Opozycja grzmi o prowokacji. Armatki wodne, gaz łzawiący, płonące ogniska i barykady. W Tbilisi Gruzini znów wyszli na ulice. Część demonstrantów próbowała wedrzeć się do rezydencji prezydenta, wybuchły starcia z policją. Była prezydent Gruzji Salome Zarubiszwili uważa, że to prowokacja, mająca zdyskredytować pokojową demonstrację. Co najmniej 27 osób jest rannych, a kolejnych kilkadziesiąt w areszcie – to bilans starć, które wybuchły w sobotę w Tbilisi. Specnaz wysłany do stłumienia gruzińskich protestów 4 października Gruzini wybierali przedstawicieli lokalnych władz. W trakcie głosowania przeciwnicy rządu zorganizowali demonstrację przed budynkiem parlamentu i ogłosili przejęcie władzy przez naród. Część demonstrantów usiłowała wedrzeć się do rezydencji prezydenta. Doszło do wielogodzinnych starć z policją. Do poczytania: Rosja w NATO? Tajne dokumentu rzucają światło na dziwaczny plan Clintona Demonstranci szturmujący rezydencję prezydenta Gruzji zostali odepchnięci od budynku za pomocą armatek wodnych i gazu łzawiącego. Nie rozpierzchli się jednak, ale zbudowali barykady i rozpalili ogniska. W nocy specnaz rozpędził uczestników demonstracji i zatrzymał kilkadziesiąt osób, w tym liderów niektórych ugrupowań opozycyjnych. Była prezydent Gruzji: Prowokacja władzy W wyniku starć demonstrantów z policjantami rannych zostało 6 demonstrantów i 21 funkcjonariuszy. Gruzińskie media niezależne podały, że represje za wydarzenia w Tbilisi spadną na pięciu polityków opozycji, którym grozi do 9 lat pozbawienia wolności. Była prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili uważa, że starcia z policją obok rezydencji prezydenta to prowokacja, której celem było zdyskredytowanie pokojowej demonstracji, odbywającej się przed budynkiem parlamentu. Saakaszwili bojkotuje wybory lokalne w Gruzji Wybory lokalne są bojkotowane przez kilka partii opozycyjnych, w tym Zjednoczonych Ruch Narodowy byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, który wezwał swych zwolenników do wyjścia na ulice. Rządzącemu od 2012 roku Gruzińskiemu Marzeniu od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zarzuca się dążenie do zbliżenia z Moskwą, m.in. w związku z przyjęciem krytykowanej przez Unię Europejską ustawy o "agentach zagranicznych". Władze kraju zawiesiły też proces integracji z UE. Czytaj więcej: „Oszust z Tindera” wpadł w Gruzji. Wyłudził około 10 mln dolarów