Źródła na Kremlu bez wątpliwości. Putin doszedł do wniosku, że eskalacja działań wojskowych jest najlepszym sposobem, aby zmusić Ukrainę do podjęcia rozmów na jego warunkach, a Donald Trump prawdopodobnie nie zrobi zbyt wiele, aby wzmocnić obronę Kijowa – podaje Bloomberg, cytując swoje źródła blisko powiązane z Kremlem. Amerykańska administracja pod przewodnictwem Donalda Trumpa od miesięcy próbuje doprowadzić do rozejmu między Rosją i Ukrainą. Od momentu przejęcia władzy na początku tego roku strategia Białego Domu zmieniała się o 180 stopni. Najpierw Trump obwiniał Ukrainę i prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o upór i brak chęci zakończenia konfliktu, czego kulminacją była wizyta ukraińskiego polityka w Białym Domu pod koniec lutego. Spotkanie przebiegło w bardzo nerwowej atmosferze i zakończyło się kompletnym fiaskiem.Od czerwca obserwujemy jednak powolną zmianę nastawienia amerykańskiego prezydenta, który coraz wyraźniej wskazuje, że winnym trwania konfliktu jest Władimir Putin. Proces przyśpieszył, po spotkaniu Trumpa i Putina w Anchorage na Alasce. Według zapowiedzi amerykańskiej administracji przed spotkaniem Trump miał duże nadzieje co do tych rozmów, jednak w żadnym stopniu nie wprowadziły one Ukrainy i Rosji na drogę pokojową.Zobacz także: Koniec szczytu na Alasce. Przełomu nie maŚwiadoma strategia Putina?Według analityków, amerykański prezydent zaczyna być sfrustrowany brakiem postępów, a nawet eskalacją działań zbrojnych Rosji, które objawiają się zwiększonymi atakami na Kijów, infrastrukturę energetyczną i cywili. Trump stwierdził na początku września, że „jest bardzo rozczarowany” Puitnem.Jak podają źródła Bloomberga zbliżone do Kremla, jest to świadoma strategia Władimira Putina, który chce wymusić na Ukrainie oddanie reszty wschodniej terytorium (Donbasu). „Rozmowy na Alasce utwierdziły Putina w przekonaniu, że Trump nie jest zainteresowany interwencją w konflikt” – twierdzą źródła Bloomberga.Czy Trump rzeczywiście nie reaguje na działania Rosji? W ostatnim tygodniu zaapelował do pozostałych członków grupy G7 (Japonii, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i Kanady) o nałożenie ceł na państwa eksportujące rosyjski gaz ziemny, m.in. Indie i Chiny. Wezwanie amerykańskiego prezydenta zbiega się z ogłoszeniem przez UE projektu 19. pakietu sankcji na Rosję.Zobacz też: Zima już niedługo. Czy Europie wystarczy gazu?Czy presja na Putina przynosi skutek? Patrząc na prowokacje Rosji w ostatnich tygodniach, m.in. wielokrotne naruszanie przestrzeni powietrznej państw bałtyckich i bezprecedensowe skierowanie 21 dronów na Polskę, wydaje się, że nie.– Dla Putina ważne jest, aby pokazać Trumpowi i Europejczykom, że nadal może sobie pozwolić na eskalację sytuacji. Putin stara się zwiększyć swoją przewagę przed kolejną rundą negocjacji w sprawie Ukrainy, niezależnie od tego, kiedy ona nastąpi – stwierdziła Vita Spivak, analityk ds. Rosji z londyńskiej firmy konsultingowej Gatehouse Advisory Partners, w rozmowie z Bloombergiem.Według źródeł Blooberga zbliżonych do Kremla, podczas rozmowy Putina i Trumpa twarzą w twarz, rosyjski prezydent „zaproponował wstrzymanie walk i zamrożenie linii kontaktowej na południu Ukrainy, jeśli Kijów zgodzi się oddać niezdobyte terytoria w dwóch regionach wschodnich. Wcześniej domagał się, aby Ukraina ograniczyła liczebność swoich sił zbrojnych i zrezygnowała z przystąpienia do NATO. Ukraina odrzuciła te warunki, a Putin uważa, że to uzasadnia eskalację konfliktu”.Zobacz również: Ławrow podważa słowa Trumpa. Żadnych kompromisów i gwarancji