Utrzymuje dwoje zdrowych, obcych ludzi. Lokatorzy przestali płacić za wynajem po miesiącu. Gdy właścicielka dopytywała o pieniądze, pisali jej: „Przestań nas nękać”. – W sieci czytam o sobie, że jestem czynszojadem. Jak nazwać tych, którzy żyją na cudzy koszt, bo wiedzą, że mogą? – pyta w rozmowie z portalem TVP.Info Małgorzata, właścicielka mieszkania, utrzymująca parę lokatorów od niemal czterech lat. Cztery lata temu Małgorzata Krzeczowska wynajęła swoje mieszkanie w Mysłowicach. Kupiła je tanio, samodzielnie wyremontowała. I od prawie czterech lat nie dostała pieniędzy ani za wynajem, ani za rachunki. Od niemal 48 miesięcy utrzymuje tzw. dzikich lokatorów. I niewiele może z tym zrobić.Dzicy lokatorzy: „Nic ci nie damy”Małgorzata: – Nie mogę wejść do mieszkania, nie mogę się nawet zbliżyć do drzwi, bo kiedy jeszcze próbowałam, za każdym razem mieszkające tam osoby wzywały policję. Nie chcę mieć sprawy o zakłócanie miru domowego.O tym, że tak się może stać, uprzedzili właścicielkę funkcjonariusze, którzy zjawiali się na miejscu. – Zobaczyłam policjantów i poczułam, jakbym to ja robiła coś złego.Kodeks Karny za zakłócanie miru przewiduje karę grzywny, ograniczenia bądź pozbawienia wolności do roku. Małgorzata przestała przyjeżdżać pod blok. Liczyła, że może lokatorzy zaczną za wynajem płacić.Na początku nic nie zapowiadało kłopotów. Wynajmujący – kobieta i mężczyzna w średnim wieku – pojawili się w lokalu, obejrzeli go i podpisali umowę. Wpłacili kaucję i czynsz za pierwszy miesiąc. – Byli mili, sympatyczni. Nie widać było po nich, żeby chcieli mnie oszukać.Czytaj także: Afera mieszkaniowa. Wpłacili pieniądze, teraz żyją w strachu– Gdy nie zapłacili pierwszy raz – pytałam Małgorzatę w programie „Reporterzy” przeszło rok temu – podali powód?– Najpierw były tłumaczenia, prośby „pani Małgosiu, wpłacimy tylko 300 zł”, „zapłacimy później, bardzo prosimy”, „mamy ciężką sytuację, mąż stracił pracę”. Po kilku miesiącach, zamiast tłumaczeń, zaczęły przychodzić wiadomości nieprzyjemne. „Jesteś nienormalna”, „nic ci nie damy” i „przestań nas nękać”. To oni zaczęli czuć się jak ofiary – mówi mi Krzeczowska dzisiaj.– Byłam w szoku, że osoby, którym szłam na rękę, przesuwałam terminy płatności, gdy o to prosiły, zaczęły się w ten sposób do mnie odnosić. Wiedziałam już, że się z nimi w żaden sposób nie dogadam.Postępowanie umorzoneAgata Malczyk-Wołkowska z nieuczciwą lokatorką miała do czynienia kilka lat temu. Matka z małym dzieckiem z dnia na dzień przestała płacić za wynajem kawalerki na Mokotowie. Napisała to wprost w wiadomości, uprzedzając jednocześnie właścicielkę, że nie ma zamiaru opuszczać mieszkania.– Dodała, że jeżeli mam na ten temat inne zdanie, zaprasza mnie na spotkanie ze swoim prawnikiem – mówi nam Malczyk-Wołkowska. Po tym doświadczeniu – wraz z innymi poszkodowanymi przez niepłacących lokatorów – zdecydowała się współzałożyć Ruch Obywatelski Zjednoczonych Wynajmujących. To nieformalna inicjatywa, mająca na celu nagłaśnianie problemów, jakie spotykają drobnych wynajmujących na prywatnym rynku najmu.Jak mówi przedstawicielka Ruchu, prawo jest bezradne w przypadku nieuczciwych lokatorów. – Wiem, bo z mężem byliśmy w sprawie niepłacącej wynajmującej na policji. Zgłosiliśmy możliwość popełnienia przestępstwa, konkretnie wprowadzenie nas w błąd poprzez zawarcie umowy najmu z celem, jakim było niepłacenie czynszu. I co? Prokuratura umorzyła nasze postępowanie. I tak zazwyczaj się dzieje, a właściciele zostają pozostawieni sami sobie i bezsilni.Czytaj także: Ważna zmiana weszła w życie. Deweloperzy muszą się zastosowaćPozostaje im wnieść sprawę z powództwa cywilnego do sądu.Małgorzata: Nie jestem czynszojademMałgorzata zdecydowała się walczyć. Wypowiedziała lokatorom umowę. Wysłała dokument pocztą, ale nie został odebrany. Wysłała kolejne pismo wraz z informacją, że kieruje sprawę do sądu. Ono również nie zostało odebrane. Złożyła do sądu rejonowego dokumenty o eksmisję, miała nadzieję, że pójdzie szybko. Mimo pozytywnej decyzji, wynajmujący złożyli apelację. Sprawę przeniesiono do Sądu Okręgowego w czerwcu 2023 i… od tamtej pory nie wyznaczono nawet terminu pierwszej rozprawy.Małgorzata złożyła zażalenie na opieszałość sądu. „Jestem załamana” – napisała mi w wiadomości, gdy po roku pytałam ją o postępy w sprawie.