Prezydent coraz bardziej osamotniony. We Francji po upadku rządu rośnie presja na Emmanuela Macrona, by podał się do dymisji. Do apelującej o to od dawna lewicy dołączył właśnie ważny głos – były premier z obozu obecnego prezydenta – Edouard Philippe. Coraz więcej francuskich polityków uważa, że tylko odejście prezydenta może zakończyć trwający od półtora roku kryzys polityczny. Jednak to pierwszy raz, gdy jeden z liderów prezydenckiej koalicji otwarcie wzywa Macrona do ustąpienia.Edouard Philippe był szefem rządu w latach 2017-2020, na początku pierwszej kadencji obecnie urzędującego prezydenta. Philippe jest przywódcą partii Horyzonty i jednym z potencjalnych kandydatów centrystów na prezydenta. Sprzeciwia się on wprawdzie natychmiastowej dymisji lub odwołaniu prezydenta, ale proponuje mu inne rozwiązanie.„Postąpiłby z honorem, gdyby mianował premiera, którego zadaniem byłoby uchwalenie budżetu, a następnie – zaraz po jego przyjęciu – ogłosił przedterminowe wybory prezydenckie. Odszedłby natychmiast po przyjęciu budżetu” – powiedział w radiu RTL.Na początku tygodnia z prezydentem Macronem zerwał inny jego dawny premier Gabriel Attal. „Tak jak wielu Francuzów, nie rozumiem już decyzji prezydenta Republiki, które sprawiają wrażenie, że uparcie chce zachować władzę” - stwierdził w telewizji TF1 szef prezydenckiej partii Renesans.Czytaj także: Sarkozy idzie do więzienia. Sąd orzekł w sprawie „afery libijskiej”Dymisja albo rozwiązanie parlamentu – to zdaniem wielu obserwatorów alternatywa, przed którą stoi teraz Emmanuel Macron. Od rana trwają rozmowy ostatniej szansy w sprawie utworzenia rządu, ale możliwość osiągnięcia sukcesu wydaje się niewielkie.