Nieznana karta w historii. W listopadzie 1942 roku Romowie związali strażnika, wyrwali mu klucze i uciekli z aresztu, usiłując się przedostać na tzw. stronę aryjską. Obok murów getta Niemcy zauważyli ich zamiary i rozpoczęli strzelaninę, zabijając wielu z nich – mówi w rozmowie z portalem TVP Info na temat obecności Romów i Romek w getcie warszawskim Agnieszka Kuś. Edukatorka i przewodniczka, współpracująca między innymi z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN i Fundacją w Stronę Dialogu. Paula Szewczyk, portal TVP.Info: Jako przewodniczka, osoba organizująca rozmaite spacery po Warszawie, wiesz, że obecność Romów w getcie warszawskim jest faktem. Rozumiem, że badacze go nie podważają?Agnieszka Kuś: Nie sądzę, by dało się go podważyć. Bez względu na to, czy opowieści o Romach i Sinti w getcie warszawskim trafiały do mainstreamu, czy wspominało się o nich w opracowaniach historycznych – dla tych, którzy czytali źródła dotyczące życia codziennego w getcie, obecność Romów w nim jest faktem. Choć – jak mówią historycy – słabo oświetlonym źródłowo. Oznacza to, że niewiele możemy o nim powiedzieć.Opisy rzeczywistości Romów za murami getta warszawskiego we wspomnieniach czy relacjach dotyczących ich obecności są skąpe. Czasem tak bardzo, że trudno na ich podstawie wyciągać wnioski. O tym, że Romowie w getcie byli wiemy choćby od Żydów i Żydówek wspominających o Romach i Romkach w swoich świadectwach. Problem z tymi zapiskami polega jednak na tym, że nie składają się w żadną zamkniętą całość. To bardziej błyski, mikroinformacje, z których ledwo możemy wyłuskać chociażby podstawowe fakty. Gdzie, kto, kiedy, od kiedy oraz o ilu osobach, i o kim tak naprawdę mówimy.Co udało ci się z tych błysków wyciągnąć? Do jakich źródeł dotarłaś i co nam one mówią o obecności Romów i Sinti w getcie warszawskim?Źródła mówią, że na pewno byli w getcie przetrzymywani. Moja opowieść to opowieść o miejscach. Chciałam przyjrzeć się tym, w których Romowie mogli być, odtworzyć mapę tych przestrzeni. Wiem o nich przede wszystkim z zapisów żydowskich intelektualistów, którzy z Romami się stykali bądź słyszeli, że są oni w getcie. Wiemy na pewno, że Romowie byli w getcie wiosną 1942 roku, nie udało się znaleźć póki co źródeł wskazujących, że trafili tu wcześniej. Może gdzieś taka informacja się jeszcze znajdzie.Czytaj także: Kłamstwo oświęcimskie Brauna. IPN wszczął śledztwoMówisz o miejscach, do których nie mamy wątpliwości – Romowie byli w nich obecni. Gdzie tę obecność można dostrzec?Większość Żydów i Żydówek wspominających o Romach w getcie, opisuje okolice aresztu na jego terenie. To siedziba aresztu centralnego w budynku dawnych koszar wołyńskich, leżącego kiedyś przy Gęsiej 22 i 24, czyli w rejonie dzisiejszego muzeum POLIN. Bo za różne przewinienia w getcie też można było trafić do więzienia. Najwięcej aresztowanych osób to te złapane po drugiej stronie muru, w tym i dzieci, które bardzo często szmuglowały. Nie mamy żadnych wątpliwości, że do aresztu trafiali także Romowie i Sinti, choć trzeba zaznaczyć, że w wojennych źródłach określani są zgodnie z ówczesną terminologią mianem „Cyganów” i „Cyganek”. Wiemy, że więzienie, o którym mowa jest wtedy absolutnie przepełnione, panuje w nim głód, a jeśli coś do jedzenia jest, jest bardzo złe. Wiemy też, że Romowie wręcz nie chcieli tego jedzenia więziennego jeść.Chciałabym zacytować relację doktora Edwarda Reichera, który był w getcie. Wspomina on: „Cyganów, którzy kręcili się po stronie 'aryjskiej', przesyłali Niemcy pod eskortą niemiecką lub granatową polską do getta, z tym, aby służba porządkowa umieszczała Cyganów w więzieniu żydowskim przy ul. Gęsiej. Była to kara dla Cyganów, że