– Mimo że mam nakaz eksmisji od dwóch lat w ręce, nadal nie mogę zrobić nic. W tym czasie ci ludzie żyją na mój koszt. Płacę co miesiąc 500 zł opłat za mieszkanie, prawie 12 tys. zł wydałam na utrzymanie dwójki zdrowych, dorosłych, obcych osób. W sieci czytam o sobie, że ludzie wynajmujący mieszkania to czynszojady. Jak nazwać osoby, które celowo nie płacą, żerując na innych?Gdzie społeczna sprawiedliwość?– Nie płacą, bo wiedzą, że mogą – mówi Agata Malczyk-Wołkowska. I wyjaśnia, że obecnie funkcjonująca ustawa o ochronie praw lokatorów promuje tego typu postawy. – To, co miało być z założenia instrumentem, który pozwoli chronić lokatorów przed nad nadużyciami ze strony wynajmujących, odbija się wszystkim czkawką. Bo istnieje cała grupa oszustów, wykorzystujących luki prawne, by żyć na cudzy koszt.Dlatego Ruch Obywatelski Zjednoczonych Wynajmujących chce doprowadzić do zmian w przepisach prawa, by chroniły nie tylko lokatorów, ale osoby po obu stronach umów najmu. – Obecne są niesymetryczne, chronią tylko jedną stronę – uważa.Czytaj także: Czystki etniczne w Szkocji? Po ludziach zostały tu tylko ruiny ich domówI jej zdaniem, to stereotyp, że właściciele mieszkań są landlordami, którzy bogacą się na biedzie innych. – Drobni wynajmujący to osoby prywatne, wynajmują własne mieszkania jako dodatek do domowego budżetu. Nikt nie myśli o tym, gdzie mieszkaliby ci ludzie, gdyby nie prywatni właściciele. Przecież mamy do czynienia z kryzysem mieszkaniowym. I zamiast drobnych wynajmujących chronić, problemy finansowe lokatorów przerzucane są przez władze na właścicieli. Sytuacja, w której jedna rodzina musi utrzymywać drugą finansowo, jest sprzeczna z konstytucją i z zasadami sprawiedliwości społecznej – podkreśla.Kilka pytań do ministerstwaRuch Obywatelski Zjednoczonych Wynajmujących ma trzy postulaty, które jego zdaniem powinny zmienić się w prawie.Pierwszy – usprawnienie procedur eksmisyjnych w przypadku lokatorów, którzy nie wywiązują się z umów, nie płacą za wynajem, są obciążeniem dla wynajmującego i przebywają w lokalu wbrew woli właściciela. Drugi – uzyskiwanie odszkodowań od gmin za lokatorów, którzy bezumownie zajmują mieszkania prywatne. W obecnym systemie tego typu odszkodowania są bardzo rzadko wypłacane, jeżeli w ogóle.Trzeci – skuteczność egzekwowania przepisów kodeksu karnego, które traktowałby zawieranie umów w celu niewywiązania się z nich, jak oszustwo i ewentualna penalizacja tego typu działań.– Mamy bardzo dobrze opracowane przepisy dotyczące tych kwestii, konsultowane ze specjalistami. Przy dobrej woli rządzących, mogą być wprowadzone. Będziemy o to walczyć – mówi Agata Malczyk-Wołkowska.Napisaliśmy w tej sprawie do ministerstwa rozwoju i technologii. Biuro prasowe zwróciło uwagę, że nie jest możliwe, by ustawodawca wyodrębnił w kodeksie postępowania cywilnego grupę spraw, dla których skrócony zostałby czas trwania postępowania eksmisyjnego. „Takie rozwiązanie stanowiłoby naruszenie zasady równości i mogłoby zostać uznane za faworyzowanie konkretnej grupy wierzycieli” – przesłano nam w odpowiedzi.W odniesieniu do odszkodowań od gmin ministerstwo podkreśliło, że obowiązek ich wypłaty przysługuje właścicielowi wyłącznie w sytuacji, gdy gmina nie dostarczyła lokalu socjalnego osobie do niego uprawnionej na mocy wyroku eksmisyjnego. „Gmina nie odpowiada za zaległości najemców w uiszczaniu czynszu najmu” – pisze nam ministerstwo w odpowiedzi.W kwestii penalizacji zachowań związanych z nieuczciwym zawieraniem umów najmu, resort odesłał nas do ministerstwa sprawiedliwości. Tam z kolei dowiadujemy się, że „obecnie istnieją odpowiednie instrumenty prawne, umożliwiające ochronę praw najemców” i że zawieranie umów z zamiarem niewywiązania się z nich może być obecnie traktowane jako