Cele stanowiły realne zagrożenie. Sojusznicze samoloty, które poderwano w nocy z 9 na 10 września przeciwko rosyjskim dronom, wystrzeliły w sumie trzy rakiety – informuje „Rzeczpospolita”. Według źródeł gazety, wojsko zniszczyło to, co uznało za duże zagrożenie i zrobiło to bardzo szybko. „Z całą pewnością nie strzelano drogimi pociskami do dronów-makiet, czyli rosyjskich 'Gerberów'” – wskazują źródła Rzeczpospolitej. Dziennik podkreśla jednocześnie, że do tej pory nie ujawniono, do czego strzelano. Według nieoficjalnych informacji gazety, w rejonie Wyryk wystrzelono w sumie trzy rakiety, a źródła, które przytacza „Rzeczpospolita” twierdzą, że rakiet użyto, ponieważ taka była sytuacja i potrzeba. Zniszczone zostały cele, które – jak oceniono – stanowiły realne zagrożenie; wojsko zniszczyło to, co uznało za duże zagrożenie i zrobiło to bardzo szybko – wskazują źródła gazety. Jedna z rakiet spadła na dom w Wyrykach.Jednocześnie „Rzeczpospolita” podkreśla, że zarówno ministerstwo obrony, jak i prowadząca śledztwo prokuratura milczą na temat tego, co konkretnie zestrzeliły samoloty. Według gazety, mogło chodzić np. o dron z ładunkiem wybuchowym, rosyjską rakietę z ładunkiem bojowym albo rakietę z głowicą z betonu, taką, jaką znaleziono w kwietniu 2023 r. pod Bydgoszczą. „Z całą pewnością nie strzelano drogimi pociskami do dronów-makiet, czyli rosyjskich 'Gerberów'” – wskazują źródła gazety.Czytaj też: Prawie sto dronów leciało na Polskę. Zełenski ujawnił zamiary Rosji