kolei żandarmeria przyznała się do nadużyć podczas tłumienia protestów i przeciwstawiła resortowi, któremu podlega.Masowa mobilizacja, na czele której stoją osoby z pokolenia Z, zaczęła się 25 września. Młodzi ludzie wyszli na ulice, protestującym przeciw ciągłym przerwom w dostawie wody i prądu. Z czasem ruch przerodził się w bunt przeciwko urzędującemu prezydentowi i jego otoczeniu, które ma formę klanu.Według wyliczeń ONZ, od początku protestów zginęły 22 osoby, a ponad sto zostało rannych. Prezydent zakwestionował ten bilans i podał, że w starciach ze służbami zginęło 12 „złodziejów i wandali”.Zobacz także: Demokracja po gwinejsku. Junta zablokowała konkurencję