Jak ułożą się akcenty na Lewicy? Progresywne postulaty Lewicy, które pozwoliły jej wejść do Sejmu, stępiły się na ciągłym starciu z PSL-em, który zamiast dbać o rolników, wsiadł na konia „spraw światopoglądowych”. To, czy Włodzimierz Czarzasty dostatnie do ręki marszałkowską laskę, wcale nie jest jeszcze przesądzone, mimo że zostało zapisane w umowie koalicyjnej. Marszałek, według umowy z 2023 roku, miał rotować w dniach 13-14 grudnia z Szymona Hołowni (szefa Polski 2050) na Włodzimierza Czarzastego (szefa Lewicy). Wygląda jednak na to, że mechanizm rotacyjny zaciął się i trzeba go naoliwić, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Tą oliwą ma być posada wicepremierki dla Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, posada wicemarszałka dla Polski 2050 oraz co najmniej solenna obietnica, że KO nie będzie Polsce 2050 podbierać posłów. Tak zdiagnozował problem Szymon Hołownia, który sam ogłosił niedawno, iż opuszcza partię, Sejm i wybiera się do Genewy, do Szwajcarii, gdzie chce zostać Wysokim Komisarzem Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców.– Nie ma na to szans – mówi nam jeden z posłów Lewicy, który chce pozostać anonimowy. Z pewnością, mimo poparcia polskiego premiera i ministra MSZ, zdobycie tej posady będzie trudne, skoro już w Polsce znalazł się poważny rywal w osobie Romana Mazura. Hołownia też zdaje sobie z tego sprawę i szykuje plan B: jeśli nie wyjedzie do Genewy, to chce wicemarszałkostwa dla siebie i wicepremierostwa dla Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz – taki stawia warunek koalicji. Wtedy dojdzie do przegłosowania nowego marszałka Sejmu, którym ma być Włodzimierz Czarzasty.Gra o władzę jest już bardzo mało subtelna. Do jawnych żądań dochodzą knowania: oto posłowie Polski 2050 w sejmowych kuluarach i w mediach próbują zniechęcać do tej, ustalonej w umowie, kandydatury. Nie do końca przekonani są też posłowie PSL. – Pewności nigdy nie ma, bo marszałka wyłania się w wyniku głosownia – mówi poseł Lewicy. – Ja uważam, że w tym głosowaniu powinna być dyscyplina. To, co się dzieje ze strony byłej Trzeciej Drogi to przeciąganie liny, próba negocjowania decyzji, która już została podjęta – dodaje.Podobnie sytuację widzi Joanna Wicha posłanka, która odeszła z Razem rok temu. – Postawa Szymona Hołowni jest już irytująca, męcząca. Lewica od początku jest lojalną koalicjantką, współpracuje i dba o stabilność rządu. Robimy to, do czego się zobowiązaliśmy. Dla nas ważne jest trwałe odsunięcie PiS od władzy, naprawianie państwa. A Szymon Hołownia miał ostatnio kilka rzeczywiście dziwnych wystąpień, jego lojalność stała się wątpliwa. Czy premier zgodzi się na ten szantaż? – zastanawia się Wicha.Premier milczy, Włodzimierz Czarzasty natomiast zachowuje spokój, w TVN stwierdził, iż „wszelkie kwestionowanie tej umowy koalicyjnej ma dwa wymiary. Jeden wymiar jest polityczny, bo ktoś chce coś załatwić. To jest normalne w polityce. Ale drugi jest trochę ośmieszający, bo umowa koalicyjna została podpisana przez »pięciu dorosłych mężczyzn«”.Co dalej z Koalicją?To było dwa lata temu, po zdobyciu władzy na fali entuzjazmu społecznego, nadziei na zmiany, nadziei na lepsze państwo. Dziś entuzjazmu nie ma, została polityka. Jeden z pięciu podpisujących „dorosłych mężczyzn” jest w Parlamencie Europejskim (Robert Biedroń), dwóch się rozstało (Hołownia i Kosiniak-Kamysz), jeden wyszedł z rządu (Zandberg), a dwóch robi dobrą minę do coraz trudniejszej, po przegranych wyborach prezydenckich gry (Tusk i Czarzasty).W najbliższych