Biały Dom na tropie. Najpierw schody ruchome, które stanęły akurat wtedy, gdy weszli na nie Trumpowie. Niedługo potem: niedziałający teleprompter, gdy prezydent USA zaczynał swoje przemówienie. W Białym Domu nie mają wątpliwości: to spisek, a Karoline Leavitt, rzeczniczka prasowa, domaga się, by osoba odpowiedzialna za celowe sabotowanie wizyty Trumpa została „zwolniona i przebadana”. W sprawie przeprowadzono już nawet małe śledztwo, które przyniosło dość zaskakujące wyniki. Śledztwo ONZ wykazało, że winowajcą zatrzymania schodów był… operator z ekipy Białego Domu, który wjechał wcześniej i chciał z góry nagrywać Trumpa z małżonką. Według rzecznika sekretarza generalnego Stéphane’a Dujarrica to on niechcący uruchomił mechanizm bezpieczeństwa, zapobiegający zakleszczeniu się osób czy sprzętu w mechanice urządzenia.Faktem jest, że cała sytuacja wyglądała dość niezręcznie. Schody stanęły dokładnie w momencie, w którym pojawiła się na nich Melania Trump. Para prezydencka przez krótką chwilę zastanawiała się, co robić. Pierwsza Dama nie zamierzała jednak długo czekać: niemal natychmiast pomaszerowała w górę. Gdy niedługo później prezydent USA miał przemówić do liderów z prawie dwustu krajów świata, przydarzyła się kolejna usterka. Sam zdawał się jednak brać całą sytuację z humorem. „Może przemówienie bez telepromptera było ciekawsze. Teleprompter nie działał, a schody się zatrzymały – ale obie te rzeczy pewnie tylko dodały smaku wystąpieniu” – napisał na Truth Social. Jeszcze z mównicy żartował, że „od ONZ dostał dwa prezenty: zepsute schody i zepsuty teleprompter”.Rzeczniczka Białego Domu nie miała jednak nastroju do żartów. Leavitt pisała w mediach społecznościowych, że jeśli ktoś w ONZ „celowo zatrzymał schody, gdy prezydent i pierwsza dama na nie wchodzili, musi zostać zwolniony i zbadany”. W telewizji Fox News sugerowała wręcz, że całość mogła być próbą zrobienia krzywdy parze prezydenckiej. „Kiedy zbierze się te fakty razem, trudno wierzyć w przypadek” – mówiła.Kłopot w tym, że niedziałający teleprompter to pewnie również wina... Waszyngtonu. Jak poinformował anonimowo przedstawiciel ONZ stację NBC, urządzenie do wyświetlania tekstu było obsługiwane przez ekipę Białego Domu.Czytaj też: Karol Nawrocki przemówił w Nowym Jorku. „Punkt zwrotny historii”