„Sygnał alarmowy”. Logistyka, opieka nad starszymi i chorymi oraz budownictwo – te branże mogą ucierpieć jako pierwsze, kiedy dojdzie do odpływu polskich pracowników z Niemiec. Po raz pierwszy więcej Polaków wraca do kraju, niż przyjeżdża do Niemiec z Polski – pisze dziennik „Münchner Merkur”. Do powrotu zachęca rosnąca pensja minimalna, dodatkowo wiele osób przekonuje szansa na własne lokum. Z danych przytaczanych przez monachijską gazetę wynika, że w 2015 roku do Niemiec przeprowadziło się o 63 tysiące Polaków więcej, niż wyjechało z tego kraju do ojczyzny. Teraz po takich liczbach zostało tylko wspomnienie. W 2024 roku po raz pierwszy odnotowano odwrotną sytuację – ponad 10 tysięcy Polaków więcej wyjechało z Niemiec do Polski, niż do nich przyjechało. Nasi rodacy pracują za Odrą w wielu branżach, ale na odpływie pracowników najbardziej ucierpiałyby: sektor opieki, budownictwo i logistyka. Według dziennika zachętą do powrotów do kraju są szybko rosnące zarobki. „Polska ustawowa płaca minimalna dla osób zatrudnionych na pełen etat, wynosząca 1100 euro, jest nadal znacznie niższa niż 2261 euro w Niemczech, ale próg płacy minimalnej w Polsce wzrósł o dziesięć procent w porównaniu z rokiem poprzednim. To dobry znak dla wielu osób, które wcześniej nie ufały polskiemu rynkowi pracy” – przekonuje gazeta.Według Eurostatu, w tym czasie koszty utrzymania w Polsce były o ok. 27 procent niższe niż unijna średnia. Tym, co kusi powracających ma też być większa szansa na własny dom czy mieszkanie. Dziennik zwraca uwagę, że prawie 90 proc. Polaków mieszka we własnej nieruchomości. Tymczasem w Niemczech jest to ok. 47 procent – wynika z badań Federalnego Urzędu Statystycznego.Polacy zmieniają kierunek. Coraz więcej rodaków wraca z Niemiec do ojczyznyPolsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (AHK) nie widzi jeszcze skutków ekonomicznych związanych z wyjazdami Polaków. „Może to jednak mieć zauważalne skutki ekonomiczne, szczególnie w sektorach takich, jak pielęgniarstwo, budownictwo i innych obszarach, w których polscy pracownicy tradycyjnie odgrywają ważną rolę w uzupełnianiu niedoborów kadrowych” – wyjaśnia AHK cytowana przez dziennik.Krytycznie za to ocenia sytuację prezes Federalnego Związku Spedycji i Logistyki Frank Huster. To, że niemal jedna czwarta imigrantów pracujących w handlu, transporcie czy magazynowaniu, rozważa wyjazd z Niemiec, jest dla niego „sygnałem alarmowym”. Braki pracowników odczuwają już teraz choćby firmy transportowe, które potrzebują od 40 do 70 tys. zawodowych kierowców.Huster uważa, że lekarstwem mogłyby okazać się reformy, które poprawią opłacalność pracy w Niemczech. Pomogłaby też lepiej dostosowana do potrzeb polityka migracyjna, na przykład mniej biurokracji i szybsze procedury wizowe dla pracowników z krajów trzecich.CZYTAJ TEŻ: Upada niemiecki gigant. 50 lat temu zrewolucjonizował motoryzację