bez zezwolenia przebywali po stronie 'aryjskiej'. Ci zaś Cyganie, którzy 'pełnoprawnie' z obozów lub też innych miejsc zamieszkania, byli wysiedlani do getta – przebywali w getcie 'na wolności', spacerowali, handlowali itd. Nosili oni opaski i literę 'Z'”.Podobnie opowiada w książce Jerzego Ficowskiego „Cyganie na polskich drogach” osoba, która pozostaje anonimowa: „Przedtem było w Warszawie i koło Warszawy dużo Cyganów, ale ich wymordowali żandarmi. Najpierw wywozili do getta w Warszawie, a potem to już strzelali na miejscu, gdzie złapali. W 1942 roku zamordowali na Grochowie 30 Cyganów (...). Tak samo na Targówku zabili wtedy dużo Cyganów. W lasach koło Radomia zamordowali Niemcy kilka rodzin. W 1943 roku rozstrzelali 15 Cyganów przy forcie Bema na łące. W czasie powstania warszawskiego w 1944 roku zabili jeszcze trzech Cyganów na Służewcu”.Czytaj także: Ksenofobia i rasizm w Polsce. Romowie apelują do premieraCzy władze niemieckie zdecydowały oficjalnym rozporządzeniem, że Romowie mają znaleźć się w zamknięciu, zostać odseparowani tak, jak żydowska ludność Warszawy?Zasadniczo tak i z tego właśnie powodu Romowie przebywający poza terenem getta są aresztowani. To kara za przebywanie bez zezwolenia po tzw. stronie aryjskiej. W latach wcześniejszych, decyzje co do losu Romów zależały od poszczególnej jednostki administracyjnej, poszczególnego starosty itd. Wydaje się, że w pierwszych latach wojny nie było centralnego planu czy jakiegoś ogólnego rozporządzenia, co do prześladowania Romów.Ale pewne jest np., że w listopadzie 1941 roku dochodzi do deportacji Romów i Sinti z Austrii, z Burgenlandu. Zostają oni umieszczeni w specjalnie wydzielonym tzw. obozie cygańskim wewnątrz getta, ale getta łódzkiego. Dlatego trudno postawić jest znak równości między określeniem „Cyganie”, które mamy w źródłach, a pewnością, czy byli to Romowie polscy, czy np. z Niemiec, czy innych krajów.W dzienniku Adama Czerniakowa, prezesa Judenratu w getcie, jest wpis, z którego wynika, że nie był on zadowolony z faktu, że do getta warszawskiego przywożeni są Romowie, bo wiedział, że im więcej ludzi, tym mniej jedzenia dla tych, którzy już tam są.Czerniaków ewidentnie był bardzo niezadowolony z faktu przybywania Romów do getta, przede wszystkim dlatego, że został postawiony przed faktem dokonanym. Z jego wpisów wynika, że nic o tym nie wiedział, nikt go nie poinformował. A jednocześnie cały czas trwają transporty Żydów niemieckich, zaczyna się w getcie robić naprawdę ciasno. Musiał tych wszystkich ludzi gdzieś po getcie rozlokować. A nawet nie wiedział, czy kolejnych transportów będzie się jeszcze musiał spodziewać, czy nie.To są zapisy z dziennika Abrahama Lewina: „Zaczynamy odczuwać na własnej skórze obecność Cyganów w getcie. W ostatnich miesiącach zmniejszono racje chleba z 2,5 kg do 2 kg na miesiąc, (...) robotnikom i urzędnikom dodano ekstra 4 kg chleba na miesiąc. W bieżącym miesiącu urzędnicy nie otrzymują już tego dodatku w postaci 4 kg chleba. Idzie to dla Cyganów”. I dalej: „Żydzi będą musieli bardziej głodować, ale Cyganie nie będą od tego bardziej syci”.Czytaj także: Zagłada Romów i Sinti: 80 lat temu Niemcy zlikwidowali obóz romski w AuschwitzWracając do Czerniakowa. Tak długo, jak mamy jego dziennik, czyli do jego samobójczej śmierci 23 lipca 1942 roku, tak długo możemy śledzić pewną gettową chronologię. O Romach wspomina on pierwszy raz 22 kwietnia 1942 roku: „Do żydowskiego więzienia przekazano 10 Cyganów i Cyganek z >>królem<< Kwiekiem na czele”. Dzień później: „Do więzienia żydowskiego znowu przywieziono Cyganów. Jutro ma być dostarczona większa partia”. Kolejny dzień: „Zwiedziłem dziś areszt. Młodzi aresztanci uprawiają