Sejm może ukrócić patologię w sieci. Sejm rozpoczął prace nad ustawą, która ma pomóc rozprawić się z patostreamingiem – brutalnymi i poniżającymi transmisjami w sieci. Choć większość posłów zgadza się, że takie treści powinny zniknąć z internetu, to już co do sposobu ich zwalczania zdania są podzielone. W czwartek posłowie opowiedzieli się za kontynuowaniem prac nad ustawą, która ma wprowadzić kary więzienia za rozpowszechnianie tzw. patostreamów – materiałów pokazujących przemoc, upokarzanie innych osób czy znęcanie się nad zwierzętami. Projekt zakłada, że za publikację takich treści w internecie co do zasady groziłoby od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia. Takiej samej karze, czyli do pięciu lat więzienia, podlegałaby osoba rozpowszechniająca treści pozorujące popełnienie czynu zabronionego. Z kolei jeśli sprawca czynu działać będzie w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej albo taką korzyść osiągnie, widełki kary pozbawienia wolności wyniosą od sześciu miesięcy do ośmiu lat.Czytaj także: Rusza przesłuchanie Szymona Hołowni. Chodzi o słowa o „zamachu stanu”„To tarcza przed złem, nie cenzura”– Chciałbym, aby akurat w przypadku tego projektu odejść od polityki (...) Ta sala często pokazuje, jak wiele nas dzieli, nie potrafimy znaleźć kompromisu. W przypadku pewnych spraw tego kompromisu szukać jednak trzeba – przekonywał podczas pierwszego czytania projektu reprezentujący wnioskodawców poseł Michał Wójcik (PiS).Podczas sejmowej debaty podkreślano, że nowe przepisy mają chronić przede wszystkim dzieci i młodzież, które najczęściej stykają się z patologicznymi treściami. – To nie jest zamach na wolność słowa, ale tarcza przed złem, które dotyka najbardziej niewinnych – mówił Łukasz Schreiber (PiS). – To, że tak długo nie zajmowaliśmy się tym tematem, jest powodem do wstydu – ocenił.Zwrócono też uwagę, że aż trzech na czterech młodych ludzi zetknęło się w internecie z przemocowymi transmisjami. Ustawa trafi do dalszych pracSejm skierował projekt do komisji nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach. Choć większość klubów poparła dalsze procedowanie, pojawiły się też liczne zastrzeżenia dotyczące nieprecyzyjnych zapisów i ryzyka zbyt szerokiego stosowania prawa karnego.– To bardzo trudna materia, wymagająca wyjątkowej ostrożności – oceniał wiceszef resortu sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha, wskazując, że projekt ma „fundamentalne mankamenty”.Czytaj także: Sterczewski ukarany przez klub KO. Polityczne echa misji do Strefy GazyEksperci: prawo powinno być bardziej precyzyjnePrzedstawiciele opozycji i eksperci zwracali uwagę, że zanim sięgnie się po sankcje karne, warto rozważyć inne rozwiązania – np. administracyjne lub edukacyjne.Posłanka KO Magdalena Małgorzata Kołodziejczak zauważyła, że projekt nie analizuje, jak działają obecne przepisy.Z kolei Katarzyna Ueberhan (Lewica) wskazała, że ustawa nie obejmuje wszystkich form patostreamingu, np. tzw. „alkostreamów”, czyli transmisji pokazujących nadużywanie alkoholu. Według Ueberhan lukę w prawie skuteczniej niż projekt PiS może wypełnić nowa unijna dyrektywa implementująca założenia aktu o usługach cyfrowych (DSA), nad którą prace właśnie trwają.Patostreaming – „zmora internetu”Zjawisko patostreamingu od lat budzi sprzeciw opinii publicznej i ekspertów. To transmisje, w których twórcy dla popularności lub zysków pokazują przemoc, upokarzanie ludzi, a często też łamanie prawa.– To jest zmora dzisiejszego internetu, to jest epicentrum zła (...) W zasadzie cały świat myśli nad tym, jak ugryźć ten problem. Nie mam jednak wątpliwości, że ten projekt ustawy jest zły – mówił Michał Gramatyka (Polska 2050), podkreślając, że walka z tym problemem wymaga jasnych i skutecznych regulacji.Łukasz Osmalak (Polska 2050) wskazywał, że największym wyzwaniem w sprawie patostreamingu będzie precyzyjne zdefiniowanie, czym właściwie on jest.Kolejne podejście do zmianTo nie pierwsza próba uregulowania tej kwestii. Podobny projekt trafił do Sejmu już w poprzedniej kadencji, ale nie został uchwalony. Autorzy obecnej inicjatywy argumentują, że patostreaming to zjawisko rażąco naruszające zasady współżycia społecznego i powinno być traktowane jak przestępstwo.Czytaj także: Prawnik o przywracaniu praworządności: Nie wierzę, że prezydent to podpisze