miesiącach dojdzie do przetasowań we wszystkich partiach i w styczniu wyłoni się nowa polityczna plansza. Piętnastoprocentowe poparcie uzyskane w wyborach 2023 roku przez Trzecią drogę stopniało, według ostatniego sondażu Opinia 24 do 3 proc. dla Polski 2050 i 1,3 proc. dla PSL. Lewica ma 5,4 proc. Na koalicji najlepiej wychodzi KO, która powoli się wzmacnia, choć CBOS pokazuje, że to PiS jest na prowadzeniu, więc przewaga jest niepewna, a może być nawet złudna, co pokazał wynik wyborów prezydenckich.Najsłabszym ogniwem jest teraz Polska 2050. Najlepiej dla niej i dla koalicji byłoby, gdyby posadę Wysokiego Komisarza do spraw Uchodźców objął ktoś inny, a Szymon Hołownia pozostał szefem partii swojego imienia. Wtedy nawet gdyby Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz została wicepremierką, partia mogłaby ustać na nogach, a jej posłowie nie rozpierzchli, by się do innych partii, albo małych klubów.– Nie rozpadną się, w posłach Polski 2050 jest ogromna determinacja, by przetrwać. Nikt też nie chce wyborów rozpadu koalicji i przyspieszonych wyborów. Przyznam, że bardzo im współczuję, ich lider zachowuje się nieodpowiedzialnie, a oni na co dzień wykonują solidną pracę – mówi posłanka z KKP Lewicy Joanna Wicha. – Polska 2050 jest nie do uratowania – mówi anonimowo poseł Lewicy. – PSL będzie musiał poszukać sobie nowego partnera – dodaje. Tylko gdzie go znajdzie, skoro wszyscy już widzą, że kolejni partnerzy PSL idą na dno.Czy w takiej sytuacji uda się uchwalić budżet? Czy też czekają nas przyspieszone wybory? – To się nie zdarzy. Budżet uchwalimy, prezydent go nie podpisze i tak będziemy trwać do końca kadencji – mówi polityk Lewicy.Czytaj też: Terminarz odejścia Hołowni. Rezygnacja z późniejszą datąCzy Włodzimierz Czarzasty będzie mógł wykorzystać fotel marszałka Sejmu, by poprawić wizerunek Koalicji? Funkcja nie wyniosła Szymona Hołowni tam, gdzie chciał, czyli do pałacu prezydenckiego. Jednak nadal marszałek Sejmu jest drugą po prezydencie osobą w państwie.Być może. Sejmflix stracił na popularności tak wśród widzów, jak i samych posłów. – Dość już cyrku, przerzucania się cytatami z Biblii. Włodzimierz Czarzasty jest znany z poczucia humoru, ale na pewno nie będzie go nadużywał – mówi poseł Lewicy. – Anegdoty Hołowni już się wszystkim przejadły, Czarzasty, owszem, potrafi rozbawić, ma luz w prowadzeniu obrad, ale potrafi też być stanowczy – wtóruje Joanna Wicha.W kompetencjach marszałka sejmu leży kierowanie pracami Sejmu, zwoływanie posiedzeń i przewodniczenie obradom, pilnowanie terminów, nadawanie biegu inicjatywom ustawodawczym, petycjom i dokumentom, ustalanie budżetu Kancelarii Sejmu. – Można ukrócić nadużycia posłów, rozliczyć ich z fałszywych kilometrówek, bo to nieuczciwe naciąganie państwa i psucie wizerunku posła. Powinien też zabronić sprzedaży alkoholu na terenie Sejmu – doradza działaczka partii Razem Wiktoria Aleksandra Barańska.Na pewno kombinowanie z kilometrówkami, podsuwanie kwitów, kiedy jednocześnie korzysta się z sejmowego samochodu i kierowcy, nie buduje zaufania społecznego do posłów i państwa. Zaufania, które i tak jest nikłe. Podobnie jak nadużywanie alkoholu w Sejmie, co zdecydowanie potępia partia Razem. Posłowie w Sejmie są w pracy, podejmują decyzje, od których zależy wiele naszych codziennych spraw, nie mogą ich podejmować w stanie nietrzeźwym.Joanna Wicha namawia jednak, by nie dawać się ponosić wyobraźni. Nie ma powszechnego zwyczaju zamawiania alkoholu w sejmowej restauracji, nie stoją na stolikach ani kieliszki