Głównie z Chin i Ukrainy. Import taniego miodu z Chin i Ukrainy doprowadza polskie pszczelarstwo do kryzysu – alarmowali przedstawiciele branży podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa. Resort rolnictwa zapowiada zmiany w przepisach dotyczących mieszanek miodowych, które mają wejść w życie w połowie 2026 r. Największym problemem dla polskich pszczelarzy jest rosnący import taniego miodu, sprowadzanego głównie z Chin i Ukrainy. Ceny tych produktów są tak niskie, że krajowi producenci nie są w stanie z nimi konkurować – wskazywali przedstawiciele organizacji pszczelarskich podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa.Posiedzenie zostało zwołane na wniosek posłów PiS. Jak wyjaśniał poseł Krzysztof Ciecióra, polskie pszczelarstwo znalazło się w trudnym momencie: – Z jednej strony mamy wciąż ponad 100 tys. aktywnych pszczelarzy i 2,5 mln rodzin pszczelich, z drugiej – coraz więcej sygnałów o masowym zamykaniu pasiek.Jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazał m.in gwałtowany wzrost kosztów produkcji miodu, spadek ich cen skupu, a przede wszystkim właśnie presję importu tanich mieszanek miodów.Czytaj także: Sejm uchwalił budżet na 2026 rok. Odrzucono wniosek PiS-u i Konfederacji„Import miodu to zabójstwo dla pszczelarstwa”– Import miodu jest zabójstwem dla polskiego pszczelarstwa – mówił Emil Maciąg z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników. Według niego, miód z zagranicy często trafia do sieci handlowych bez wyraźnego oznaczenia kraju pochodzenia, co wprowadza konsumentów w błąd.Maciąg ocenił, że bieżący rok jest najgorszy od pięciu lat – kondycja pszczół jest słaba, a ceny skupu dramatycznie niskie (9–12 zł/kg). Zwrócił też uwagę na zbyt małe dopłaty do uli (50 zł) i brak skutecznej promocji polskiego miodu.Zafałszowany miód i brak kontroliPodobne obawy przedstawił Henryk Kiejdo z Polskiego Związku Pszczelarskiego. Jak wskazał, importowane miody bywają zafałszowywane, np. specjalnymi syropami trudnymi do wykrycia. – W Polsce nie ma laboratorium, które mogłoby jednoznacznie określić pochodzenie miodu – podkreślił.Według badań przeprowadzonych w Niemczech i Wielkiej Brytanii, nawet 70-80 proc. próbek miodu ze sklepów nie spełniało norm jakościowych.Czytaj także: Kolejne obniżki stóp procentowych? Szef NBP wskazał scenariuszeImporterzy: etykiety są zgodne z prawemZ kolei Przemysław Rujna z Polskiej Izby Miodu – reprezentującej importerów – zapewnił, że sprowadzane mieszanki są prawidłowo oznaczane, a Polska musi importować miód, bo własna produkcja pokrywa jedynie ok. 67 proc. krajowego zapotrzebowania. Zapewnił również, że sprowadzany miód jest badany.Rząd zapowiada nowe przepisyWiceminister rolnictwa Jacek Czerniak przyznał, że Polska nie jest samowystarczalna w produkcji miodu i nie posiada laboratoriów akredytowanych przez UE, które mogłyby stwierdzić zafałszowanie produktów. Zapewnił jednak, że inspekcje regularnie kontrolują importowany miód i większość próbek spełnia normy.Resort zapowiedział przygotowanie projektu rozporządzenia, które określi dokładny skład mieszanek miodowych – w tym procentowy udział miodu z poszczególnych krajów. Nowe przepisy mają obowiązywać od czerwca 2026 r.Polskie pszczelarstwo w liczbachWedług danych MRiRW, w 2024 r. w Polsce było 2,42 mln rodzin pszczelich i 99,2 tys. pszczelarzy – głównie hobbystów. Polska zajmuje drugie miejsce w UE pod względem liczby rodzin pszczelich, po Hiszpanii.W ostatnich 13 latach krajowe zbiory miodu wahały się od 13 tys. ton (2020 r.) do rekordowych 31 tys. ton w 2024 r. W tym samym czasie import miodu wynosił od 21 tys. ton (2015 r.) do ponad 38 tys. ton (2020–2021). W 2024 roku do Polski sprowadzono 26,6 tys. ton miodu – głównie z Chin i Ukrainy.Czytaj także: Ferrari zaskoczyło. Nadciąga pierwsze auto elektryczne marki