W 1993 roku zabił człowieka. Janusz Waluś w miniony weekend był na stadionie Legii Warszawa. Kibice zaprosili go na „Żyletę”, czyli trybunę dla najbardziej zagorzałych fanów. Część środowiska kibicowskiego od dawna gloryfikuje Walusia. Ma to związek z zabójstwem, którego dopuścił się ponad 30 lat temu. Waluś pojawił się na Żylecie w trakcie rozgrywanego 28 września meczu Legii z Pogonią Szczecin. Od początku spotkania na „gnieździe” wisiał transparent z wizerunkiem 72-latka i napisem: „Stay strong, brother” („Bądź silny, bracie”). Przed pierwszym gwizdkiem obok prowadzącego doping stanął sam Waluś. Incydent ten w mediach społecznościowych został potępiony przez zdecydowaną większość komentujących – w tym kibiców Legii.Tak czy siak, po kilku miesiącach względnej ciszy o Walusiu znów zrobiło się głośno.Janusz Waluś – kto to jest?Urodzony w 1953 roku w Zakopanem Waluś na początku lat 80. wyemigrował do Republiki Południowej Afryki. Dołączył tam do swojej rodziny, która prowadziła na miejscu małą hutę szkła. Po bankructwie rodzinnej firmy przez pewien czas pracował jako kierowca ciężarówki. W 1986 roku przyjął obywatelstwo RPA.W Afryce zaangażował się w politykę – wstąpił do Partii Narodowej, następnie Partii Konserwatywnej, a później do Afrykanerskiego Ruchu Oporu – organizacji skrajnie prawicowej. Był przeciwny znoszeniu apartheidu, czyli systemu segregacji rasowej, który panował w RPA.Czytaj także: Opaska z literą Z, głód i deportacja. Romowie w getcie warszawskimZamach na Chrisa HaniegoW kwietniu 1993 roku Waluś zamordował Chrisa Haniego – wpływowego polityka, lidera Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej oraz jednego z naczelnych działaczy ruchu antyapartheidowego. Waluś zaczaił się na Haniego obok jego domu. Oddał cztery strzały. Hani zginął na miejscu. W trakcie śledztwa ustalono, że Polak działał na zlecenie prawicowego polityka Clive’a Derby-Levisa. Sam zabójca wielokrotnie podkreślał później, że działał z pobudek ideologicznych.Po zamachu Waluś został aresztowany, osądzony i skazany na karę śmierci. Jednak w 1995 roku w RPA oficjalnie zniesiono karę śmierci, a wyrok ten został zamieniony na dożywocie.W toku procesu Waluś ubiegał się o amnestię, lecz jego wniosek został odrzucony. Komisja uznała, że nie działał „na rozkaz wyższej instancji” i że jego czyn nie mieścił się w kategorii objętej amnestią. Wieloletnie odwołania, wnioski o zwolnienie warunkowe i próby łagodzenia wyroku nie przyniosły efektu aż do 2022 r. Wówczas Trybunał Konstytucyjny RPA zdecydował o przyznaniu Walusiowi zwolnienia warunkowego. Zobacz też: Policjanci zapobiegli bójce kiboli. Jest nagranieJanusz Waluś znów w PolsceOstatecznie Waluś opuścił więzienie 7 grudnia 2022 roku. Kilka dni wcześniej został zaatakowany i raniony nożem przez jednego ze współwięźniów. Regulacje RPA w chwili zwolnienia warunkowego zakazywały mu opuszczania kraju przez dwa lata. Pod koniec 2024 minął ten okres, co umożliwiło rozpoczęcie formalności związanych z deportacją i powrotem Walusia do Polski. W grudniu 2024 roku Waluś został deportowany do Polski na koszt strony polskiej. Na początku bieżącego roku duże kontrowersje wzbudził – a jednocześnie zyskał duża popularność – wywiad z nim w Kanale Zero, przeprowadzony przez Krzysztofa Stanowskiego. Transparenty z wyrazami wsparcia dla Walusia pojawiały się na trybunach polskich stadionów na długo przed jego powrotem do kraju. Część środowiska kibicowskiego gloryfikuje zbrodnię 72-latka i robi z niego bohatera. Córka Walusia publicznie zdystansowała się od „kultu”, jaki urósł wokół jej ojca.