„Powinni się wstydzić”. Śledztwa w sprawie awarii w siedzibie ONZ – domaga się Donald Trump. Prezydent USA przekonuje, że podczas wizyty w Nowym Jorku padł ofiarą „potrójnego sabotażu”. Trump trafił w budynku na serię problemów technicznych: nie działał teleprompter, nagłośnienie, a także ruchome schody. Sprawą zajmują się już agenci Secret Service. „Wczoraj w Organizacji Narodów Zjednoczonych doszło do PRAWDZIWEJ HAŃBY – nie jednego, nie dwóch, ale trzech bardzo złowrogich wydarzeń! Najpierw schody ruchome prowadzące na główną salę zatrzymały się z piskiem. Zatrzymały się w mgnieniu oka. Niesamowite, że Melania i ja nie padliśmy twarzą na ostre krawędzie tych stalowych schodów. Tylko dzięki temu, że oboje mocno trzymaliśmy się poręczy, nie doszło do katastrofy” – napisał Trump na swoim portalu Truth Social. Amerykański przywódca jest przekonany, że był to „absolutny sabotaż”. Trump wskazał przy tym na artykuł opublikowany przez londyński dziennik „The Times”, według którego jeszcze przed rozpoczęciem jego przemówienia pracownicy ONZ mieli między sobą żartować, że mogą zablokować ruchome schody. „Ludzie, którzy to zrobili, powinni zostać aresztowani!” – dodał polityk. Donald Trump po awarii telepromptera: „Niewielu ludzi potrafiłoby zrobić to, co ja”Incydentów z udziałem prezydenta USA było w Nowym Jorku więcej. Podczas przemówienia polityka na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ posłuszeństwa odmówił teleprompter. „Wow, najpierw zdarzenie ze schodami ruchomymi, a teraz zepsuty prompter. Co to za miejsce?” – zastanawiał się na Truth Social prezydent. Jak dodał, urządzenie, które powinno pokazywać tekst przemówienia, miało czarny ekran, a zaczęło pracować dopiero 15 minut później. „Dobra wiadomość jest taka, że przemówienie zebrało fantastyczne recenzje. Być może docenili fakt, że niewielu ludzi potrafiłoby zrobić to, co ja” – nie ukrywał dumy Donald Trump.Prezydent USA wspominał jeszcze we wpisie o trzecim problemie. „Po wygłoszeniu przemówienia powiedziano mi, że dźwięk w audytorium, w którym je wygłoszono, był całkowicie wyłączony, że światowi przywódcy – jeśli nie korzystali ze słuchawek – tłumaczyli, że nic nie słyszeli. Pierwszą osobą, którą zobaczyłem po zakończeniu przemówienia, była Melania, siedząca z przodu. Zapytałem: 'Jak mi poszło?'. A ona odpowiedziała: 'Nie słyszałam ani słowa z tego, co powiedziałeś'. To nie był przypadek, to był potrójny sabotaż w ONZ” – ocenił.Pech przywódcy USA w siedzibie ONZ. Prezydent domaga się śledztwa„Wysyłam kopię tego listu Sekretarzowi Generalnemu i żądam natychmiastowego wszczęcia śledztwa” - poinformował we wpisie prezydent. „Wszystkie nagrania z monitoringu przy ruchomych schodach powinny być zabezpieczone (...). Secret Service jest zaangażowane w sprawę” – napisał Donald Trump.Podobne oskarżenia o sabotaż wysunęła jeszcze we wtorek rzeczniczka Białego Domu, Karoline Leavitt. Jednak według oświadczenia rzecznika sekretarza generalnego ONZ Stephane'a Dujarrica powodem zatrzymania się ruchomych schodów mogło być nieopatrzne uruchomienie hamulca awaryjnego przez operatora Białego Domu, który wszedł na schody przed Trumpem i jechał na nich tyłem.Jeśli chodzi o teleprompter, to urzędnik ONZ powiedział BBC, że podczas wystąpienia Trumpa urządzenie obsługiwał Biały Dom. To jego pracownicy przynieśli własne laptopy i podłączyli je do systemu ONZ. Urzędnik wyjaśnił też sprawę nagłośnienia. „System został zaprojektowany tak, aby umożliwić ludziom na ich miejscach słuchanie przemówień tłumaczonych na sześć różnych języków przez słuchawki” – przekazał.CZYTAJ TEŻ: „Łukaszenka chce oszukać Trumpa”. Białorusini znają te metody