do wódki, ani do wina. Ona sama tylko raz widziała posła, który przyprowadził gości i wtedy na stole pojawiły się kieliszki z winem. Alkohol jest kupowany – owszem – w hotelu sejmowym, po pracy.W każdym razie na pewno ukrócenie takich nadużyć może przynieść Włodzimierzowi Czarzastemu uznanie.Czy Lewica nadal jest kobietą?Na razie Lewica dzieli chwałę z Koalicją Obywatelską: obie przyznają sobie ordery za ustawę dającą 45 mld na mieszkania budowane przez samorządy, in-vitro, rentę wdowią, babciowe, a teraz za wynegocjowaną z PSL ustawę o „statusie osoby najbliższej”.Jak bardzo jest to niesatysfakcjonujące dla lewicowych wyborców? Bardzo. Nie ma nie tylko równości małżeńskiej, ale nawet związków partnerskich, co oznacza, że państwo wciąż dyskryminuje około 10 procent swoich obywateli, nie przyznając im równego prawa do życia rodzinnego. Nie ma legalnej, bezpiecznej aborcji, nie ma nawet ustawy ratunkowej, depenalizującej pomoc w aborcji – przepadła w głosowaniu w lipcu zeszłego roku.Czytaj też: Nocna prohibicja i zakaz reklamy. Lewica chce ograniczyć sprzedaż alkoholuUstawa o rencie wdowiej, która już działa, dyskryminuje ponad dwa miliony samodzielnych rodziców, którzy dokładają się do alimentów dla wdów, ale sami z tego systemu są wykluczeni. Ciągle czeka na wzmocnienie Państwowa Inspekcja Pracy, związki zawodowe domagają się zmian w przepisach, które w tej chwili działają na szkodę pracowników, bardzo utrudniając organizację strajku. Składki na NFZ zostały obniżone przedsiębiorcom, ale już nie pracownikom.Progresywne postulaty Lewicy, które pozwoliły jej wejść do Sejmu, stępiły się na ciągłym starciu z PSL-em, który zamiast dbać o rolników, wsiadł na konia „spraw światopoglądowych”.Lewicy przydałoby się nowe otwarcie, tylko czy jest ono możliwe? Rozpoczynające się wybory wewnętrzne mogą przynieść zaskakująco mało zmian. Od dawna wyborczynie tej partii kpiły, że na czele Lewicy, która „jest dziewczyną” stało trzech, a potem dwóch siwych facetów. Tak może pozostać. W wyborach nie bierze udziału Magdalena Biejat, kandydować będzie za to najprawdopodobniej Włodzimierz Czarzasty, który miał już przecież ustąpić. Ma kandydować i to nawet jeśli zostanie marszałkiem Sejmu. Wycofuje się Robert Biedroń, krążące w mediach nazwisko Tomasza Treli też ma być nieaktualne. Nie kandyduje Anna Maria Żukowska, nic nie wskazuje też na to, by chciała wrócić do kraju Joanna Scheuring-Wielgus.Pozostają Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji oraz Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, która niby od dawna nic o tym nie mówi, ale jednak jeździ po kraju, spotyka się z działaczami i wyborcami. Lojalność starych partyjnych wyjadaczy może jednak przesądzić na jej niekorzyść. Najprawdopodobniej na czele Lewicy znów stanie mężczyzna, sam, bez partnerki, nawet nie udając, że istnieje jakieś „współprzewodnictwo”.Oczekiwania, że w ostatniej chwili Lewica stworzy z Razem jedną listę, zdobywając w ten sposób dodatkowe 4,5 proc. głosów, czyli razem sięgając 10-11 mogą być mrzonką. Razem zbija kapitał na byciu w opozycji, Lewica sejmowa nie robi też w stronę Razem żadnych gestów. – Brak wrogich gestów, kiedy Razem bezustannie nas atakuje, uważam za wystarczające – ocenia poseł Lewicy. Lewica była „dziewczyną” w czasie strajków kobiet, wtedy miała możliwość urosnąć. Nie udało się to zbyt spektakularnie. Teraz pozostaje jej czekać na jakąś falę emocji społecznych, która przed kolejnymi wyborami mogłaby dodać jej mocy, pod warunkiem że odważy się z niej skorzystać.