Rakiety pod specjalną kontrolą. Niedawno pojawiło się światełko w tunelu, jeśli chodzi o wykorzystanie przez Ukrainę amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu w atakach na Rosję. Donald Trump wyraził „wstępną akceptację”. Po kilku dniach okazało się, że Ukraińcy nie mogliby nim uderzać tam, gdzie chcą bez zgody USA. Prezydent Wołodymyr Zełenski we wrześniu (podczas spotkania przy okazji Zgromadzenia Ogólnego ONZ) zwrócił się do prezydenta Trumpa z prośbą o dostarczenie Ukrainie rakiet Tomahawk, które umożliwiłyby ataki na odległe obszary Rosji, z Moskwą włącznie. Już samo posiadanie pocisków manewrujących dalekiego zasięgu w arsenale, zdaniem Ukraińców, mogłoby zmusić Kreml do pojęcia rozmów pokojowych.Trump boi się eskalacji konfliktu na UkrainieW poniedziałek (6 października) Trump, pytany przez dziennikarzy w Białym Domu powiedział, że „podjął w pewnym sensie decyzję” w sprawie Tomahawków, które – za pośrednictwem europejskich krajów NATO – miałyby dotrzeć na Ukrainę.Prezydent USA dodał też jednak, że chce wiedzieć, co Ukraińcy planują zrobić z rakietami, zanim je dostarczy.Zobacz także: Moskwa w zasięgu nowych rakiet. Putin grozi Trumpowi– Myślę, że będę musiał zadać to pytanie tam, gdzie ich wysyłają. Zadałbym kilka pytań. Nie spodziewam się eskalacji – cytuje wypowiedź Trumpa, amerykański portal Axios.USA chce wyznaczać cele dla TomahawkówDziennikarze tego serwisu, powołując się na własne źródła zbliżone do ukraińskiego rządu poinformowali też, że urzędnicy administracji Trumpa w ostatnich tygodniach wyrażali obawy dotyczące tego, czy Stany Zjednoczone będą w stanie kontrolować użycie rakiet przez Ukrainę po tym, jak zostaną one zakupione i opłacone przez kraje NATO.Nie jest jasne też jaka dokładnie wersja rakiet Tomahawk miałby trafić na Ukrainę i w jaki sposób byłyby one odpalane. Produkcja tych pocisków rozpoczęła się w latach 80. XX wieku. W USA wykorzystuje je tylko Marynarka Wojenna i są odpalane wyłącznie z okrętów. Armia USA dysponuje naziemnymi wyrzutniami rakietowymi Typhon – mobilnym systemem opracowanym przez firmę Lockheed Martin – z którego można odpalać m.in. pociski Tomahawk, ale tego typu sprzętu raczej nie ma obecnie na Ukrainie (ani w Europie). W użyciu US Navy są w tej chwili najbardziej zaawansowane: Tomahawk Block IV i Block V o zasięgu 1600-1800 km.Zobacz także: Tomahawki dla Ukrainy? „To może być niewykonalne”