„Bardzo niebezpieczne”. Znana amerykańska aktorka Angelina Jolie powiedziała, że „nie poznaje własnego kraju”, komentując ostatnie wydarzenia związane z naciskami administracji Donalda Trumpa na media, co doprowadziło do zdejmowania programów satyrycznych z telewizyjnych anten. Gdy mowa o Stanach Zjednoczonych, to w pierwszej kolejności przychodzi na myśl wolność słowa, będąca fundamentem amerykańskiej państwowości. Ostatnie miesiące pokazały, że pod tym względem następuje wyraźny zwrot.Administracji Donalda Trumpa, a przede wszystkim samemu prezydentowi, nie podobają się bowiem krytyczne głosy ze strony niektórych komentatorów.Czytaj także: „Kiedy władza mówi ludziom, czego nie mogą słuchać, dzieje się źle!”Głośnym echem odbiło się w lipcu zdjęcie z anteny telewizji CBS, po ostrych naciskach ze strony Białego Domu, najpopularniejszego w kraju programu rozrywkowego „The Late Show” z udziałem satyryka Stephena Colberta.Angelina Jolie: Nie poznaję mojego krajuTeraz to samo spotkało Jimmy’ego Kimmela, inną znaną osobowość telewizyjną nie tylko w USA. Decyzja o anulowaniu emisji programu z anteny telewizji ABC zapadła kilka godzin po tym, jak Brendan Carr, przewodniczący Federalnej Komisji Łączności (FCC), organu regulacyjnego ds. nadawania, zagroził podjęciem działań przeciwko stacji i jej właścicielowi koncernowi Disney w związku z komentarzami po zamachu na prawicowego nacjonalistę Charliego Kirka.Zaostrzającą się sytuację w kraju skomentowała słynna amerykańska aktorka i zdobywczyni Oscara Angelina Jolie, która przebywam na festiwalu filmowych w San Sebastian w Hiszpanii. Dziennikarze zapytali ją o to, „czego obawia się jako artystka i Amerykanka?”.– To bardzo trudne pytanie. Kocham mój kraj, ale w tym momencie nie poznaję go. Zawsze prowadziłam międzynarodowe życie, taka jest moja rodzina i tacy są moi przyjaciele – stwierdziła. Czytaj także: South Park wraca z hukiem. Bezlitosna satyra na Trumpa i własnych mocodawców– Mój światopogląd jest sprawiedliwy, jednolity i międzynarodowy. Uważam, że wszystko, co gdziekolwiek dzieli lub ogranicza osobistą ekspresję i wolność każdego, jest bardzo niebezpieczne. To są tak poważne czasy, że musimy uważać, żeby nie mówić o nich bezrefleksyjnie. To bardzo, bardzo ciężkie czasy, w których żyjemy razem – dodała. Mark Ruffalo: Zmierzamy w stronę rządów talibówJolie dołącza do grona innych postaci świata filmu, które nie bały się stanąć po stronie Kimmela i mocniej krytykowały działania Disneya. Solidarność z komikiem wyrazili m.in. aktorka Olivia Rodrigo czy aktorzy Pedro Pascal i Mark Ruffalo. – Teraz to rząd USA tłumi wolność słowa. To rząd USA, nie wasi sąsiedzi, nie ktoś w mediach społecznościowych. To rząd robi to teraz. I dlatego w tym miejscu musimy się wszyscy zjednoczyć, bo reżimy autorytarne, reżimy faszystowskie muszą z czasem coraz bardziej ograniczać nasze wolności, aż w końcu będziemy żyć w najwęższych, najbardziej przerażonych i najbardziej skrytych warunkach. Wyobraźcie sobie siebie żyjących pod rządami talibów, bo właśnie tam zmierzamy – dodał aktor znany z takich znakomitych filmów jak „Zodiak”, „Foxcatcher”, „Spotlight” czy „Biedne istoty”.