gimnastykę i śpiew. Wszedłem do celi Cyganów. Rozmawiałem”. I kolejny: „Nadszedł list od Auerswalda, aby Cyganów i żebraków polskich, doprowadzonych do więzienia żydowskiego, odwszyć i wypuścić na wolność w ghetcie ze wskazówką, że najlepiej byłoby zorganizować dla nich przytułek”. Z tych informacji rodzi się jeszcze więcej pytań.Czy mamy pewność co do tego, że kiedy zaczęły się w getcie masowe deportacje – i większość Żydów znajdujących się w Warszawie trafiło do Treblinki – Romowie jechali tymi samymi pociągami i również mordowani byli tam w komorach gazowych?Tak. Mamy relacje z Treblinki, jak i z getta, mówiące o tym, że osoby nazywane „Cyganami” trafiają do komór gazowych. Doktor Reicher pisze tak: „Na wiosnę 1942 roku sprowadzono Cyganów do getta i umieszczono ich w więzieniu na Gęsiej. Podczas pierwszej akcji (od 22 lipca 1942) zostali deportowani do Treblinki łącznie z wszystkimi więźniami żydowskim”. Podobne relacje będą się powtarzać. Są także zapiski o obecności Romów na Umschlagplatzu.Zapiski Lewina z kolei pokazują też współodczuwanie i wspólnotę losów Żydów i Romów: „(...) żywię współczucie dla nieszczęsnych Cyganów. Są oni naszymi braćmi w cierpieniach. Urastają w mych oczach do rangi świątobliwych męczenników. Wzbudzą w nas zapewne litość i współczucie, choć nie będziemy im w stanie pomóc, podobnie jak nie mogliśmy ulżyć doli wielu tysiącom własnych uchodźców, którzy wymierają codziennie na mych oczach. Również krew Cyganów będzie po wsze czasy wołać z ziemi i pokryje hańbą i pogardą głowę niemieckiej blond bestii. >> Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi<<. Ten okrzyk nigdy nie zamilknie i będzie się domagał – zemsty!”.Czytaj także: Ucieczka komendanta Auschwitz. Ukrywał się u wnuka von BismarckaCo takiego wydarzyło się w getcie, że doszło do tzw. „Buntu 'Cyganów'”?To zupełnie niezwykła historia. Tak też widziana była już w czasie istnienia getta i jako taka została zapisana przez osoby, które o niej słyszały, bądź ten bunt nawet na własne oczy widziały. W kilku różnych relacjach i pamiętnikach można znaleźć informacje o tym, że „Cyganie” się zbuntowali w areszcie. Choć znów, mamy na ten temat informacje jedno czy dwuzdaniowe. Trudno też wskazać, kiedy ten bunt tak naprawdę się zaczął, a nawet czy był to jeden bunt, dwa czy więcej. Najwięcej zapisków na temat tego zdarzenia dotyczy jesieni 1942 roku, zatem już po tym, jak ustały deportacje do Treblinki.I znowu Edward Reicher pisze: „W listopadzie 1942 Cyganie w liczbie kilkudziesięciu związali klucznika; wyrwali klucze i wydostali się z więzienia, usiłując się przedostać na stronę aryjską. Obok murów okalających getto Niemcy zauważyli ich zamiary i rozpoczęli strzelaninę, zabijając wielu z nich. Pozostałych natomiast doprowadzono powtórnie do więzienia, skąd zostali wysiedleni do Treblinki w akcji styczniowej 1943 roku”.Czytaj także: Jedyny ślub w piekle. Zgodę wyraził Heinrich HimmlerW notatkach Jerzego Ficowskiego znajduje się z kolei inny fragment dotyczący wspomnianego buntu: „A na Sielcach w Warszawie byli – też w 1943 r. – Cyganie, co uciekli z getta, z więzienia żydowskiego na Gęsiej. Tu żandarmi wepchnęli wszystkie siedem rodzin do stodoły, podlali naftą i podpalili razem ze stodołą. Dużo jeszcze nazabijali tutaj takich, o których nie wiem już dobrze…”.Mamy zatem grupę, której jednak musiało się udać wyjść z getta. Albo być może przydarzyło się to Romom z innych rejonów, którym udało się w tamtym czasie przedostać na teren Warszawy. I znów, więcej jest na ten temat niewiadomych niż tego, co wiemy na pewno. Niewątpliwie to nasze wspólne zadanie, zarówno historyków, przewodników, jak i dziennikarzy, żebyśmy tymi śladami podążali.