oszustwo, jednak zawarcie umowy „bez takiej woli, a następnie z uwagi np. na pogorszenie się sytuacji majątkowej zaprzestanie zapłaty czynszu nie będzie mogło być kwalifikowane jako oszustwo lub inne przestępstwo”.Biuro prasowe resortu zaznaczyło także, że właściciele mogą korzystać z najmu okazjonalnego, który „zasadniczo skraca i ułatwia proces odzyskiwania lokalu”. W tym przypadku nie jest konieczne wytoczenie przez wynajmującego powództwa o eksmisję, a jedynie wystąpienie do sądu z wnioskiem o nadanie aktowi notarialnemu klauzuli wykonalności. „Następnie możliwe jest prowadzenie egzekucji” – przekonuje ministerstwo.Przedstawiciele Ruchu Obywatelskiego Zjednoczonych Wynajmujących Agata Malczyk-Wołkowska i Ryszard Kowollik krytycznie odnieśli się do odpowiedzi ministerstw. – Potwierdzają całkowitą bezradność państwa wobec problemu nieuczciwych lokatorów. Resort rozwoju po raz kolejny zasłania się „zasadą równości stron”, ale istnieje ona tylko na papierze. Lokator nie płaci, pozostaje w mieszkaniu, a właściciel latami czeka na wyrok i egzekucję – to nie jest równość. A my nie mówimy o skracaniu procedur kosztem lokatorów w trudnej sytuacji życiowej, ale o sytuacjach ewidentnego nadużycia prawa, gdy nie płacą oni celowo.Czytaj także: W dwóch polskich miastach ceny mieszkań wystrzeliły. Stawki jak w Rzymie– Ministerstwo powinno wreszcie zaproponować realne rozwiązania, chroniące uczciwych wynajmujących, chociażby uproszczoną ścieżkę eksmisyjną w przypadkach rażącego naruszenia umowy lub wprowadzenie mechanizmu czasowego zabezpieczenia właściciela, podobnego do zabezpieczenia roszczeń w postępowaniu cywilnym. Bez zmian systemowych takie historie jak moja będą się powtarzać – dodaje Ruch. Agata Malczyk-Wołkowska przypomina, że w jej przypadku postępowanie eksmisyjne zakończyło się dopiero po blisko trzech latach.Kilka pytań do sąduSkontaktowaliśmy się również z Sądem Okręgowym w Katowicach, pytając m.in.: czy to typowe, że oczekiwanie na rozprawę w sprawie niepłacących lokatorów trwa dwa lata? Czy zdaniem rzecznika, system w przypadku właścicieli starających się o eksmisję lokatorów niepłacących czynszu i najmu działa sprawnie? Oraz czy skarga na przewlekłość postępowania złożona przez Małgorzatę Krzeczowską jest w jego ocenie uzasadniona?W odpowiedzi otrzymaliśmy od Mariana Zawały, rzecznika prasowego ds. cywilnych SO w Katowicach informację, że sprawa została właśnie skierowana do rozpoznania poza kolejnością na pierwszy wolny termin w październiku. Zaznaczono przy tym, że „argumenty podniesione w piśmie pełnomocnika powódki zostały uznane za szczególnie uzasadniony wypadek”.Tłumacząc długi czas oczekiwania, Zawała przekazał nam, że czas oczekiwania na termin posiedzenia w sprawie właścicielki kawalerki w Mysłowicach wynika wyłącznie z liczby spraw. „Referat sędziego w chwili obecnej liczy ich 362” – wyliczył.Sprzedać i zapomniećDo Małgorzaty Krzeczowskiej nie wpłynęło jeszcze pismo z terminem rozprawy. – Mam nadzieję, że coś wreszcie ruszy. I uwolnię się od osób, które zajmują moje mieszkanie. Czy je jeszcze wynajmę? Nie ma takiej możliwości. Za dużo stresu, nerwów i straconego zdrowia – mówi nam w rozmowie.Czytaj także: Nowe prawo dla frankowiczów. „Nagradza banki za przewlekanie spraw”Tym bardziej że do zamknięcia sprawy droga jeszcze daleka. Właścicielka, nawet gdy otrzyma wyrok o eksmisję, musi liczyć się z tym, że lokatorzy będą się mogli od niego odwołać. Sprawa trafi następnie do komornika, a ten wyznaczy termin eksmisji – ta może być wykonana wyłącznie między listopadem a kwietniem. Gmina z kolei musi lokatorom zapewnić lokal zastępczy.– Przy sprzyjających wiatrach, może odzyskam mieszkanie za rok. Posprzątam, zrobię remont, sprzedam je i zapomnę.Abonent czasowo niedostępnyDzwonimy do Sylwii, mieszkającej w lokalu Małgorzaty Krzeczowskiej. Chcemy zapytać, dlaczego wraz z partnerem nie płaci za wynajem mieszkania. Niestety numer, pod którym kontaktowaliśmy się z nią przed kilkoma miesiącami nie jest już dostępny.Napisz do autorki: paula.szewczyk@tvp.pl